Aż w końcu nastał moment
kulminacyjny, który zakończył mój, że tak powiem, kolejny rozdział życia. Otóż,
w pewnym momencie, Wielkiemu Elektronikowi najprawdopodobniej prawie udało się
wciągnąć Pana Kleksa do wnętrza jakieś tam gry, gdyż zebrał w owej komnacie
Manuela, jego żonę, Linellę i tę dziewczynkę, która została porwana za pomocą
fantomizatora i wygłosił im przemowę na temat tego, co miało się za chwilę
stać. Ja jednak, jakoś zbytnio nie słuchałam tego przemówienia, gdyż bardziej
od tego interesowały mnie efekty. Lecz, w którymś momencie, zebrani
najprawdopodobniej doszli do tego, że to, co robił Wielki Elektronik było złe,
gdyż nawet, dotychczas mu przychylny, gubernator planety, na której się
znajdowaliśmy, nie wydawał się, przynajmniej z głosu, radosny tego, co miało się
stać.
Jednak, gdy po jakimś czasie,
odeszli, Wielkiemu Elektronikowi najprawdopodobniej udało się zrealizować swój
cel, gdyż usłyszałam jak mówił do mikrofonu tej swojej machiny:
- Profesorze…Profesorze…
Po tych słowach, w całej komnacie
rozległ się głos Pana Kleksa, który mówił:
- Słyszymy pana!
No jakże kulturalnie się do siebie
odzywali. Nie żeby coś, to w sumie dobrze o nich świadczyło. Jednak, jakiś czas
później, Elektronik rzekł:
- A więc, profesorze. Wpadł pan w
moje ręce. Chciałbym dać panu jednak pewną szansę, aby pan właściwie mógł
ocenić moją wspaniałomyślność. Za chwilę rozpocznie pan wędrówkę w świecie gier
komputerowych, gier których programy specjalnie dla pana stworzyłem. Oto plan
labiryntu, z którego musicie znaleźć wyjście. Jeżeli wam się to uda, zwrócę wam
wolność.
I po tym fascynującym monologu pełnym
błędów w składniach zdań, włożył do tej machiny…dyskietkę. CZEKAJ CO?!
Dyskietkę?! W tych czasach?! Okeeej, ja nic nie mówiłam. Ważne, żeby udało mu
się dokonać tego, czego chciał. Kiedy zaś komputer wydał te swoje ultra
nowoczesne dźwięki, Wielki Elektronik przemówił ponownie:
- Waszą szansą jest joystick, którym
możecie kierować ruchami rozpędzonej platformy. Ostrożnie! Przelatujecie nad
morzem ukropu.
Po wypowiedzeniu ostatniego zdania,
zaśmiał się. Meh…Gdybym to ja była na miejscu Wielkiego Elektronika,
wsadziłabym Kleksa do jakieś bardziej wymagającej gry.
Jednak, jakiś czas później, moja
wizja zaczęła się spełniać. Otóż, w pewnej chwili, gdy Wielki Elektronik nadal
wpatrzony był w fantomizator, ujrzałam że na tej, chyba, scenie, która była
niedaleko za nim, zaczęli zbierać się Manuel, Linella, ta dziewczynka, której
imienia nadal nie znałam oraz…hmm…słudzy Manuela? Być może. Wiedziałam, co
miało się zaraz stać. Od razu, ruszyłam przed siebie tak, jakbym chciała coś
sprawdzić, a następnie, gdy byłam pewna, że już nikt by mnie nie zobaczył,
schowałam się za komputerami, które stały na tym metalowym balkonie i zatkałam
sobie uszy. Chwilę potem, usłyszałam stłumioną, śpiewaną przez nich, piosenkę.
W tym momencie, nieco wyjrzałam zza komputerów.
I teraz stało się najgorsze. Uśpienie
Wielkiego Elektronika, uwolnienie Pana Kleksa, jakiegoś chłopca,
najprawdopodobniej znajomego tej dziewczynki, prawdopodobnie ojca tego chłopca
i jakiegoś stwora oraz zabicie mego ukochanego. Ja zaś, przeżyłam. Siedziałam bowiem
za komputerami Wielkiego Elektronika. Patrzyłam ze łzami w oczach, jak zabijają
mojego drugiego ukochanego. Nie mogłam jednak odwrócić przyszłości. Coś
trzymało mnie przy podłodze. Kilka chwil później, kiedy Pan Kleks, ten
chłopiec, prawdopodobnie jego ojciec, ta dziewczynka oraz owy stwór, który był
z nimi, wyszli z komnaty, ja szybko wsiadłam w jeden z naszych pojazdów
kosmicznych i uciekłam z planety. Cudem udało mnie się zwiać niezauważenie.
Niestety…Lot nie minął spokojnie.
Bowiem, w pewnym momencie, doleciałam do
jakiegoś załamania czasoprzestrzennego. Postanowiłam, z ciekawości, w nie
wlecieć. I to był mój błąd, który zapoczątkował cztery lata cierpień. Po
wleceniu tam, ujrzałam jakąś słoneczną łąkę. Od razu wylądowałam na niej i
wyszłam. I, w tym momencie, w oddali zobaczyłam…budynki z „Poradnika Uśmiechu 2”. Od razu chciałam uciec, jednak, kiedy się
odwróciłam, ujrzałam że zagięcie czasoprzestrzenne zniknęło.
„Fuck. Kraina Grzybów. Mam przejebane.” –
Pomyślałam po chwili.