Witajcie.
Nazywam się Ramoninth Arconth Nereil i w chwili obecnej mam 70 lat. Miałam
zawiłą i niecodzienną historię. Dwa razy byłam imperatorem, dwa razy się
zakochałam i tyle samo razy osoby, które kochałam zginęły, byłam w Krainie
Grzybów, pracowałam w Mann Co., a dokładniej w firmie RED, miałam własną
fabrykę tęczy…Ale może zacznijmy od początku.
Któregoś dnia,
gdy siedziałam sobie w fotelu i czując się obserwowana (a to znaczy, że mój
stróż, czyli osoba, w której jako pierwszej się zakochałam mnie nadal strzegł)
czytając piąty rozdział mojej ulubionej książki, pt. „Czas Stalina” i drapiąc
Athistash (mój oswojony hedcrab (jest taki uroczy :3)), w pewnym momencie
usłyszałam taki dźwięk, jakby ktoś biegł. Nie przejęłam się tym, gdyż moja córka
wyjechała na rok do Niemiec i zostawiła mi pod opieką swoje wnuczki. Lecz, w
którymś momencie, ujrzałam, że przybiegli oni do mnie. Widząc to, od razu
zamknęłam lekturę i odłożyłam ją na stolik, który stał obok mojego siedziska.
Po chwili, Laura, czyli moja wnuczka, rzekła:
- Babciu. My
praktycznie nic o tobie nie wiemy. Opowiedz nam swoją historię. Mamy tyle
czasu. Szkoła została zamknięta na rok z powodu remontu i nie mają nas gdzie
przenieść, a nasza mama wyjechała, więc mamy mnóstwo dni aby się czegoś o tobie
dowiedzieć.
W tym
momencie, wszystkie wspomnienia wróciły. Nowy dom, Kombinat, podboje, wyprawa
na Ziemię, wojna siedmiogodzinna, nowy administrator, którym był Wallace Breen,
przygody, pierwsza miłość, zniszczenie imperium, ucieczka moja i Wallace
Breena, jego śmierć, moje cierpienie, Wielki Elektronik, drugie mocarstwo,
druga miłość, przygody, jego zabójstwo, moja ucieczka, dotarcie do Krainy
Grzybów i zmuszanie do dziwnych rzeczy, ponowne zbiegnięcie, praca w RED, nowy
przyjaciel, przejęcie Mann Co, przez BLU, śmierć przyjaciela, kolejna ucieczka,
fabryka tęczy, zamknięcie jej, mój pobyt w więzieniu, ucieczka, próba zemsty, pokonanie
mnie, cierpienie, jakiś czas z pierwszym ukochanym, jego odejście i normalne
życie. Aż łzy popłynęły mi z oczu. To wszystko było takie zawiłe i smutne jak
dla mnie…Jednak, chwilę później, usłyszałam głos Grzegorza czyli mojego
wnuczka, który mówił:
- Babciu? Coś
się stało?
- Nie, nic. Po
prostu przypomniała mnie się moja przeszłość, która, przynajmniej dla mnie,
jest na swój sposób smutna. – Odpowiedziałam
- Ale prosimy,
opowiedz nam o niej! – Odparła ma wnuczka.
- Dobrze.
Zacznijmy od początku. Moja historia zaczyna się, kiedy miałam 15 lat…
jedno z moich ulubionych opowiadań
OdpowiedzUsuń