Przeszłam przez zniszczoną część Aperture
Science, w której znajdowała się oszklona komora relaksacyjna. Naprawdę musiało
minąć bardzo dużo czasu, skoro ten ośrodek aż tak popadł w ruinę. Mimo
wszystko, w pewnym momencie doszłam do drzwi, które wyglądały inaczej, gdyż
miały na sobie narysowanego niebieskiego ludzika. Po ich przekroczeniu,
ujrzałam test zero, taki sam jak ponad dwa tysiące lat temu. Po wejściu do
komory, ten sam, męski głos, rzekł:
- Testowanie z użyciem kostek i przycisków
pozostaje ważnym narzędziem naukowym nawet w sytuacjach alarmowych. Jeśli
testowanie z użyciem kostek i przycisków spowodowało wystąpienie sytuacji
alarmowej, nie martw się. Szanse powtórzenia tej sytuacji są nieznaczne.
A następnie z podajnika wypadła kostka, ale o
wiele inna niż kiedyś. Od razu podeszłam do niej, wzięłam ją i umieściłam na
nieco inaczej wyglądającym przycisku. W tym momencie, logo na kostce zmieniło
kolor na żółty, a drzwi wyjściowe otworzyły się, a ja przeszłam i przez nie, i
przez drugie drzwi, które za nimi były. Komputer zaś, powiedział:
- Prosimy zwrócić uwagę na żarzące się pole
cząsteczek w przejściu. Jest to siatka dematerializująca Aperture Science,
która powoduje wyparowanie wszelkich niedozwolonych przedmiotów.
Faktycznie, tym razem wyglądała ona inaczej.
Zamiast poruszających się szybko cząsteczek, była jednolita i nieco
niebieskawa. Po przekroczeniu jej, zeszłam po schodach do komory transportowej,
która również uległa drastycznej zmianie. Była ona o wiele większa, a na
ścianach były wyłączone i zniszczone ekrany. Pośrodku był szyb windy, która
była węższa niż ostatnio. Gdy winda zjechała i otworzyła się, weszłam do niej,
po czym zostałam przetransportowana do kolejnego pomieszczenia testowego.
Kiedy winda zatrzymywała się, znany mi już
męski głos, odparł:
- Jeśli poczujesz ściekającą po szyi ciecz,
zrelaksuj się, połóż się na plecach i natychmiast zastosuj ucisk na skroniach.
Jest to po prostu nietypowa reakcja na siatkę dematerializującą, która mogła
zdezintegrować kanały uszne w twojej głowie.
Spokojnie, ja wtedy czułam na swojej szyi
tylko moje włosy. A poza tym, słyszałam to, co on mówił, więc kanałów usznych
mi nie zdezintegrowało. Mimo wszystko, kiedy winda zatrzymała się i otworzyła,
wyszłam z niej, weszłam po schodach i udałam się do kolejnego pomieszczenia
testowego.
Było ono tym pomieszczeniem, w którym za
pomocą generowanych portali trzeba było zdobyć kostkę i umieścić ją na
przycisku. Jednak, uwaga, tym razem, gdy zeskoczyłam na dół, zauważyłam szyby
oraz przyciski, najprawdopodobniej uruchamiające portale. Miłe było to, że
wreszcie nie musiałam się spieszyć. Od razu nacisnęłam przycisk koło oszklonego
pomieszczenia z kostką i, gdy portal się otworzył, przeszłam tam, po czym
zabrałam przedmiot. Następnie, uruchomiłam portal do pomieszczenia z
przyciskiem, udałam się tam z kostką i umieściłam ją na nim, po czym wróciłam
do głównego pomieszczenia, i uruchomiłam portal w pomieszczeniu z drzwiami, po
czym udałam się tam, i wyszłam.
Po przekroczeniu siatki dezintegrującej, mój
przewodnik ponownie się odezwał:
- Ze względu na zaistniałe trudności
techniczne środowisko testowe nie jest nadzorowane. Przed powrotem do komory
relaksacyjnej po zakończeniu testowania prosimy poświęcić chwilę na spisanie
wyników swojego testu. Asystent reintegracji Aperture Science ożywi cię i
przeprowadzi z tobą rozmowę, gdy społeczeństwo zostanie odbudowane.
„Panie, weź pan nie kłam, bo zaczynam cię
lubić. Wydajesz się jedyną, kompetentną maszyną w tej całej dziurze, zaraz po
tym rdzeniu, który mnie tu przetransportował. A poza tym, hej. Ludzkość już nie
istnieje? I nie zamierzasz mnie zabić na końcu, jak każdy, szanujący się
komputer? Wow, jeżeli jakimś cudem GLaDOS zostałaby potem uruchomiona, to
byłabym bardzo zawiedziona.” – Pomyślałam, a następnie zeszłam na dół i weszłam
do windy, która zabrała mnie do kolejnego pokoju testowego.
Kiedy winda zjeżdżała na dół, ujrzałam że trzy
ekrany w komorze transportowej były włączone. Szybko odbudowywał to miejsce,
skurczybyk. Zaś on sam odezwał się:
- Jeśli władzę na Ziemi sprawuje istota
zwierzęca, obdarzona świadomością chmura lub inne ciało zarządzające, które
odmawia lub nie jest w stanie wysłuchać racjonalnych argumentów, laborator-
I tu się urwało. A poza tym, obdarzona
świadomością chmura? Widzę, że do tego komputera chyba została wprowadzona
treść „Kordiana”. No, ale kiedy winda zatrzymała się i otworzyła, ruszyłam
przed siebie.
Kolejne pomieszczenie testowe było tym, w
którym zyskałam swój pierwszy Portal Gun wiele lat temu. Jednak, po podejściu
do potłuczonej szyby, na dole co prawda ujrzałam podest na ową broń, ale ona
sama gdzieś wyparowała. Chwilę potem, gdy wyszłam do pokoju testowego, za
zniszczonymi panelami jednej ze ścian, ujrzałam znany mi już rdzeń, który
rzekł:
- Hej hej! Udało ci się!
W tym momencie przystanęłam, a on kontynuował:
- Na tamtym podeście powinno być urządzenie
portalowe. Tylko jakoś go nie widzę…Może spadło. Poszłabyś tam może i zerknęła,
co i jak?
Jako iż od tego byłam, podeszłam tam. Kiedy
stałam koło podestu, podłoga zawaliła się, a ja spadłam w dół. Spadając,
usłyszałam że rdzeń zawołał:
- Łaaa!
A kiedy stałam na zalanej podłodze, dodał:
- Halo? Widzisz działo portalowe? A poza tym:
żyjesz? To dość istotne, powinienem był o to najpierw zapytać. To ja…wiesz co
zrobię? Przyjmę założenie, że jednak nadal żyjesz i zaczekam na ciebie tam
dalej. Zaczekam…zaczekam godzinę. Potem wrócę i cię pochowam, oczywiście
zakładając, że uda mi się znaleźć twoje zwłoki. Zgoda? Super! Nasi górą! To
widzimy się za godzinę. Mam taką nadzieję. Jeśli nie będziesz…martwa.
Gadatliwy to on był, faktycznie. No, ale mimo
wszystko, ruszyłam w lewą stronę i weszłam na podest, który tam był. Na nim,
znajdowało się działo portalowe, które od razu wzięłam. Jednak, gdy spojrzałam
na ściany znajdujące się tam, zauważyłam rysunki. Jeden przedstawiał GLaDOS i
stojących naukowców. Drugi GLaDOS i uciekających lub martwych naukowców oraz
jakiegoś kogoś za kostką. Trzeci GLaDOS z ciastem, mnie naprzeciwko niej i tego
samego człowieka z kostką, tylko tym razem trzymającego ją. Czwarty zniszczoną
GLaDOS i tego samego człowieka, który na dwóch poprzednich rysunkach miał
kostkę, tylko tym razem unosił do góry działo portalowe. A ostatni rysunek
przedstawiał mnie.
Rozumiałam, że pierwsze dwa malowidła
przedstawiały to, co się stało po uruchomieniu tej mechanicznej cholery, dwa
kolejne wydarzenia sprzed ponad dwóch tysięcy lat, ale czemu na ostatnim byłam
ja, skoro kiedy byłam w tym miejscu po raz pierwszy, nikogo tu nie było, poza
mną i GLaDOS? Nie wiedziałam, jednak postanowiłam kontynuować próbę wydostania
się z tego miejsca. Od razu zeskoczyłam, umieściłam na jednej ze ścian portal,
weszłam w niego, skręciłam w prawą stronę i ruszyłam w górę. Następnie, weszłam
po kolejnych schodach i przeszłam przez jakieś stare pomieszczenie biurowe. Gdy
z niego wyszłam, skręciłam, przeszłam przez drzwi i, parę sekund potem,
wyskoczyłam przez rozbitą szybę do kolejnego pomieszczenia testowego.
Będąc tam, głos z komputera rzekł:
- Część awaryjnych procedur testowych może
wymagać wydłużonej interakcji ze śmiercionośnymi androidami wojskowymi.
Zapewniamy, że wszystkie androidy wojskowe nauczono czytać i przekazano im
kopię Praw robotyki. Wspólną.
Wniosek z tego był taki, że te zajebiste
teksty były wpisane w system. Lecz, jako iż ten test zawierał lukę w podłodze,
za pomocą portalu przedostałam się na drugą stronę, a potem tak samo do
wyjścia. Po wyjściu i przekroczeniu siatki dematerializującej, komputer odparł:
- Dobrze. Jeśli uważasz, że śmiercionośny
android wojskowy nie uszanował twojej godności zgodnie z postanowieniami Praw
robotyki, prosimy o sporządzenie notatki na odpowiednim formularzu. W
przyszłości asystent Aperture Science ds. przepisów rozpocznie odpowiednią
procedurę służbową.
Super, ale poza mną, nim, niebieskookim
rdzeniem i zniszczoną GLaDOS będącą gdzieś tam, nikogo tu nie było. Mimo
wszystko, gdy śmieci, które były w szybie windy, zostały zabrane do góry i
winda przyjechała, weszłam do niej, po czym zostałam zabrana do kolejnego
testu…
Gdy winda się zatrzymała, po wyjściu i
ruszeniu przed siebie, męski głos odezwał się znowu:
- Kolejny test jest wyjątkowo niebezpieczny.
Aby pomóc ci w zachowaniu spokoju w obliczu niemal pewnej śmierci, zastosowany
zostanie smooth jazz za trzy…dwa…jeden.
Po czym z głośników dało się słyszeć muzykę
jazzową. Jazzu też nie lubiłam, ale ten kawałek był przyjemny dla ucha. Parę
sekund potem, gdy muzyka urwała się, weszłam do pokoju testowego.
A tam…Przycisk, portal, luka w podłodze i
kostka. Nic, co mogłoby mnie zabić. Widząc to, uderzyłam się dłonią w twarz i szepnęłam
do siebie:
- Boże, robienie z igły wideł…To chyba tutaj
dziedziczne.
A następnie, chcąc nie chcąc, zaczęłam
wykonywać test. Podeszłam do luki i strzeliłam pod spadającą kostką portalem.
Kiedy zaś ta wpadła i wypadła koło przycisku, chwyciłam ją działem portalowym i
postawiłam na przycisku. Baaardzo śmiercionośne. Po zakończeniu, ruszyłam do
wyjścia i przeszłam przez siatkę dematerializującą, od razu do czwartej komory.
Tam były dwa przyciski, dwa podwyższenia, z czego na jednym była kostka i jedna
luka z druga kostką.
Od razu, najpierw, za pomocą portali dostałam
się na podwyższenie bez kostki i strzeliłam niebieskim portalem przed siebie,
po czym wzięłam kostkę, zeskoczyłam na dół, i umieściłam przedmiot na jednym z
przycisków. Po zrobieniu tego, podeszłam do luki, strzeliłam portalem pod
kostkę, a następnie, gdy wypadła na podwyższenie, podeszłam do ściany,
umieściłam na niej portal, wzięłam kostkę i postawiłam ją na przycisku. Gdy
drzwi się otworzyły i wyszłam do pomieszczenia z oszklonym dachem nade mną,
komputer powiedział:
- Świetna robota! Z uwagi na fakt, iż
niniejszy komunikat jest nagraniem, wszelkie nasze obserwacje powiązane z twoim
działaniem mają charakter spekulacji. Prosimy nie zwracać uwagi na niezasłużone
komplementy.
„Nagraniem? To kto teraz trzęsie tym
ośrodkiem?” – Pomyślałam
Jednak, chwilę potem, strzeliłam portalem pod
siebie i, gdy spadłam na szkło, to nieco rozbiło się i dach otworzył się.
Widząc to, weszłam na górę, po czym udałam się do drzwi wyjściowych,
przekroczyłam je oraz siatkę dezintegrującą, a następnie weszłam do windy,
zauważając też, że tym razem więcej ekranów było włączonych.
Gdy wyszłam z windy i szłam do kolejnego
pokoju testowego, usłyszałam ten sam, komputerowy głos:
- Jeśli laboratorium Enrichment Center jest
aktualnie bombardowane przez kule ognia, meteoryty lub inne kosmiczne obiekty,
należy unikać obszarów testowych pozbawionych ochrony w sytuacjach, gdzie brak
ochrony przed kosmicznymi szczątkami NIE STANOWI części testu.
Będąc całkowicie szczerą, chciałabym usłyszeć
te teksty mówione przez GLaDOS. Jednak, po wejściu do pokoju testowego,
musiałam się dostać do właściwego miejsca testów portalem. Od razu wystrzeliłam
go pod siebie, gdyż na ścianach nie dało się umieścić portalu i wypadłam na
podłogę w komorze testowej.
Będąc tam, zauważyłam podwyższenie z drzwiami
i dwoma przyciskami oraz jezioro kwasu pod spodem i dwa podwyższenie oraz
dyspozytor kostek, a także przycisk na kostkę obok siebie. Gdy na niego
weszłam, okazało się, że uruchamiał schody do podwyższenia z przyciskami. Kiedy
się rozejrzałam, ujrzałam jeszcze jeden przycisk do naciśnięcia, który
powodował wyrzucenie kostki. Od razu go nacisnęłam i powędrowałam wzrokiem za
kropkami, które prowadziły do miejsca, które było aktywowane przez dany przycisk.
Kiedy ujrzałam jedno z podwyższeń, na które spadła kostka, podeszłam bliżej i
wystrzeliłam pod nią portal.
Kiedy kostka wypadła na podłogę w miejscu, w
którym ja byłam, chwyciłam ją i postawiłam na przycisku. W następnej
kolejności, weszłam po schodach i nacisnęłam jeden z przycisków, będących po
mojej prawej stronie. Uruchamiał on jakąś barierę z fragmentu podłogi. Drugi, z
tego co widziałam, wyrzucał kostkę. Widząc to, szybko wystrzeliłam portal w
miejscu, w którym miała spaść kostka, gdyż bariera uruchomiona była czasowo, po
czym nacisnęłam przycisk wyrzucający owy przedmiot. Zdążyłam w ostatniej
chwili, bowiem kiedy kostka skończyła na podłodze, bariera opadła.
Widząc to, zeskoczyłam na dół, zebrałam
kostkę, wróciłam na górę i umieściłam przedmiot na przycisku koło drzwi. Po
przekroczeniu wyjścia, ten sam komputer rzekł:
- Dobra robota! Laboratorium Enrichment Center
przypomina: mimo iż okoliczności mogą wydawać się ponure, nie jesteś sam.
Wszystkie moduły osobowości Aperture Science zachowają funkcjonalność w
postapokaliptycznych środowiskach, gdzie poziom zasilania wynosi przynajmniej
1,1 V.
Pocieszające, a przynajmniej tak trochę. Mimo
wszystko, po chwili, weszłam do windy i zostałam przeniesiona do kolejnego
testu…
Parę chwil potem, po wyjściu z windy i drodze
do kolejnego testu, głos z komputera przemówił:
- Kolejny test wymaga zastosowania zasad pędu
podczas przemieszczania się między portalami. Jeśli prawa fizyki nie stosują
się już w przyszłości, niech Bóg ma cię w swojej opiece.
Aż się zaśmiałam przy tym ostatnim zdaniu. Ale
by było śmiesznie, gdyby prawa fizyki nagle miały wszystko w dupie, szczególnie
pęd. Mimo wszystko, po wejściu do komory testowej, przedostałam się na górę
umieszczając portal na ścianie i wskakując w niego. Jednak, wypadłam tak, że
zaczęłam spadać w kierunku luki w podłodze. Od razu wystrzeliłam pod siebie
portal i zostałam wyrzucona na podest z przyciskiem na kostkę oraz małą
oszkloną klatką, z dziurą u góry, w której była kostka.
Od razu podeszłam do tego ostatniego i
strzeliłam pod kostkę. Spadła ona na podłogę znajdującą się niżej, przez co
musiałam zeskoczyć. Następnie, strzeliłam portal w luce w podłodze, chwyciłam
kostkę i wskoczyłam w przejście. Parę sekund potem, znalazłam się na
podwyższeniu i umieściłam kostkę na przycisku. Prawa fizyki nie opuściły tego
świata, z tego wniosek. Mimo wszystko, kiedy przeszłam przez drzwi, idąc przez
niedługi korytarz, usłyszałam ten sam, komputerowy głos, który mówił:
- Jeśli nie jesteś pracownikiem laboratorium i
odkryłeś tę placówkę pośród ruin cywilizacji, pamiętaj: testowanie to
przyszłość, a przyszłość zaczyna się od ciebie.
„Ja tu nie jestem z własnej woli.” –
Pomyślałam i przeszłam przez kolejną siatkę dematerializującą oraz drzwi.
Kolejne pomieszczenie testowe było duże.
Znajdowała się tam rampa, podajnik kostek na suficie nad jednym z podwyższeń,
luka w podłodze, drzwi do których prowadziła obecnie opuszczona podłoga oraz
przycisk na kostkę za potłuczonym szkłem.
Widząc to, najpierw wystrzeliłam portal na
rampę koło mnie i wskoczyłam w pomarańczowy portal, który był na końcu
głębokiej dziury w podłodze. Dzięki temu, zostałam wyrzucona na podwyższenie.
Od razu zeskoczyłam z niego niżej, po kostkę i zeskoczyłam na dół. Będąc tam,
umieściłam portal na jednej ze ścian znajdujących się wysoko, wraz z kostką
wskoczyłam w pomarańczowy portal, po czym, gdy byłam na podwyższeniu, udałam się
do przycisku i umieściłam na nim przedmiot. Otworzył on drzwi oraz uniósł
opuszczoną podłogę naprzeciwko nich.
Powtórzyłam tą samą czynność, ale tym razem
wylądowałam na wysuwanej podłodze. Gdy przekroczyłam siatkę dematerializującą,
komputer przemówił:
- Dobra robota, obywatelu przyszłości!
Jednakże, jeśli jesteś stary, ograniczony umysłowo lub napromieniowany w takim
stopniu, iż przyszłość nie powinna zacząć się od ciebie, prosimy o powrót do
twojej prymitywnej, postapokaliptycznej społeczności i przysłanie osoby, która
posiada lepsze kwalifikacje.
Stara byłam tylko ze względu na wiek, ale nie
sprawność fizyczną i wygląd, ograniczona umysłowo też nie byłam a o tym, czy
byłam napromieniowana, czy nie, nie wiedziałam. A poza tym, wybudzono mnie, bo
byłam tutaj ostatnim obiektem testowym. Mimo wszystko, weszłam do windy, która
zabrała mnie do kolejnego pokoju testowego.
Kiedy zjeżdżałam na dół, komputerowy głos
znowu rzekł:
- W celu zapewnienia dostawy wystarczającej
ilości energii dla głównych protokołów testowych wszelkie urządzenia
zabezpieczające zostały wyłączone. Laboratorium Enrichment Center szanuje twoje
prawo do pytań i zastrzeżeń dotyczących wspomnianego przepisu.
Kiedy zaś weszłam do kolejnego pomieszczenia
testowego, okazało się, że było ono pomieszczeniem, w którym normalnie powinno
się testować kulkę, która zabijała po jednym dotknięciu, ale wszystko było tak
zniszczone i nie działało, że po prostu nie dało się przejść tego testu.
Lecz, po zejściu na dół, usłyszałam znajomy
głos rdzenia, który wołał:
- Hej! Halo! Tutaj jestem, na górze!
Kiedy uniosłam wzrok, rzeczywiście ujrzałam
go, za ścianą, która była zniszczona. Po podejściu bliżej, dodał:
- O, wspaniale! Czyli jednak znalazłaś działo
portalowe! Wiesz co? To tylko dowód na to, że to ludzie z uszkodzeniami mózgu
są prawdziwymi bohaterami. Jak przychodzi co do czego. Są odważni.
A ten znowu o tym uszkodzeniu mózgu. Jednak,
rdzeń kontynuował:
- Strzel portal na ścianie za mną i spotkamy
się po drugiej stronie pomieszczenia.
Od razu wykonałam polecenie i, po chwili,
byłam po drugiej stronie. Będąc tam, rdzeń spojrzał na mnie i rzekł:
- Słuchaj, coś ci powiem. Niezbyt przyjemnego.
Mówili mi, żebym NIGDY, PRZENIGDY nie odczepiał się od prowadnicy. Bo UMRĘ. Ale
teraz chyba skończyły nam się możliwości. Więc teraz tak, bardzo cię proszę,
postaraj się, żeby mnie złapać, na wypadek gdybym jednak jeszcze żył, po
zeskoczeniu z tego tutaj. Na trzy. Gotowa? Raz…Dwa…
W tym momencie gwałtownie się odsunął i
powiedział:
- TRZY! Wysoko. Chyba za wysoko tak naprawdę,
co? Słuchaj, zaczynanie na trzy daje ci za dużo czasu na myślenie. Więc tym
razem zrobimy to na raz. Gotowa?
Po czym przysunął się bliżej i odczepił się,
wołając:
- RAZ Łapmniełapmniełapmniełapmnie…AAA!
Ja zaś, od razu chwyciłam go, gdy spadał. On
zaś, skomentował:
- Nie. Jestem. Martwy! Nie jestem martwy!
A następnie się zaśmiał. Trochę głupi był, że
w to wierzył, ale przynajmniej dzięki niemu było wesoło w tej zapyziałej
dziurze. Lecz, po chwili, znowu zaczął gadać:
- Podłącz mnie do tamtego gniazda w ścianie,
dobra? Coś ci pokażę. Spodoba ci się.
A następnie tak się wychylił w tył, jakby
chciał mi pokazać ścianę za nami. Tam zaś, wysunęło się coś, do czego można
było podłączyć rdzenie. Od razu to zrobiłam, po czym rdzeń kontynuował
przemowę:
- Emm. No tak…Nie potrafię tego zrobić, gdy
patrzysz. Poważnie, nie żartuję. Możesz się na momencik odwrócić?
Po tym pytaniu, wykonałam to. Rozumiałam go,
bo były takie czynności, których nie dało się robić, gdy ktoś patrzył. Chwilę
potem, usłyszałam pikanie, a następnie jego głos, który mówił:
- Dobra, możesz już się odwrócić!
Kiedy to zrobiłam, ujrzałam jakiś otwierający
się panel oraz usłyszałam, że mój towarzysz dodał:
- BUM! Tajny panel! Który otworzyłem. Gdy nie
patrzyłaś.
A następnie to coś, do czego był przyczepiony,
wyrzuciło go na podłogę i schowało się. On zaś, rzekł:
- Podnieś mnie i wynośmy się stąd.
Od razu to zrobiłam, a on rzekł:
- No to ruszamy.
W tym momencie, wyszłam przez panel i ruszyłam
przed siebie, w nieznane…