O mnie

Moje zdjęcie
W rzeczywistości nazywam się Zofia Ziętek, mam dwadzieścia dwa lata i studiuję dietetykę na SGGW. Mam dużo pasji, ale pięć podstawowych to słuchanie muzyki, jazda transportem publicznym, pisanie opowiadań, rysowanie i jazda na rowerze. Chciałabym w przyszłości być albo laborantem, a jak to nie wypali to chciałabym robić coś związanego z dietetyką. Kiedyś chciałam być komornikiem, jakoś przez dwa lata tak miałam, ale potem skapnęłam się, że prawo to nie moja bajka. Ja nie żartuję. Co najważniejsze, tak aby nie było wątpliwości: Nie toleruję przez wielkie N społeczności LGBT i jest mi z tym zajebiście. I proszę odjaniepawlić mnie się z moralizatorską mową, bo wasze wywody tylko sprawią, że będę głośniejsza ze swymi poglądami, a i tak nie zmienię swojego zdania. :-) Fandomy, do których należę, to KatyCats/Animals/Little Monster/Undead Army/Zealots/BL3NDERS i jeszcze w pytę innych, nienazwanych. Wielbię Zardonica, Zardonic to Nadbóg i nie da się go nie wielbić. Obecnie napierdalam grę w Scratchu, będzie zajebista. Na Bloggera niedługo wrócę, przenosząc tu moją Samoanalizatornię oraz dalej pisząc bloga o lekach OTC.

Informacje

...

sobota, 26 sierpnia 2017

Rozdział LXIX – Bo to by było zbyt piękne.

Następny tydzień mojego życia w 2Fort wyglądał tak samo monotonnie, jak zwykle. Jednak, jak dla mnie, była to przyjemna monotonia, więc nie narzekałam. Codziennie wykradaliśmy BLU ich Inteligencję, nie ważne, jak to brzmi, a także nie dopuszczaliśmy do wykradnięcia naszej. W relacjach z moją drużyną, moim najlepszym przyjacielem nadal pozostawał Szpieg. Nie, nic więcej nas nie łączyło, byliśmy po prostu przyjaciółmi, jasne? Skaut nadal mnie niemiłosiernie wkurzał tym ciągłym lataniem za mną jak jakiś niedorobiony stalker, ale nadal nie okazywałam po sobie tego, że zaczynało mnie to wkurzać mniej więcej tak, jak uparte tkwienie GLaDOS w tym, że ją zabiłam, mimo iż była komputerem. Co do innych członków drużyny, to dobrze się z nimi dogadywałam i miło spędzaliśmy czas wolny, którego też trochę było.


Jednak, któregoś dnia, stały się dwie, inne rzeczy. Zacznijmy od tej przyjemniejszej. Otóż, tegoż dnia, gdy ja i Szpieg rozmawialiśmy na kolejny nieistotny temat, gdyż już nie pamiętam o czym gadaliśmy, jako iż wokół nas nie było nikogo innego, w pewnej chwili rzekł:

– Słuchaj. Znamy się już dość dużo czasu, więc spytam z ciekawości: Może opowiedziałabyś mi swoją historię, to znaczy to, co zrobiłaś przed pojawieniem się tutaj. Nic o tobie nie wiemy, a skoro tu trafiłaś, to znaczy, że musiałaś w swoim życiu zrobić coś, że tak to nazwę, niecodziennego.

Normalnie nigdy nie opowiedziałam mu swojej historii, bo po wszystkich moich dotychczasowych przejściach byłam cholernie nieufna, ale…zaufałam mu. Kurwa, po prostu mu zaufałam.

– Ale nie powiesz o niej nikomu? Wiesz, nie chcę, aby ktokolwiek inny się o tym dowiedział. Nie pytaj dlaczego, po prostu nie chcę. – spytałam

– Nie powiem. Obiecuję. To zostanie między nami. – odpowiedział

– OK, ale może najpierw gdzieś usiądźmy. Ta historia jest bardzo długa, na kilka godzin opowiadania.

Po tej rozmowie, oboje usiedliśmy na jednej z pobliskich ławek. Jednak, nim zaczęłam opowiadać, Szpieg rzekł:

– Poczekaj chwilę…

A następnie szybko wyjął swój rewolwer i strzelił w miejsce znajdujące się niedaleko nas. Kiedy to zrobił, usłyszeliśmy krzyk, a następnie ujrzeliśmy martwego Szpiega przeciwnej drużyny. Szczerze powiedziawszy, podziwiałam ten jego refleks. Ja tam w ogóle się nie zorientowałam, że poza nami on też tu był. No, ale po chwili rzekł:

– OK, teraz możesz mówić.

W tym momencie, zrobiliśmy, zaczęłam mu opowiadać to wszystko, co opowiedziałam wam do tej pory, oczywiście bez wydarzeń, które przytrafiły mnie się w 2Fort. Nie wiem dokładnie, ile opowiadałam mu tę historię, ale naprawdę mu ufałam. Był pierwszym człowiekiem, którego poznałam w życiu i który, naturalnie oprócz Breena, który ciągle za mną podążał, poznał całą moją historię. Kiedy skończyłam, dodałam:

– Tja. To na razie cała moja historia. Wiem, brzmi nieprawdopodobnie, ale to zdarzyło się naprawdę. Cholera…Jakby ci tu udowodnić…No choćby fakt, że mam przy sobie ten Portal Gun albo to, że mam sztuczne oko.

– Nie, żebym ci nie wierzył. W życiu zdarzają się różne dziwne rzeczy, a o samym Kombinacie słyszałem, więc nie mam powodów, aby ci nie wierzyć. Ale jedna, mała sprawa: TY MASZ PONAD DWA TYSIĄCE LAT?! – rzekł

– Cicho, nie krzycz. Nie chcę, aby ktokolwiek inny z RED lub BLU dowiedział się, ile naprawdę mam lat. A poza tym, tak. Coś się spieprzyło z hibernacją w Aperture i tyle czasu byłam zahibernowana.

– Sorki, ale to po prostu aż niemożliwe.

W tym momencie, wyjęłam z kieszeni swój dowód osobisty i pokazałam mu. Kiedy to zrobiłam, rzekłam:

– Odejmij obecny rok od daty mojego urodzenia.

– Ty, faktycznie… – odparł zdziwiony po chwili, a następnie dodał:

– Ciekawe, jakiego wieku dożyjesz.

– Nie mam pojęcia, ale na sto procent wysokiego. Przynajmniej będę miała co w przyszłości jakiemuś znajomemu opowiadać.

– Wątpię, aby ktokolwiek inny uwierzył. Jeszcze w to, że stworzyłaś Kombinat to jak cię mogę, ale w całą resztę to wątpię.

– No cóż. To jest jeden z powodów, dla których nie rozpowiadam swojej historii na prawo i lewo. Nie chcę wyśmiania.

– Nie dziwię się tobie. Ale fakt, dużo przeszłaś.

– Zawsze to jakieś doświadczenie życiowe. Niecodzienne, bo niecodzienne, ale jednak doświadczenie.

– Może się zemścij na swoich dawnych wrogach?

– Nawet nie wiesz, jak bym chciała, ale nie mogę. Oni są rozsiani po całym świecie. Nie wiem, gdzie ich szukać.

– Mam pomysł. Nie musisz go realizować teraz, ale w przyszłości możesz spróbować. Dowiedz się, czym się oni interesują i wyślij im zaproszenia na jakieś spotkania związane z tym zainteresowaniem, w adresie podając to samo miejsce dla każdego z wrogów. Kiedy przyjdą, jakoś się zemścisz.

– Ty, dobry pomysł! Że też na to nie wpadłam! Dzięki!

– Nie ma za co. To jest najłatwiejsze, tylko…musisz zdobyć ich adresy zamieszkania, żeby wiedzieć, gdzie rozesłać zaproszenia. Ale myślę, że sobie poradzisz.

– Znajdę ich przez satelitę.

– O, dobry pomysł.

– Ej Ramoooninth! – usłyszeliśmy z oddali głos Skauta.

W tym momencie westchnęłam i, z zażenowania, przewróciłam oczami. Chwilę potem, ujrzałam że Szpieg uśmiechnął się i rzekł:

– Denerwuje cię?

– Tak. Może gdyby tak za mną nie latał jak pojebaniec, to byłby znośny, ale tak… – odpowiedziałam

– Taki już jest. Trzeba po prostu uzbroić się w cierpliwość i to przeżyć.

– Gdybym nie była cierpliwa, to już dawno dostałby wpierdol lub przypomniałabym mu prawa fizyki używając do tego Portal Gun. No, ale dobra, idę żeby nie było.

– Tak, tak będzie najlepiej.

Po tej rozmowie, wstałam i zawołałam:

– Już idę, moment!

A następnie odeszłam w kierunku Skauta.


***
Stałam sobie samotnie na podwórzu, w naszej części 2Fort i patrzyłam w niebo. Było bezchmurne, a z nieba świeciło słońce i lał się żar. Często stałam na powietrzu, bo jak mówiłam, zamierzałam dużo przebywać na słońcu, aby przywrócić sobie dawną cerę, sprzed wylądowania w Aperture Science. Jednak, coś zepsuło tą przyjemną chwilę. W pewnym momencie, moje oczy zaszły mgłą. Nie zaniepokoiło mnie to, gdyż wiedziałam, że to tylko kolejna wizja przyszłości. Ale ona…była brutalna. Nie mogę teraz wam jej opisać. Zaspoilerowałabym wam przyszłość, a tego nie chcę. Wizja nie trwała zbyt długo, może z trzy-cztery minuty, ale kiedy przeszła, do moich oczu napłynęły łzy. Nie kontrolowałam płaczu. Na szczęście, nikt mnie nie widział, bo wszyscy siedzieli w budynku, bo był upał. Jednak…


Po chwili jednak, poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń, a następnie usłyszałam za sobą głos Szpiega, który mówił:

Ramoninth…

W tym momencie, odwróciłam zapłakany wzrok w jego kierunku. Kiedy zaś zauważył on, że płakałam, położył dłoń na mym policzku i spytał:

Wszystko w porządku?

Po tym pytaniu, zamknęłam oczy tak, jakbym chciała odpowiedzieć, że nie jest w porządku, a następnie, bez słowa, przytuliłam się do niego. Chwilę potem, on również przytulił mnie i powiedział:

No już…Nie płacz. Jestem przy tobie.

Chwilę potem, spojrzeliśmy na siebie, a następnie ja, zapłakanym głosem, powiedziałam po prostu:

Zabij mnie.

Co? – spytał wyraźnie zdziwiony tym, co powiedziałam.

Po prostu mnie zabij! Ja już nie chcę dłużej żyć! Kolejna wizja, którą miałam, przedstawiała to, jak wy wszyscy byliście tak na stałe zabijani przez BLU. Może jeżeli ja zginę, to wam nic się nie stanie! Czuję się winna tego wszystkiego, co mnie w życiu spotkało. Władałam Kombinatem – na samym końcu Breen zginął. Współrządziłam Imperium – Wielki Elektronik został zabity. Będzie dla was lepiej, jeżeli ja zginę.

Wiem, właśnie nieco wam zaspoilerowałam przyszłość. Nie jesteście na mnie źli?

- Nie…Nie mogę ci tego zrobić. Nie mam serca, aby cię zabić. Poza tym, nie będzie nam lepiej bez ciebie, a wręcz gorzej. A, skoro to widziałaś, to znaczy, że to byłaby nasza przyszłość, nawet jeżeli by ciebie nie było. Poza tym, nie zamartwiaj się tym tak. Jeszcze mamy trochę wspólnych chwil przed nami, więc nie płacz. A poza tym, jestem pewien, że spotkamy się po śmierci. – odparł

Po czym uśmiechnął się do mnie i powiedział:

- Uśmiechnij się. Jesteś fajną dziewczyną i nie ma sensu, abyś traciła czas na zamartwianie się nad nieuniknionym.
W tym momencie, mimowolnie uśmiechnęłam się do niego i, ponownie, przytuliłam się. On również mnie przytulił. Przy nim przynajmniej czułam się lepiej, gdy było mi smutno.

Jednak, za jednym z budynków, widziałam Skauta. Patrzyłam na niego tak, aby on nie mógł się zorientować iż spoglądałam w jego kierunku. On zaś, wydawał się obserwować nas od początku. Widziałam również, że był nieco przygnębiony oraz zażenowany tym, że to znowu nie on był na miejscu, które w moim życiu zajmował Szpieg. No, ale co mogłam poradzić na to, że Skaut nie dorównywał Szpiegowi, jeżeli chodziło o zajebistość?


No, ale po jakimś czasie, gdy nieco się uspokoiłam, oboje puściliśmy się, po czym powiedział do mnie:

– Nie płacz. Nie ma sensu zamartwiać się tym, co się stanie. Żyj teraźniejszością, to może chociaż trochę nie będziesz myśleć o nieuniknionym.

– Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. – rzekłam

– Ja wiem, ale postaraj się. Poza tym…Widziałem, że dobrze dogadujesz się z całą resztą drużyny. Może spędzaj z nimi czas? Rozmawiając z nimi powinnaś zapomnieć o tym, co widziałaś.

– Postaram się.

– I nie martw się tym. Mamy jeszcze dużo czasu.

Po tej rozmowie, ja weszłam do środka budynku poszukać kogoś, z kim mogłabym pogadać, aby zapomnieć o tym, co widziałam.



Byłam ciekawa, co przyniosłyby mi kolejne dni pobytu tutaj…

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Rozdział LXVIII – Chuck Norris Style

Kolejny miesiąc wyglądał tak jak zwykle tutaj. Codziennie zabijaliśmy BLU i staraliśmy się przejąć Inteligencję z ich części 2Fort. No i zauważyłam też, że w czasie, gdy nie robiliśmy tego, co zwykle, Skaut bardziej się do mnie przylepił. Było to fajne na samym początku mego pobytu tutaj, ale teraz stało się już irytujące, szczególnie że delikatne próby odesłania go do kogoś innego przynosiły krótkotrwały skutek. Ale tak, też bardziej zakolegowałam się z innymi członkami mego zespołu, a najbardziej z Grubym. Fajny on był, to musiałam przyznać. Przyjemnie się z nim gadało.


Jednak, po tym miesiącu, znów stało się coś nieco odmiennego. Otóż, któregoś dnia, gdy stałam przed jednym zniszczonym kontenerem i rozmawiałam o czymś ze Szpiegiem, nie pamiętam już o czym, co znaczyło, że to musiało być niezbyt istotne, nagle kątem oka ujrzałam za nim, nieco wyżej, Snajpera z BLU. Widząc to, rzekłam do Szpiega, wskazując na miejsce za nim:

– Uważaj!

W tym momencie, Szpieg odwrócił się i, widząc Snajpera z przeciwnej drużyny, powiedział:

– O shit…

Po czym, nim zdążył jakkolwiek zareagować, został przez niego zastrzelony. Ja zaś, cofnęłam się nieco za metalową część ściany, aby nie spotkało mnie to samo i krzyknęłam, jakby w dal:

– Medyk!

– Nein! – odkrzyknął

Cholera, zawsze kiedy był najbardziej potrzebny, to był zajęty. Jednak, w tym momencie, ujrzałam leżący koło Szpiega jego pistolet. Widząc to, jako iż nie miałam przy sobie swojej broni, chwyciłam to, lekko się wychyliłam i, nim Snajper zdążył zareagować, ustrzeliłam go.


Kiedy to zrobiłam, postanowiłam że skoro już jednego z BLU wyeliminowałam, to fajnie byłoby załatwić całą resztę i wykraść walizkę. Od razu ruszyłam przed siebie, do miejsca, w którym się spawnowaliśmy i wzięłam ze swojej szafki działo pulsacyjne i miecz. Portal Gun zawsze miałam przy sobie, zapomniałam o tym, ale w tamtym miejscu była tylko jedna powierzchnia portalowa, która mogła cokolwiek dać.


Lecz, kiedy chciałam wyjść, usłyszałam za sobą głos Skauta, który spytał:

– Gdzie idziesz?

Nosz cholera, czy on mnie stalkował? Jednak, odwróciłam się i grzecznie odpowiedziałam:

– Wiadomo gdzie, wiadomo po co.

– Mogę iść z tobą? Proszęproszęproszę! – zawołał i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.

Widząc to, przewróciłam oczami, po czym odpowiedziałam:

– No dooobra.

– Dzięki! – zawołał, po czym wziął swoją broń i oboje wyszliśmy z naszej części 2Fort.

Naprawdę denerwowało mnie to, że tak przyczepił się do mnie jak lep do psiego ogona. Ja rozumiałam, że mógł mnie lubić, bo ogólnie wszyscy członkowie naszej drużyny mieli między sobą dobre stosunki, ale to była lekka przesada.


Lecz, kiedy byliśmy niedaleko części 2Fort należącej do BLU, rozejrzeliśmy się. Snajpera nie było, wiadomo dlaczego. Przed wejściem stali Gruby i Medyk oraz Żołnierz. Demomana, Pyro, Szpiega, Skauta oraz Inżyniera nie było na zewnątrz, co znaczyło, że znajdowali się gdzieś w środku.


Widząc ich, chciałam wziąć Portal Gun, ale w tym momencie ujrzałam, że…nadal trzymałam broń Szpiega. Super, czwarta broń zawsze się przyda. Od razu, używając do tego mego sztucznego oka, przybliżyłam widok i ustrzeliłam Grubego oraz Medyka. Żołnierza zlikwidowałam za pomocą Portal Gun.


Kiedy byli oni martwi, za pomocą Portal Gun przeniosłam mnie i Skauta do wejścia, po czym otworzyliśmy je. Od razu, za nimi, ujrzeliśmy Demomana, ale na szczęście stał tyłem do nas i nie zorientował się, że miał nieproszonych gości. Widząc go, zlikwidował go Skaut, a następnie oboje rozdzieliliśmy się. Skaut pobiegł w prawą stronę, w kierunku schodów, a ja przed siebie, dzięki czemu dotarłam do otwartych drzwi. Za nimi, kątem oka, ujrzałam Inżyniera oraz kręcącego się Pyro.


Właśnie w tym momencie przydałby się Szpieg i te jego elektrosapery, ale skoro go nie było, to musiałam sobie poradzić sama. Od razu, bronią Szpiega, zastrzeliłam Inżyniera, a za pomocą działa pulsacyjnego zdezintegrowałam jego konstrukcje. Niestety, kula nie trafiła w Pyro, więc z nim musiałam poradzić sobie ręcznie. Wyjęłam zza pleców mój miecz, po czym stanęłam w drzwiach i, nim Pyro zdążył zareagować, rzuciłam w jego kierunku mieczem, przecinając go na pół.


Chwilę potem, weszłam do pomieszczenia, podniosłam swoją broń i zaczęłam się rozglądać. Nagle, w jednym z korytarzy, ujrzałam drzwi, nad którymi był wielki, biały napis na niebieskim tle, który mówił: „INTELLIGENCE”. Od razu pobiegłam tam i wbiegłam do owego miejsca. Nikogo w środku nie było, ale ja się tym nie przejęłam, gdyż żywiłam nadzieję, że resztę BLU zlikwidował Skaut.


Kiedy podeszłam do walizki i ją wzięłam, poczułam na sobie czyiś wzrok. Od razu wyjęłam broń Szpiega i gwałtownie odwróciłam się, celując przed siebie. Jednak, za sobą ujrzałam Skauta, który widząc to, że w niego celowałam, uniósł ręce w górę. Ja zaś, widząc go, opuściłam broń i rzekłam:

– Sorki. Myślałam, że to ktoś z BLU.

– Nie szkodzi. Zlikwidowałaś już wszystkich? Bo ja spotkałem tylko Skauta. – odparł

– No zlikwidowałam Medyka, Grubego, Snajpera, Żołnierza, Inżyniera i Pyro.

– Ja Demomana i Skauta. Cholera, Szpieg jeszcze.

– E, może spotkamy go przy wyjściu.

W tym momencie, oboje zaśmialiśmy się i już chcieliśmy wyjść, jednak nie zdążyliśmy, gdyż kiedy odwróciliśmy się w kierunku wyjścia, za sobą usłyszeliśmy znajomy głos, który mówił:

– Ekhm.

Kiedy zaś się odwróciliśmy, ujrzeliśmy Szpiega z BLU, który celował w naszym kierunku. Ja zaś, wyciągając broń, powiedziałam:

– E, zabiłam cię nie raz, więc teraz też nie ma problemu.

Po czym wycelowałam w jego stronę bronią Szpiega z mojej drużyny. Ten tu zaś, widząc to, najwidoczniej zdziwił się. Jednak, nim zdążył wystrzelić, ja zabiłam jego.


Kiedy skończyliśmy robotę, za pomocą pirokinezy przeniosłam mnie i Skauta w losowe miejsce naszej części 2Fort. Gdy już staliśmy, ten rzekł:

– Od kiedy ty tak potrafisz?

– To z tym przenoszeniem? A odkryłam to będąc tutaj. Nie wiem, jak dawno, nie liczyłam. – odpowiedziałam

– Ogólnie to fajne masz umiejętności.

– Dzięki. Często się przydają, jak widać.

Po tej rozmowie, weszliśmy do naszego budynku.



Byłam ciekawa, jak potoczyłyby się moje dalsze losy w drużynie RED.

czwartek, 10 sierpnia 2017

Rozdział LXVII – Zemsta

Przez kolejne dwa tygodnie, moje życie wyglądało tak, jak zwykle. Codziennie, wraz z moją drużyną, kradliśmy od BLU tą nieszczęsną walizkę oraz nie dopuszczaliśmy do ukradnięcia naszej. Nie działo się nic, co mogłoby mi urozmaicić ten czas, ale ja nie narzekałam. Powoli zaczynało podobać mnie się to życie, mimo iż codzienna monotonia dawała się we znaki. Jednak, po dwóch tygodniach, stało się coś, co nie chciałam aby się stało.


Otóż, jednego dnia, kiedy akurat nie robiliśmy tego co zwykle i przebywaliśmy w naszej części 2Fort, w pewnym momencie, gdy weszłam do jednego z głównych pomieszczeń, ujrzałam coś, czego nie chciałam ujrzeć. Byli tam Medyk, Pyro oraz Gruby, a gdy podeszłam bliżej, na podłodze ujrzałam martwego Szpiega. Od razu wiedziałam, kto mógł to zrobić. Nie okazywałam tego po sobie, ale byłam wściekła. Widząc to, nie podeszłam bliżej, gdyż wyszłam z owego miejsca. Postanowiłam się zemścić na tym, kto mógł mu to zrobić, czyli na Szpiegu z BLU.


Udałam się do pomieszczenia, w którym zwykle zaczynaliśmy każdą naszą misję i z mej szafki wyjęłam tylko miecz. Sądziłam, że dzisiaj by mi wystarczył, a jeśli nie brałam też Portal Gun, to znaczy, że coś się działo. W każdym razie, po wzięciu broni, wyszłam z budynku i, mając wszystko w dupie, ruszyłam prosto w kierunku części 2Fort należącej do BLU.


Po jakimś czasie, Snajper z przeciwnej drużyny najprawdopodobniej mnie zauważył, gdyż odwrócił głowę i krzyknął:

– Nadchodzą!

Chwilę potem, zauważyłam wybiegających z budynku Grubego i Medyka, Żołnierza, Pyro, Demomana, Skauta oraz Inżyniera. Widząc ich, wytworzyłam największą kulę ognia jaką potrafiłam, czym zabiłam ich na miejscu oraz przy okazji wszczęłam ogień po tej części 2Fort. Szybko poszło i o to właśnie chodziło.


Jednak, kiedy rozglądałam się za miejscem, w którym mógłby być szpieg, usłyszałam dźwięk rozsuwających się, metalowych drzwi. Słysząc to, za pomocą pirokinezy, szybko przetransportowałam się w tamtym kierunku i, widząc Szpiega, równie szybko przeniosłam się na pewną odległość od niego. Kiedy już stałam, poczekałam chwilę, aby zobaczył co zrobiłam z tą częścią 2Fort i co jego czekało.


Chwilę potem, używając pirokinezy, strzeliłam w przycisk zamykający jedyne drzwi wyjściowe na zewnątrz. Widząc, że owe się zamknęły, nieco cofnął się i odwrócił w moim kierunku. Ja zaś, wyciągnęłam zza pleców miecz. On, widząc to, chciał wybiec przez drzwi prowadzące w głąb tej części 2Fort, ale ja mu to uniemożliwiłam, tworząc w nich ognistą barierę, którą tylko ja mogłam przekroczyć bez ryzykowania poparzeniem. W końcu tylko ja tutaj miałam pirokinezę.


Parę sekund potem, rzuciłam w jego kierunku mieczem. Nie zdążył odskoczyć, przez co owa broń przybiła go za rękę do ściany. Widząc to, podeszłam bliżej i, nim zdążył cokolwiek powiedzieć, rzekłam:

– Przypomnij sobie, kogo dziś zabiłeś…

W tym momencie, odwrócił wzrok w kierunku zamkniętych drzwi wejściowych i odparł:

– O shit…

– I dlatego zginiesz w cierpieniach. – dodałam, po czym gwałtownie wzięłam swój miecz.

Kiedy zaś opadł na podłogę, zaczęłam zauważać, że przez drzwi wejściowe do pomieszczenia dostawał się dym. Widząc to, cofnęłam się nieco i, używając mojej mocy, przetransportowałam się w losowe miejsce 2Fortu.


Gdy ogień opadł, okazało się, że byłam na jednym z dachów w części 2Fort należącym do mojej drużyny. Widząc to, usiadłam na skraju tak, aby widzieć pożar, który nadal opanowywał część 2Fortu należącą do naszych przeciwników.


I oto mi właśnie chodziło. Wiedziałam, że on i tak, prędzej czy później by powrócił, ale przynajmniej dostał to, na co zasłużył.

sobota, 5 sierpnia 2017

Rozdział LXVI – Zamknięte koło.

Przez jakieś dwa dni od tamtego wieczoru, moje życie w 2Fort wyglądało tak, jak dotychczas. Nie żeby coś, ale podobało mnie się tutaj. Zawsze to jakaś odskocznia od tego, co dotychczas mnie się przytrafiło. Jednak, po tych dwóch dniach, znowu stało się coś wyjątkowego. Otóż, gdy jednego dnia, jak zwykle, całą drużyną próbowaliśmy odebrać BLU inteligencję, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, stało się coś dziwnego. Zwykle to my wygrywaliśmy, ale tym razem coś poszło nie tak i wygrała drużyna BLU. Znaczy teoretycznie, bo ja i Szpieg przeżyliśmy, więc tak nie do końca wygrali.


Jednak, gdy wszyscy z mej drużyny zostali zabici, ja byłam za takimi kartonami, w których nie wiadomo co było. W pewnym momencie, kiedy upewniałam się, czy mogłam bezpiecznie wyjść bez zostania zabitą, za dwoma kontenerami stojącymi na sobie, ujrzałam Szpiega. Widząc go, szybko strzeliłam ogniem w miejsce koło niego, tworząc wysoki słup ognia, dymu i pyłu, po czym, nadal używając pirokinezy, przeniosłam się tam. Gdy zaś ogień, dym i pył opadły, Szpieg najprawdopodobniej zauważył mnie, gdyż rzekł:

– Nie do pomyślenia.

Oj bez przesady, każdemu przecież mogła zdarzyć się porażka, mimo iż ja też tego nie lubiłam. Mimo wszystko, parę chwil potem, odparłam:

– Czyli zgaduję, że sami będziemy musieli się pofatygować po tę ich walizkę?

Po tym pytaniu, w odpowiedzi, Szpieg przytaknął głową. Ech, on naprawdę nie mógł sobie tego darować. No, ale w sumie to był jedyny cel tutaj. W każdym razie, w tym momencie, za pomocą Portal Gun przeniosłam nas za inne, wyższe kontenery.


Na początku, zaczęliśmy obserwować sytuację panującą przed 2Fort. Przed samym wejściem, przy jakimś stole, siedzieli Inżynier i Skaut. W oknie, jak zwykle, stał Snajper. Pod tymże oknem, dało się zauważyć Medyka, który rozmawiał z Żołnierzem. Demoman, Pyro, Gruby i Szpieg najprawdopodobniej byli w środku budynku, gdyż ich nie było widać.


W tym momencie, ja miałam zaczekać za kontenerami, a Szpieg przybrał postać Demomana i ruszył w kierunku stołu, przy którym siedzieli Inżynier i Skaut. Szczerze powiedziawszy, taka możliwość zmiany postaci naprawdę ułatwiała życie, chociaż czasami mogła utrudnić komuś rozróżnienie, która z dwóch wersji danej postaci była prawdziwa. W każdym razie, widziałam że najpierw, normalnie, rozmawiali o czymś. Niestety, byłam na tyle daleko, że nie słyszałam o czym mówili. Jednak, w pewnym momencie, ujrzałam że Szpieg wyjął, oczywiście tak, aby Inżynier i Skaut tego nie zauważyli, nóż. Jakieś kilka chwil później, za jego pomocą zabił ich.


Widząc to, ja za pomocą działa pulsacyjnego zabiłam Snajpera, Medyka i Żołnierza, po czym portalami przetransportowałam się w miejsce koło Szpiega. Szybko szło, ponad połowę drużyny BLU mieliśmy już załatwioną. No, ale gdy oni już nie żyli, my bardzo cicho, weszliśmy do środka budynku. W moim przypadku chodzenie cicho było trudne, gdyż nadal miałam na nogach buty z Aperture Science i one lubiły wydawać charakterystyczny dźwięk podczas chodzenia. No, ale jakoś udawało mnie się w nich skradać. Po prostu kwestia przyzwyczajenia.


W pewnym momencie, zauważyliśmy Pyro, który stał odwrócony do nas. Po zauważeniu tego, Szpieg skorzystał z okazji i rzucił mu w głowę nożem. Trafił idealnie, zabijając Pyro na miejscu, dzięki czemu oszczędziliśmy sobie z nim walki. Szczerze powiedziawszy, niezbyt lubiłam walczyć z Pyro, ze względu na jego miotacz płomieni. Jednak, po pokonaniu go, ruszyliśmy dalej. Zostali nam jeszcze tylko Demoman, Gruby i Szpieg.


W którejś chwili naszej drogi do inteligencji, doszliśmy do jakiegoś niedługiego korytarza, prowadzącego do, prawdopodobnie, celu naszego poszukiwania. Jednak, w przejściu zauważyliśmy Demomana, który najprawdopodobniej nas nie zauważył. Lecz, jako iż stał tak, że nie dało się go w żaden sposób zabić, najpierw trzeba było go zwabić. Od razu, strzeliłam ogniem w podłogę tak, że było słychać jak się zapalał. W tym momencie, Demoman od razu odwrócił się i, widząc ogień, zaczął iść w kierunku wyjścia od naszej strony. Kiedy się zbliżał, Szpieg nacelował swym pistoletem w tym kierunku, w którym nasz cel by przechodził. Gdy był odpowiednio blisko i, gdy się odwrócił, widząc nas nim zdążył zareagować, Szpieg go zastrzelił.


Po zrobieniu tego, z drugiego końca korytarza usłyszeliśmy dźwięk uruchomionej broni Grubego, a następnie jego głos, który wołał:

– Nadchodzą!

W tym momencie, szybko wyciągnęłam działo pulsacyjne i pobiegliśmy tam. Nim Gruby zdążył nam cokolwiek zrobić, zabiłam go i, po zrobieniu tego, jako iż kula z mego działa jeszcze trochę latała po pomieszczeniu, otoczyłam mnie i Szpiega barierą z ognia, aby nas nie zdezintegrowała.


Kiedy kula się rozpadła, opuściłam rękę, po czym oboje weszliśmy po schodach do miejsca z walizką. Gdy tam byliśmy, chciałam chwycić inteligencję, jednak z tego, co ujrzałam, to samo chciał zrobić Szpieg. Kiedy oboje chwyciliśmy walizkę, spojrzeliśmy na siebie, po czym uśmiechnął się on do mnie i puścił inteligencję. W tym momencie, ja również odwzajemniłam uśmiech i podniosłam walizkę. Lecz, kiedy to zrobiłam, usłyszeliśmy dźwięk tykającej bomby oraz zauważyliśmy jakiś czerwony przycisk w miejscu, w którym leżała walizka. Widząc to, za pomocą pirokinezy, szybko przeniosłam nas w losowe miejsce po naszej stronie 2Fort.


Gdy już staliśmy w bezpiecznym miejscu i patrzyliśmy na nie aż tak bardzo spektakularny wybuch, rzekłam:

– Coś szybko nam poszło. Już drugi raz.

– Faktycznie. Kiedy jesteśmy we dwoje, jakoś łatwiej ich się zabija. – Odparł Szpieg.

– Chwila! Czy my zabiliśmy wszystkich?

– Moment…Skauta i Inżyniera zabiłem ja, Snajpera, Medyka i Żołnierza ty, Pyro oraz Demomana ja, Grubego ty…

– A Szpieg?!

– Fuck


Jeszcze brakowało tego, abyśmy o nim zapomnieli. Miałam szczerą nadzieję, że zginął w wybuchu…