Następny tydzień mojego życia w 2Fort wyglądał
tak samo monotonnie, jak zwykle. Jednak, jak dla mnie, była to przyjemna
monotonia, więc nie narzekałam. Codziennie wykradaliśmy BLU ich Inteligencję,
nie ważne, jak to brzmi, a także nie dopuszczaliśmy do wykradnięcia naszej. W
relacjach z moją drużyną, moim najlepszym przyjacielem nadal pozostawał Szpieg.
Nie, nic więcej nas nie łączyło, byliśmy po prostu przyjaciółmi, jasne? Skaut
nadal mnie niemiłosiernie wkurzał tym ciągłym lataniem za mną jak jakiś
niedorobiony stalker, ale nadal nie okazywałam po sobie tego, że zaczynało mnie
to wkurzać mniej więcej tak, jak uparte tkwienie GLaDOS w tym, że ją zabiłam,
mimo iż była komputerem. Co do innych członków drużyny, to dobrze się z nimi
dogadywałam i miło spędzaliśmy czas wolny, którego też trochę było.
Jednak, któregoś dnia, stały się dwie, inne
rzeczy. Zacznijmy od tej przyjemniejszej. Otóż, tegoż dnia, gdy ja i Szpieg
rozmawialiśmy na kolejny nieistotny temat, gdyż już nie pamiętam o czym
gadaliśmy, jako iż wokół nas nie było nikogo innego, w pewnej chwili rzekł:
– Słuchaj. Znamy się już dość dużo czasu, więc
spytam z ciekawości: Może opowiedziałabyś mi swoją historię, to znaczy to, co
zrobiłaś przed pojawieniem się tutaj. Nic o tobie nie wiemy, a skoro tu
trafiłaś, to znaczy, że musiałaś w swoim życiu zrobić coś, że tak to nazwę,
niecodziennego.
Normalnie nigdy nie opowiedziałam mu swojej
historii, bo po wszystkich moich dotychczasowych przejściach byłam cholernie
nieufna, ale…zaufałam mu. Kurwa, po prostu mu zaufałam.
– Ale nie powiesz o niej nikomu? Wiesz, nie
chcę, aby ktokolwiek inny się o tym dowiedział. Nie pytaj dlaczego, po prostu
nie chcę. – spytałam
– Nie powiem. Obiecuję. To zostanie między
nami. – odpowiedział
– OK, ale może najpierw gdzieś usiądźmy. Ta
historia jest bardzo długa, na kilka godzin opowiadania.
Po tej rozmowie, oboje usiedliśmy na jednej z
pobliskich ławek. Jednak, nim zaczęłam opowiadać, Szpieg rzekł:
W tym momencie, zrobiliśmy, zaczęłam mu opowiadać to wszystko, co
opowiedziałam wam do tej pory, oczywiście bez wydarzeń, które przytrafiły mnie
się w 2Fort. Nie wiem dokładnie, ile opowiadałam mu tę historię, ale naprawdę
mu ufałam. Był pierwszym człowiekiem, którego poznałam w życiu i który,
naturalnie oprócz Breena, który ciągle za mną podążał, poznał całą moją
historię. Kiedy skończyłam, dodałam:
– Poczekaj chwilę…
A następnie szybko wyjął swój rewolwer i
strzelił w miejsce znajdujące się niedaleko nas. Kiedy to zrobił, usłyszeliśmy
krzyk, a następnie ujrzeliśmy martwego Szpiega przeciwnej drużyny. Szczerze
powiedziawszy, podziwiałam ten jego refleks. Ja tam w ogóle się nie
zorientowałam, że poza nami on też tu był. No, ale po chwili rzekł:
– OK, teraz możesz mówić.
– Tja. To na razie cała moja historia. Wiem,
brzmi nieprawdopodobnie, ale to zdarzyło się naprawdę. Cholera…Jakby ci tu
udowodnić…No choćby fakt, że mam przy sobie ten Portal Gun albo to, że mam
sztuczne oko.
– Nie, żebym ci nie wierzył. W życiu zdarzają
się różne dziwne rzeczy, a o samym Kombinacie słyszałem, więc nie mam powodów,
aby ci nie wierzyć. Ale jedna, mała sprawa: TY MASZ PONAD DWA TYSIĄCE LAT?! –
rzekł
– Cicho, nie krzycz. Nie chcę, aby ktokolwiek
inny z RED lub BLU dowiedział się, ile naprawdę mam lat. A poza tym, tak. Coś
się spieprzyło z hibernacją w Aperture i tyle czasu byłam zahibernowana.
– Sorki, ale to po prostu aż niemożliwe.
W tym momencie, wyjęłam z kieszeni swój dowód
osobisty i pokazałam mu. Kiedy to zrobiłam, rzekłam:
– Odejmij obecny rok od daty mojego urodzenia.
– Ty, faktycznie… – odparł zdziwiony po chwili,
a następnie dodał:
– Ciekawe, jakiego wieku dożyjesz.
– Nie mam pojęcia, ale na sto procent
wysokiego. Przynajmniej będę miała co w przyszłości jakiemuś znajomemu
opowiadać.
– Wątpię, aby ktokolwiek inny uwierzył.
Jeszcze w to, że stworzyłaś Kombinat to jak cię mogę, ale w całą resztę to
wątpię.
– No cóż. To jest jeden z powodów, dla których
nie rozpowiadam swojej historii na prawo i lewo. Nie chcę wyśmiania.
– Nie dziwię się tobie. Ale fakt, dużo
przeszłaś.
– Zawsze to jakieś doświadczenie życiowe.
Niecodzienne, bo niecodzienne, ale jednak doświadczenie.
– Może się zemścij na swoich dawnych wrogach?
– Nawet nie wiesz, jak bym chciała, ale nie
mogę. Oni są rozsiani po całym świecie. Nie wiem, gdzie ich szukać.
– Mam pomysł. Nie musisz go realizować teraz,
ale w przyszłości możesz spróbować. Dowiedz się, czym się oni interesują i
wyślij im zaproszenia na jakieś spotkania związane z tym zainteresowaniem, w
adresie podając to samo miejsce dla każdego z wrogów. Kiedy przyjdą, jakoś się
zemścisz.
– Ty, dobry pomysł! Że też na to nie wpadłam!
Dzięki!
– Nie ma za co. To jest najłatwiejsze, tylko…musisz
zdobyć ich adresy zamieszkania, żeby wiedzieć, gdzie rozesłać zaproszenia. Ale
myślę, że sobie poradzisz.
– Znajdę ich przez satelitę.
– O, dobry pomysł.
– Ej Ramoooninth! – usłyszeliśmy z oddali głos
Skauta.
W tym momencie westchnęłam i, z zażenowania,
przewróciłam oczami. Chwilę potem, ujrzałam że Szpieg uśmiechnął się i rzekł:
– Denerwuje cię?
– Tak. Może gdyby tak za mną nie latał jak
pojebaniec, to byłby znośny, ale tak… – odpowiedziałam
– Taki już jest. Trzeba po prostu uzbroić się
w cierpliwość i to przeżyć.
– Gdybym nie była cierpliwa, to już dawno
dostałby wpierdol lub
przypomniałabym mu prawa fizyki używając do tego Portal Gun. No, ale dobra, idę żeby nie było.
– Tak, tak będzie najlepiej.
Po tej rozmowie, wstałam i zawołałam:
– Już idę, moment!
A następnie odeszłam w kierunku Skauta.
***
Stałam sobie samotnie na podwórzu, w naszej
części 2Fort i patrzyłam w niebo. Było bezchmurne, a z nieba świeciło słońce i
lał się żar. Często stałam na powietrzu, bo jak mówiłam, zamierzałam dużo
przebywać na słońcu, aby przywrócić sobie dawną cerę, sprzed wylądowania w
Aperture Science. Jednak, coś zepsuło tą przyjemną chwilę. W pewnym momencie,
moje oczy zaszły mgłą. Nie zaniepokoiło mnie to, gdyż wiedziałam, że to tylko
kolejna wizja przyszłości. Ale ona…była brutalna. Nie mogę teraz wam jej
opisać. Zaspoilerowałabym wam przyszłość, a tego nie chcę. Wizja nie trwała
zbyt długo, może z trzy-cztery minuty, ale kiedy przeszła, do moich oczu
napłynęły łzy. Nie kontrolowałam płaczu. Na szczęście, nikt mnie nie widział,
bo wszyscy siedzieli w budynku, bo był upał. Jednak…
Po chwili jednak, poczułam na swoim
ramieniu czyjąś dłoń, a następnie usłyszałam za sobą głos Szpiega, który mówił:
– Ramoninth…
W tym momencie, odwróciłam zapłakany
wzrok w jego kierunku. Kiedy zaś zauważył on, że płakałam, położył dłoń na mym
policzku i spytał:
– Wszystko w porządku?
Po tym pytaniu, zamknęłam oczy tak,
jakbym chciała odpowiedzieć, że nie jest w porządku, a następnie, bez słowa,
przytuliłam się do niego. Chwilę potem, on również przytulił mnie i powiedział:
– No już…Nie płacz.
Jestem przy tobie.
Chwilę potem, spojrzeliśmy na siebie,
a następnie ja, zapłakanym głosem, powiedziałam po prostu:
– Zabij mnie.
– Co? – spytał wyraźnie
zdziwiony tym, co powiedziałam.
– Po prostu mnie zabij!
Ja już nie chcę dłużej żyć! Kolejna wizja, którą miałam, przedstawiała to, jak
wy wszyscy byliście tak na stałe zabijani przez BLU. Może jeżeli ja zginę, to
wam nic się nie stanie! Czuję się winna tego wszystkiego, co mnie w życiu
spotkało. Władałam Kombinatem – na samym końcu Breen zginął. Współrządziłam Imperium
– Wielki Elektronik został zabity. Będzie dla was lepiej, jeżeli ja zginę.
Wiem, właśnie nieco wam
zaspoilerowałam przyszłość. Nie jesteście na mnie źli?
- Nie…Nie mogę ci tego zrobić. Nie
mam serca, aby cię zabić. Poza tym, nie będzie nam lepiej bez ciebie, a wręcz
gorzej. A, skoro to widziałaś, to znaczy, że to byłaby nasza przyszłość, nawet
jeżeli by ciebie nie było. Poza tym, nie zamartwiaj się tym tak. Jeszcze mamy
trochę wspólnych chwil przed nami, więc nie płacz. A poza tym, jestem pewien,
że spotkamy się po śmierci. – odparł
Po czym uśmiechnął się do mnie i
powiedział:
- Uśmiechnij się. Jesteś fajną
dziewczyną i nie ma sensu, abyś traciła czas na zamartwianie się nad
nieuniknionym.
W tym momencie, mimowolnie
uśmiechnęłam się do niego i, ponownie, przytuliłam się. On również mnie
przytulił. Przy nim przynajmniej czułam się lepiej, gdy było mi smutno.
Jednak, za jednym z budynków,
widziałam Skauta. Patrzyłam na niego tak, aby on nie mógł się zorientować iż
spoglądałam w jego kierunku. On zaś, wydawał się obserwować nas od początku. Widziałam
również, że był nieco przygnębiony oraz zażenowany tym, że to znowu nie on był
na miejscu, które w moim życiu zajmował Szpieg. No, ale co mogłam poradzić na
to, że Skaut nie dorównywał Szpiegowi, jeżeli chodziło o zajebistość?
No, ale po jakimś czasie, gdy nieco
się uspokoiłam, oboje puściliśmy się, po czym powiedział do mnie:
– Nie płacz. Nie ma sensu zamartwiać się tym,
co się stanie. Żyj teraźniejszością, to może chociaż trochę nie będziesz myśleć
o nieuniknionym.
– Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. –
rzekłam
– Ja wiem, ale postaraj się. Poza tym…Widziałem,
że dobrze dogadujesz się z całą resztą drużyny. Może spędzaj z nimi czas?
Rozmawiając z nimi powinnaś zapomnieć o tym, co widziałaś.
– Postaram się.
– I nie martw się tym. Mamy jeszcze dużo
czasu.
Po tej rozmowie, ja weszłam do środka budynku
poszukać kogoś, z kim mogłabym pogadać, aby zapomnieć o tym, co widziałam.
Byłam ciekawa, co przyniosłyby mi kolejne dni
pobytu tutaj…