O mnie

Moje zdjęcie
W rzeczywistości nazywam się Zofia Ziętek, mam dwadzieścia dwa lata i studiuję dietetykę na SGGW. Mam dużo pasji, ale pięć podstawowych to słuchanie muzyki, jazda transportem publicznym, pisanie opowiadań, rysowanie i jazda na rowerze. Chciałabym w przyszłości być albo laborantem, a jak to nie wypali to chciałabym robić coś związanego z dietetyką. Kiedyś chciałam być komornikiem, jakoś przez dwa lata tak miałam, ale potem skapnęłam się, że prawo to nie moja bajka. Ja nie żartuję. Co najważniejsze, tak aby nie było wątpliwości: Nie toleruję przez wielkie N społeczności LGBT i jest mi z tym zajebiście. I proszę odjaniepawlić mnie się z moralizatorską mową, bo wasze wywody tylko sprawią, że będę głośniejsza ze swymi poglądami, a i tak nie zmienię swojego zdania. :-) Fandomy, do których należę, to KatyCats/Animals/Little Monster/Undead Army/Zealots/BL3NDERS i jeszcze w pytę innych, nienazwanych. Wielbię Zardonica, Zardonic to Nadbóg i nie da się go nie wielbić. Obecnie napierdalam grę w Scratchu, będzie zajebista. Na Bloggera niedługo wrócę, przenosząc tu moją Samoanalizatornię oraz dalej pisząc bloga o lekach OTC.

Informacje

...

poniedziałek, 18 lipca 2016

Rozdział XXIII – Logika Wielkiego Elektronika.



W pewnym momencie, ujrzeliśmy Alojzego, który przeteleportował się do naszej komnaty (aby się do niej dostać, trzeba było przejść przez pewną procedurę, która kończyła się teleportacją. Chwilę potem, powiedział:

- Pułkownik Alojzy Bąbel z meldunkiem.

„Zmień nazwisko, zmień nazwisko, zmień nazwisko…” – Myślałam

Bo ewidentnie, powinien zmienić swe nazwisko z tak głupiego. Mimo wszystko, Wielki Elektronik powiedział:

- Witam, pułkowniku Bąbel. Czy w pana osobie witam również człowieka sukcesu?

W tym momencie, zapanowała cisza. Po chwili, która długo nie trwała, Wielki Elektronik rzekł:
 
- No… Czemu pan nie odpowiada?

- Otóż, Wasza Wysokość, w moim raporcie mam dwie informacje. Jedną dobrą, drugą złą. Zastanawiam się, od której mam zacząć. – Odpowiedział Alojzy.

- Zawsze od radosnej, panie Alojzy. Aby wprowadzić imperatora w radosny nastrój… Który pozwoli mu na przełknięcie gorzkiej pigułki niepomyślnych wieści…

Te metafory… Ta zajebistość… Jednak, chwilę później, Alojzy odparł:

- Po pierwsze więc, zatopiłem flagowy okręt Bajdocji, Apolinary Baj. Z tym przeklętym Kleksem i jego załogą.

- A jednak… - Skomentował Wielki Elektronik.

- Niestety, wraz z załogą poszedł na dno nasz najlepszy agent, Bonifacy.

Po tych słowach, spuścił wzrok. No to dupa. Straciliśmy najlepszego agenta i kto teraz będzie szpiegował naszych wrogów? Trzeba będzie albo znaleźć innego szpiega, albo robić to na własną rękę. Jednak, po chwili, Wielki Elektronik powiedział:

- Tylko komputer nie ufa pozorom.

Po czym się zaśmiał. Epizod pierwszy: Mądrości Wielkiego Elektronika. Z których w sumie nie wiele rozumiałam, ale kij z tym. Może kiedyś się dowiem, o co mu chodziło. 

- Nie bardzo rozumiem Waszą Elektroniczną Wysokość… - Rzekł Alojzy.

- Spoko, ja też nie ogarniam o co mu chodzi. – Odparłam

W tym momencie, Wielki Elektronik zwrócił się do Alojzego i wyjaśnił o co mu chodziło:

- Ależ to bardzo proste, pułkowniku Bąbel. Pana sukces to porażka. A to, nad czym pan ubolewa, jest sukcesem. Niech pan to sobie zapamięta raz na zawsze, pułkowniku Bąbel! Okręty Pana Kleksa nie toną, tylko zanurzają się pod wodę. Na szczęście nasz agent Bonifacy działa nadal i to nadzwyczaj sprawnie.

- Ej zaraz, zaraz… Skoro wiesz, że okręty Pana Kleksa nie toną, tylko zanurzają się pod wodę, to musi to znaczyć, że wiedziałeś o tym od dawna, a mimo wszystko kazałeś je „zatopić”. Gdzie tu logika, ja się pytam? – Odparłam.

Po tych słowach, Wielki Elektronik spojrzał się na mnie piorunującym wzrokiem. Od razu uniosłam ręce w geście obronnym i powiedziałam:

- Nie było tematu…

I zapanowała cisza, którą po paru sekundach przerwał Wielki Elektronik, zwracając się do Alojzego:

- W sumie jednak panie Alojzy, jestem z pana zadowolony. To, co pan za chwilę zobaczy, najlepiej będzie świadczyć o moim zaufaniu do pana, pułkowniku. Będzie pan bowiem pierwszym człowiekiem, wraz z Ramoninth, który zobaczy sensowizję.  

Po czym nacisnął przycisk na tym metalowym, okrągłym czymś, co stało obok niego i uniósł nad tym wyprostowaną dłoń. Kiedy to zrobił, w pewnej odległości pomiędzy nami i Alojzym pojawiła się niematerialna kula ziemska z zaznaczonymi jakimiś kolorowymi punktami. Owa kula zwisała nad podłogą. Od razu po pojawieniu się tego, dało się dostrzec zaskoczenie na twarzy Alojzego. No, faktycznie, niezłe to było. Ale do czego to miało służyć, to ja nie miałam zielonego pojęcia. Lecz po chwili, Wielki Elektronik ponownie rozwiał moją i zapewne także Alojzego, niepewność, mówiąc:

- Oto przestrzenny obraz wszystkich źródeł energii na obu bajkowych półkulach…

Nie wiedziałam jednak tego, na kiego grzyba mu informacja o takiej błahostce, jak źródła energii. Jednak, w bardzo niedalekiej przeszłości się o tym przekonałam. Otóż…

____________________________________

Kolejny rozdział znów jest! :-) I od razu mówię, że przenoszę się z tym FanFiction na Wattpad. Bowiem Watt jest bardziej oblegany, więc istnieje tam większa szansa, że ktoś zauważy owy fanfik i napisze, co o nim myśli, szczególnie, że mam tam ponad dwudziestu obserwatorów, więc w końcu któryś zauważy owe opowiadanie. Ale nie martwcie się - rozdziały będę wrzucać także i tu. ;-)

niedziela, 10 lipca 2016

Rozdział XXII – Oczekiwania i brutalna wizja.



A czekaliśmy bardzo długo. Czas mijał i mijał, a Alojzego jak nie było, tak w ogóle nie było. W ogóle to trochę nudno było w tej komnacie. Ciemno, cicho i nic do roboty. Jednak, w pewnym momencie, ponownie świat zaczął rozmazywać mnie się przed oczami. Chwilę potem, pojawiła się kolejna, brutalna wizja…

Bowiem zobaczyłam, że w niedalekiej przyszłości nasze Imperium zostanie zniszczone przez Pana Kleksa oraz jego sprzymierzeńców, a Wyspa Wynalazców znowu będzie wolna. My, nie chcą zginąć, uciekniemy na planetę Mango i owiniemy sobie wokół palca miejscowego gubernatora. Na początku będzie nam się powodzić, Lecz, w którymś momencie, Wielki Elektronik zostanie zabity przez Pana Kleksa i jego sprzymierzeńców. Ja przeżyję, ukrywając się za obecnymi tam komputerami, po czym cicho ucieknę i trafię do… Krainy Grzybów.

Widząc to, jako iż nie mogłam rozpłakać się ze smutku (Wielki Elektronik NIGDY nie wychodził z tego pomieszczenia, więc zawsze byliśmy we dwoje, a ja bałam się jego reakcji), podparłam głowę dłonią, spuściłam wzrok i zaczęłam rozmyślać o przyszłości, którą znów zobaczyłam. Czasem wolałam nie mieć tej umiejętności bowiem wiedziałam przez to, że choćbym nie wiem co zrobiła – znowu skończę samotnie, bez ukochanej osoby. Wiem, że wy chcielibyście mieć taką umiejętność, ale uwierzcie mi, że to nie jest przyjemna umiejętność. Fakt, można zobaczyć co cię czeka, ale jednak nie można tego zmieniać, więc to boli tym bardziej, gdy przyszłość jest smutna. W dodatku widzi się tą przyszłość, szczególnie złą, w momencie największego szczęścia.

Jednak, Elektronik najprawdopodobniej zauważył, że się czymś martwię, gdyż w pewnym momencie usłyszałam, jak pytał mnie:

- Hej…Ramoninth…Co ty taka zamyślona? Wyglądasz, jakby się coś stało. 

- A nie powiesz o tym nikomu? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Wolałam aby to zostało między nami. Tak samo jak kiedyś, kiedy zobaczyłam nieuchronny koniec Kombinatu jeszcze na długo przed jego nastąpieniem. 

- Nie powiem. Obiecuję. – Odpowiedział

- Dobrze. Na razie nie stało się nic, ale za jakiś czas się stanie. Bowiem wierz mi lub nie, ale ja umiem widzieć przyszłość. Jednak, co najgorsze, nie potrafię jej zmieniać. A obecnie widziałam bardzo smutną przyszłość. – Odparłam

- Spoko, mnie już na tym świecie raczej nic nie zdziwi. W ogóle, to aż taka ta przyszłość zła? A jak ona wygląda?

- Tak. – Odpowiedziałam, po czym zaczęłam myśleć o tym, co zobaczyłam. W tym momencie, te obrazy zaczęły przewijać się na jednym z ekranów głównego komputera sterującego Centrum Dowodzenia. Kiedy pokaz widzianej przeze mnie przyszłości się skończył, nastała cisza. Słychać było, dosłownie, ciszę. Kilka chwil potem, Wielki Elektronik rzekł:

- Jasna choleera! A nie można tej przyszłości jakoś zmienić lub jakoś jej ominąć? Jakoś nie spieszy mnie się do śmierci, szczególnie z JEGO rąk!

- Właśnie najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie. Bo gdybym mogła ją zmieniać lub pomijać, Kombinat nadal by istniał i by mnie tu nie było. – Odpowiedziałam

- Świetnie wiedzieć, że niedługo zginę.

- Sam chciałeś wiedzieć.

- Nie no, nie mam ci tego za złe, tylko kuźwa nie chcę umierać tak młodo i to jeszcze z jego rąk. 

- Młodo… Powiedział ten, co już wiele wieków żyje. 

- Czy ty musisz wszystko psuć?
 
- Ale ja wszystkiego nie psuję. Tylko mówię, jak jest.

Po tej rozmowie, nastała cisza. Zaczęliśmy ponownie oczekiwać na przybycie Alojzego. I w końcu doczekaliśmy się…
____________________________________________

Uwaga... Wyjmujcie Crunchips i robimy imprezę, bowiem... Zaczęły się wakacje, a to znaczy rozdziały, rozdziały, rozdziały! :-)