O mnie

Moje zdjęcie
W rzeczywistości nazywam się Zofia Ziętek, mam dwadzieścia dwa lata i studiuję dietetykę na SGGW. Mam dużo pasji, ale pięć podstawowych to słuchanie muzyki, jazda transportem publicznym, pisanie opowiadań, rysowanie i jazda na rowerze. Chciałabym w przyszłości być albo laborantem, a jak to nie wypali to chciałabym robić coś związanego z dietetyką. Kiedyś chciałam być komornikiem, jakoś przez dwa lata tak miałam, ale potem skapnęłam się, że prawo to nie moja bajka. Ja nie żartuję. Co najważniejsze, tak aby nie było wątpliwości: Nie toleruję przez wielkie N społeczności LGBT i jest mi z tym zajebiście. I proszę odjaniepawlić mnie się z moralizatorską mową, bo wasze wywody tylko sprawią, że będę głośniejsza ze swymi poglądami, a i tak nie zmienię swojego zdania. :-) Fandomy, do których należę, to KatyCats/Animals/Little Monster/Undead Army/Zealots/BL3NDERS i jeszcze w pytę innych, nienazwanych. Wielbię Zardonica, Zardonic to Nadbóg i nie da się go nie wielbić. Obecnie napierdalam grę w Scratchu, będzie zajebista. Na Bloggera niedługo wrócę, przenosząc tu moją Samoanalizatornię oraz dalej pisząc bloga o lekach OTC.

Informacje

...

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Rozdział LI – Testy rozpoczynają się na nowo.

Kiedy spadłam na dół, ujrzałam że byłam w jakieś spalarni, co wnioskowałam po ogniu znajdującym się na dnie luk w podłodze. Ogólnie, przez wiele odstających ze ścian metalowych części, wyglądała ona dość imponująco. Mimo wszystko, od razu, uważając na to, aby nie wpaść do ognia, chociaż nie wiem, czy wtedy coś by mnie się stało, bo w końcu miałam pirokinezę, przedostałam się na drugą stronę.


Będąc tam, ruszyłam przed siebie, bo w końcu nie miałam wyboru. Kiedy zaś zeskoczyłam z jakiegoś podwyższenia, przed sobą, w kupce gruzów, ujrzałam jakiś iskrzący się przedmiot. Zaś GLaDOS powiedziała:

- Jest

A gdy podeszłam bliżej, ujrzałam że chodziło o Portal Gun. Jednak, nie mogłam go dosięgnąć, ponieważ był przykryty ruchomymi częściami podłogi. GLaDOS zaś, rzekła:

- Chwila…

Po czym ujrzałam, że ruchome fragmenty przesunęły się na tyle, że mogłam wyjąć owe działo. Chwilę potem, maszyna odparła:

- Jest

W tym momencie, wzięłam moją jedyną broń w tej dziurze i zaczęłam słuchać tego, co moja przeciwniczka miała mi do powiedzenia:

- Świetnie, znalazłaś urządzenie dwuportalowe. Kawałek dalej powinno być przejście z powrotem do obszaru testowania.

„PIERDOL SIĘ. Chętnie bym ci to powiedziała prosto w twarz, ale obiecałam sobie, że nie będę się tu odzywać. Szkoda, że nie mam markera i to czerwonego, to bym to na ścianie wypisała.” – Pomyślałam po tym, jak wypowiedziała drugie zdanie.

Jednak, od razu strzeliłam pomarańczowy portal na wystający kawałek sufitu, zdatny do jego umieszczenia, a niebieski na odpowiednią ścianę obok mnie i przeskoczyłam na drugą stronę. Następnie, szłam przed siebie, słuchając monologu GLaDOS.

- Gdy rozpoczną się testy, zgodnie z protokołem mam obowiązek ograniczyć komunikację z tobą do niezbędnego minimum. Na szczęście jeszcze nie zaczęłyśmy testować. To nasza jedyna okazja, by porozmawiać.

Jednak, po chwili, gdy przedostałam się portalami na drugą stronę, ujrzałam wyższe ode mnie podwyższenie oraz żadnego miejsca portalowego u góry. W tym momencie, GLaDOS rzekła:

- Czekaj, pomogę ci.

Po czym ujrzałam, że zostało wysunięte jakieś miejsce na umieszczenie portalu. Widząc to, od razu dostałam się na podwyższenie za jego pomocą i ruszyłam dalej, a GLaDOS kontynuowała przemowę:

- Wiesz, jaka była dla mnie najważniejsza lekcja z twoich wyczynów? Odkryłam, że mam taką czarną skrzynkę do szybkiego zapisu, która w razie katastrofalnej awarii zachowuje ostatnie dwie minuty mojego życia do przyszłej analizy. Miałam możliwość, a w zasadzie byłam zmuszona, wciąż na nowo przeżywać chwilę, gdy mnie zabijasz. Raz za razem. Po wsze czasy.

„Kurwa jego pierdolona mać! Ile razy mam powtarzać, że MASZYNY NIE DA SIĘ ZAJEBAĆ?!” – Krzyknęłam w myślach.

Jednak, ta idiotka nie zamierzała przestać kontynuować:

- Wiesz co? Gdybyś coś takiego zrobiła komuś innemu, zapewne podporządkowałby całe swoje życie zemście. Na szczęście ja potrafię się wznieść ponad małostkowe uprzedzenia. Nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy uznały ten rozdział za zamknięty i wróciły do pracy. W końcu mamy tak wiele do zrobienia w ciągu zaledwie sześćdziesięciu lat. Mniej więcej. Nie mam przy sobie tabel ubezpieczeniowych.

„A co mają do tego tabele ubezpieczeniowe? W-T-F?!” – Pomyślałam nieco zdziwiona.

Lecz, ona dalej i dalej mówiła:

- Ale najważniejsze, że wróciłaś do mnie. A teraz znam wszystkie twoje sztuczki, więc nic nam nie przeszkodzi w testowaniu do końca twojego życia. A potem…kto wie? Może znajdę sobie hobby. Na przykład ożywianie umarłych.

„Dajcie mi pistolet…A poza tym, jak to kiedyś mówiła moja pani od fizyki, jeżeli komputer byłby mądrzejszy od ludzi, stworzyłby człowieka. Więc pierdol się, GLaDOS. A poza tym, skoro nawet człowiek nie potrafi wskrzeszać zmarłych, to tym bardziej ty nie możesz tego zrobić, będąc tworem ludzkim, więc przestań mi tu kłamać, ja cię proszę.” – Pomyślałam

Jednak, w tym momencie, wreszcie skończyła gadać. Ja, do tego czasu, szłam przed siebie powoli, aby słuchać tego, co miała mi do powiedzenia. Jednak, w pewnym momencie, gdy dochodziłam do jakichś drzwi, ujrzałam wielki ekran, który kiedy obok niego przeszłam, włączył się. Na nim zaś, widniała wielka liczba „19”. Czyli to znaczyło, że szłam przez komorę testową numer dziewiętnaście, tyle że od końca? Najprawdopodobniej tak.


Jednak, po chwili, kiedy GLaDOS usunęła mi z drogi ruchome fragmenty ścian leżące na podłodze, przeszłam przez drzwi, skręciłam w prawo, zeszłam po schodach i weszłam do windy, która nadjechała. Również zauważyłam, że więcej ekranów zostało włączonych. No, ale po chwili winda ruszyła ku nowym testom…

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Rozdział L – She’s Back…

Kiedy szłam w kierunku drzwi, rdzeń od razu dodał:

- Popatrz tylko! Żadnej szyny, która by nam mówiła, gdzie mamy iść! Wspaniale! Możemy iść, gdzie tylko chcemy! Zaraz, chwila, moment, gdzie my idziemy? Poważnie. Sekundkę, niech się zorientuję w terenie. Hm. W zasadzie to wystarczy iść wzdłuż szyny.

Spokojnie, ja też nie wiedziałam, gdzie szłam. Mimo wszystko, po chwili, podeszłam do drzwi, które się otworzyły. Kiedy je przekroczyłam, ujrzałam przed sobą przejście zrobione z zawieszonego w przestrzeni, metalowego, krętego balkoniku. Od razu ruszyłam przed siebie, przy okazji przechodząc przez niewielki korytarz.


Kiedy byłam po jego drugiej stronie, w rurze ujrzeliśmy wieżyczkę, której laser migał. Po chwili, powiedziała ona:

- Halo?

- O nie… - Odparł rdzeń.

- Halo?

- Cześć, cześć! Nie możemy się zatrzymać!

- Co proszę?

- Pod żadnym pozorem nie nawiązuj kontaktu wzrokowego…

Te słowa rdzeń wypowiedział do mnie. Zaś wieżyczka znowu powtórzyła pytanie:

- Halo?

- Nie, nie, dzięki! Nic nam nie trzeba! Miło, że pytasz! – Odparł rdzeń.

- Dziękuję mimo wszystko…

- Nie zatrzymuj się, nie zatrzymuj się…

Te słowa również skierował do mnie. W tym momencie, po prostu ruszyłam przed siebie. Szczerze powiedziawszy, był to pierwszy, jako taki dialog, który usłyszałam od tylu lat.

Jednak, po chwili, dotarłam do kolejnych drzwi, a gdy się otworzyły, na końcu niedługiego korytarza były kolejne, takie same. Kiedy i je przekroczyłam, ujrzałam korytarz, łudząco podobny do tego, przed wejściem do silosu z GLaDOS, tylko dość zmieniony. Rdzeń zaś, rzekł:

- W tym momencie powinienem ci chyba o jednej rzeczy powiedzieć. Żeby uciec, musimy przejść przez JEJ komorę. A ona prawdopodobnie nas zabije, jeśli nie będzie…uśpiona.

Czyli jednak musieliśmy przejść przez ten nieszczęsny silos. Od razu ruszyłam przed siebie, skręciłam w prawą stronę i przeszłam przez ten zniszczony, oszklony, tak zwany rękaw i podeszłam do drzwi na końcu. Kiedy się otworzyły, rdzeń rzekł:

- Powiem prosto z mostu: nie chcę tego robić. Nie chcę tam wchodzić. Nie…nie wchodź tam…Jest wyłączona. Jest wyłączona! Koniec paniki. Jest wyłączona. Idziemy dalej.

No skoro nawet rdzenie się jej bały, to musiała być dobrym zarządcą. Mimo to, gdy weszłam do silosu, ujrzałam że był cały zarośnięty, a podłoga była zalana. Ale GLaDOS…ona wyglądała inaczej niż wtedy, gdy ją zniszczyłam. Jej tułów był białoczarny, a głowa była takim sztucznym okiem, jak moje, tyle że jej było większe. Nie wiedziałam, jakim cudem mogła wyglądać inaczej.


Lecz, kiedy podeszłam do niej, rdzeń rzekł:

- Oto ona…Ta to miała paskudny charakter. Naprawdę. Prawdziwa psychopatka. A wiesz, kto ją w końcu…Wiesz, kto ostatecznie ją załatwił? Nie uwierzysz. Człowiek.

„Dzień dobry.” – Pomyślałam, a rdzeń kontynuował:

- Wiem! Wiem, sam bym nie uwierzył. I podobno ten człowiek uciekł i ślad po nim zaginął. Potem jakby był taki długi szmat czasu, gdy nie działo się absolutnie nic, a potem zaczęliśmy uciekać. No i to w zasadzie cała historia, już wszystko wiesz. Tylko niczego nie dotykaj.

„Ten człowiek nie uciekł. Stoję przed tobą, idioto.” – Pomyślałam i ruszyłam przed siebie, wokół zniszczonej GLaDOS.

W którejś chwili, przeszłam obok wlotu do spalarni i zeszłam po schodach, a rdzeń powiedział:

- Dobra, schodami w dół.

Kiedy zeszłam, ujrzałam oderwany fragment podłoża. Po podejściu do niego, mój towarzysz rzekł:

- Skacz! W zasadzie jak się tak przyjrzeć to dość wysoko, prawda? Wiesz co? Skacz śmiało. Masz wzmocnienia na nogach. Choć na ramionach już nie. Będziesz musiała polegać na zwykłej, ludzkiej krzepie, żeby utrzymać urządzenie, a tym samym i mnie. Więc trzymaj. Pamiętaj o utrzymywaniu uchwytu. Jeszcze jedna uwaga: na kręgosłupie też nie masz wzmocnień. Więc na nim nie ląduj. Ani na głowie. Z tej wysokości trzasnęłoby jak melon. [nerwowy chichot] Skup się, żeby na pewno wylądować na nogach.

W tym momencie, zeskoczyłam oczywiście na nogi. Kiedy leciałam w dół, rdzeń zaczął wrzeszczeć. Jednak, kiedy stałam na ziemi i nic nam się nie stało, mój kompan znowu się odezwał:

- Nadal mnie trzymasz! Nadal trzymasz. Super. Zastosowałaś uchwyt. Nic nam nie jest. Wspaniale.

Po tych słowach, ruszyłam przed siebie, przez zniszczone części korytarzy. Kiedy przechodziłam przez kolejny, metalowy balkonik, rdzeń spojrzał w dół, a następnie gwałtownie w górę i odparł:

- AAA! Właśnie spojrzałem w dół. Nie polecam.

A po chwili zrobił to samo i zawołał:

- AAA! Znowu to zrobiłem.

Wkurwiała mnie już trochę ta jego gadatliwość. Hej, chciałam skupić się na mych myślach, a on ciągle ględził. Jednak, gdy zeszłam ze schodów, dotarłam do jakiegoś niewielkiego silosu z wieloooma przyciskami i jakimś okrągłym podłożem.


Po wejściu, wysunęło się jakieś coś, z tym czymś do podłączania rdzeni. Zaś mój towarzysz wyjaśnił:

- To główna sterownia elektryczna. Szukaj przełącznika z napisem KAPSUŁA RATUNKOWA. Jasne? Nie dotykaj NICZEGO innego. Nic innego nas nie interesuje. Nie dotykaj NICZEGO innego. Nawet nie patrz na nic innego, tylko…Znaczy, oczywiście musisz patrzeć na inne rzeczy, żeby znaleźć napis KAPSUŁA RATUNKOWA, ale jak tylko spojrzysz na coś i tam nie jest napisane KAPSUŁA RATUNKOWA, to patrz na coś innego, znaczy na kolejną rzecz. Jasne? Ale niczego innego nie dotykaj ani nawet nie patrz…To znaczy patrz, ale nie…No rozumiesz.

W tym momencie, zaczęłam się rozglądać, ale niczego nie widziałam. Po chwili, rdzeń spytał:

- Widzisz to gdzieś? Bo ja nic nie widzę. Hm. Wiesz co? Podłącz mnie, to zapalę światło.

Po czym, dotychczas zasłonięte miejsce do podłączenia rdzenia, otworzyło się i ja podłączyłam go. Kiedy to uczyniłam, światło się zapaliło, a rdzeń skomentował:

- „Niech stanie się światłość”. To ten…Bóg. Tak, Boga cytowałem.

Chwilę potem, podłoże obróciło się, a rdzeń rzekł:

- Oj! Patrz. Obraca się. Niepokojące. Ale to raczej nic. Dopóki nie zacznie jechać w górę. A więc kapsuła ratunkowa…kapsuła ratunkowa…

A podłoże zaczęło sobie w górę jechać, przy okazji włączając wszystkie przełączniki. Zaś rdzeń skomentował:

- Jedzie do góry.

No co ty nie powiesz…On coś tam dalej mówił, ale ja już nie słuchałam, szczególnie gdy podłoże zatrzymało się w silosie z GLaDOS, a znany mi z początku, komputerowy, męski głos rzekł:

- Rozpoczęto przywracanie zasilania.

I GLaDOS…zaczęła się naprawiać.

„NIE!” – Krzyknęłam w myślach.

Teraz mogłam patrzeć, jak się uruchamiała i nie mogłam nic zrobić. Po jakichś paru chwilach, męski, komputerowy głos powiedział:

- Zakończono przywracanie zasilania.

- OK, OK, słuchaj: nowy plan. Zachowuj się naturalnie. Nie zrobiliśmy nic złego.

Po czym GLaDOS skończyła się uruchamiać, po czym spojrzała na mnie i, widząc moją osobę, odparła:

- A…to ty.

- Ty ją ZNASZ? – Spytał rdzeń.

- Dawno się nie widziałyśmy. Co porabiałaś?

„Wyspałam się za wszystkie czasy.” – Odpowiedziałam w myślach.

- Ja byłam bardzo zajęta byciem martwą. Po tym, jak mnie zamordowałaś, jeśli sobie przypominasz. – Dodała GLaDOS.

„JA PIERDOLĘ, MASZYNY NIE DA SIĘ ZABIĆ!!!” – Krzyknęłam w myślach.

- Że CO zrobiłaś? – Spytał rdzeń.

Po czym, w moim i rdzenia kierunku wysunęły się szczypce GLaDOS i uniosły nas do góry. Aż działo portalowe wypadło mi z rąk, ale w sumie było jednoportalowe, więc mała strata. Zaś moja przeciwniczka nieco zgniotła rdzeń i powiedziała do mnie:

- Dobra, posłuchaj. Obie mówiłyśmy różne rzeczy, których będziesz żałować. Ale sądzę, że pora zapomnieć o różnicach, które nas dzieliły. Dla dobra nauki. Ty potworze.

„I kto to mówi.” – Pomyślałam

A następnie gwałtownie zgniotła rdzeń i odrzuciła go na bok. Mnie zaś, zaczęła przesuwać w kierunku wlotu do spalarni, w czasie tego mówiąc:

- Nie da się jednak zaprzeczyć, że skoro tak się namęczyłaś, żeby mnie obudzić, musisz naprawdę, ale to naprawdę uwielbiać testowanie.

„No kurwa, nie. Weź mnie po prostu już zajeb.” – Pomyślałam

- Ja też je uwielbiam. Ale najpierw musimy się zająć jedną drobną sprawą. – Kontynuowała, a wlot do spalarni otworzył się.

W tym momencie, wrzuciła mnie do środka, przez co zaczęłam spadać. Czy ja kurwa musiałam już zawsze testować? Miałam nadzieję, że ktoś by jej doszczętnie obwody spalił. Mimo to, nie mając wyboru, zaczęłam czekać na to, gdzie bym doleciała…

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Rozdział XLIX – Ale tu ładnie…

Przeszłam przez zniszczoną część Aperture Science, w której znajdowała się oszklona komora relaksacyjna. Naprawdę musiało minąć bardzo dużo czasu, skoro ten ośrodek aż tak popadł w ruinę. Mimo wszystko, w pewnym momencie doszłam do drzwi, które wyglądały inaczej, gdyż miały na sobie narysowanego niebieskiego ludzika. Po ich przekroczeniu, ujrzałam test zero, taki sam jak ponad dwa tysiące lat temu. Po wejściu do komory, ten sam, męski głos, rzekł:

- Testowanie z użyciem kostek i przycisków pozostaje ważnym narzędziem naukowym nawet w sytuacjach alarmowych. Jeśli testowanie z użyciem kostek i przycisków spowodowało wystąpienie sytuacji alarmowej, nie martw się. Szanse powtórzenia tej sytuacji są nieznaczne.

A następnie z podajnika wypadła kostka, ale o wiele inna niż kiedyś. Od razu podeszłam do niej, wzięłam ją i umieściłam na nieco inaczej wyglądającym przycisku. W tym momencie, logo na kostce zmieniło kolor na żółty, a drzwi wyjściowe otworzyły się, a ja przeszłam i przez nie, i przez drugie drzwi, które za nimi były. Komputer zaś, powiedział:

- Prosimy zwrócić uwagę na żarzące się pole cząsteczek w przejściu. Jest to siatka dematerializująca Aperture Science, która powoduje wyparowanie wszelkich niedozwolonych przedmiotów.

Faktycznie, tym razem wyglądała ona inaczej. Zamiast poruszających się szybko cząsteczek, była jednolita i nieco niebieskawa. Po przekroczeniu jej, zeszłam po schodach do komory transportowej, która również uległa drastycznej zmianie. Była ona o wiele większa, a na ścianach były wyłączone i zniszczone ekrany. Pośrodku był szyb windy, która była węższa niż ostatnio. Gdy winda zjechała i otworzyła się, weszłam do niej, po czym zostałam przetransportowana do kolejnego pomieszczenia testowego.


Kiedy winda zatrzymywała się, znany mi już męski głos, odparł:

- Jeśli poczujesz ściekającą po szyi ciecz, zrelaksuj się, połóż się na plecach i natychmiast zastosuj ucisk na skroniach. Jest to po prostu nietypowa reakcja na siatkę dematerializującą, która mogła zdezintegrować kanały uszne w twojej głowie.

Spokojnie, ja wtedy czułam na swojej szyi tylko moje włosy. A poza tym, słyszałam to, co on mówił, więc kanałów usznych mi nie zdezintegrowało. Mimo wszystko, kiedy winda zatrzymała się i otworzyła, wyszłam z niej, weszłam po schodach i udałam się do kolejnego pomieszczenia testowego.


Było ono tym pomieszczeniem, w którym za pomocą generowanych portali trzeba było zdobyć kostkę i umieścić ją na przycisku. Jednak, uwaga, tym razem, gdy zeskoczyłam na dół, zauważyłam szyby oraz przyciski, najprawdopodobniej uruchamiające portale. Miłe było to, że wreszcie nie musiałam się spieszyć. Od razu nacisnęłam przycisk koło oszklonego pomieszczenia z kostką i, gdy portal się otworzył, przeszłam tam, po czym zabrałam przedmiot. Następnie, uruchomiłam portal do pomieszczenia z przyciskiem, udałam się tam z kostką i umieściłam ją na nim, po czym wróciłam do głównego pomieszczenia, i uruchomiłam portal w pomieszczeniu z drzwiami, po czym udałam się tam, i wyszłam.


Po przekroczeniu siatki dezintegrującej, mój przewodnik ponownie się odezwał:

- Ze względu na zaistniałe trudności techniczne środowisko testowe nie jest nadzorowane. Przed powrotem do komory relaksacyjnej po zakończeniu testowania prosimy poświęcić chwilę na spisanie wyników swojego testu. Asystent reintegracji Aperture Science ożywi cię i przeprowadzi z tobą rozmowę, gdy społeczeństwo zostanie odbudowane.

„Panie, weź pan nie kłam, bo zaczynam cię lubić. Wydajesz się jedyną, kompetentną maszyną w tej całej dziurze, zaraz po tym rdzeniu, który mnie tu przetransportował. A poza tym, hej. Ludzkość już nie istnieje? I nie zamierzasz mnie zabić na końcu, jak każdy, szanujący się komputer? Wow, jeżeli jakimś cudem GLaDOS zostałaby potem uruchomiona, to byłabym bardzo zawiedziona.” – Pomyślałam, a następnie zeszłam na dół i weszłam do windy, która zabrała mnie do kolejnego pokoju testowego.


Kiedy winda zjeżdżała na dół, ujrzałam że trzy ekrany w komorze transportowej były włączone. Szybko odbudowywał to miejsce, skurczybyk. Zaś on sam odezwał się:

- Jeśli władzę na Ziemi sprawuje istota zwierzęca, obdarzona świadomością chmura lub inne ciało zarządzające, które odmawia lub nie jest w stanie wysłuchać racjonalnych argumentów, laborator-

I tu się urwało. A poza tym, obdarzona świadomością chmura? Widzę, że do tego komputera chyba została wprowadzona treść „Kordiana”. No, ale kiedy winda zatrzymała się i otworzyła, ruszyłam przed siebie.


Kolejne pomieszczenie testowe było tym, w którym zyskałam swój pierwszy Portal Gun wiele lat temu. Jednak, po podejściu do potłuczonej szyby, na dole co prawda ujrzałam podest na ową broń, ale ona sama gdzieś wyparowała. Chwilę potem, gdy wyszłam do pokoju testowego, za zniszczonymi panelami jednej ze ścian, ujrzałam znany mi już rdzeń, który rzekł:

- Hej hej! Udało ci się!

W tym momencie przystanęłam, a on kontynuował:

- Na tamtym podeście powinno być urządzenie portalowe. Tylko jakoś go nie widzę…Może spadło. Poszłabyś tam może i zerknęła, co i jak?

Jako iż od tego byłam, podeszłam tam. Kiedy stałam koło podestu, podłoga zawaliła się, a ja spadłam w dół. Spadając, usłyszałam że rdzeń zawołał:

- Łaaa!

A kiedy stałam na zalanej podłodze, dodał:

- Halo? Widzisz działo portalowe? A poza tym: żyjesz? To dość istotne, powinienem był o to najpierw zapytać. To ja…wiesz co zrobię? Przyjmę założenie, że jednak nadal żyjesz i zaczekam na ciebie tam dalej. Zaczekam…zaczekam godzinę. Potem wrócę i cię pochowam, oczywiście zakładając, że uda mi się znaleźć twoje zwłoki. Zgoda? Super! Nasi górą! To widzimy się za godzinę. Mam taką nadzieję. Jeśli nie będziesz…martwa.

Gadatliwy to on był, faktycznie. No, ale mimo wszystko, ruszyłam w lewą stronę i weszłam na podest, który tam był. Na nim, znajdowało się działo portalowe, które od razu wzięłam. Jednak, gdy spojrzałam na ściany znajdujące się tam, zauważyłam rysunki. Jeden przedstawiał GLaDOS i stojących naukowców. Drugi GLaDOS i uciekających lub martwych naukowców oraz jakiegoś kogoś za kostką. Trzeci GLaDOS z ciastem, mnie naprzeciwko niej i tego samego człowieka z kostką, tylko tym razem trzymającego ją. Czwarty zniszczoną GLaDOS i tego samego człowieka, który na dwóch poprzednich rysunkach miał kostkę, tylko tym razem unosił do góry działo portalowe. A ostatni rysunek przedstawiał mnie.


Rozumiałam, że pierwsze dwa malowidła przedstawiały to, co się stało po uruchomieniu tej mechanicznej cholery, dwa kolejne wydarzenia sprzed ponad dwóch tysięcy lat, ale czemu na ostatnim byłam ja, skoro kiedy byłam w tym miejscu po raz pierwszy, nikogo tu nie było, poza mną i GLaDOS? Nie wiedziałam, jednak postanowiłam kontynuować próbę wydostania się z tego miejsca. Od razu zeskoczyłam, umieściłam na jednej ze ścian portal, weszłam w niego, skręciłam w prawą stronę i ruszyłam w górę. Następnie, weszłam po kolejnych schodach i przeszłam przez jakieś stare pomieszczenie biurowe. Gdy z niego wyszłam, skręciłam, przeszłam przez drzwi i, parę sekund potem, wyskoczyłam przez rozbitą szybę do kolejnego pomieszczenia testowego.


Będąc tam, głos z komputera rzekł:

- Część awaryjnych procedur testowych może wymagać wydłużonej interakcji ze śmiercionośnymi androidami wojskowymi. Zapewniamy, że wszystkie androidy wojskowe nauczono czytać i przekazano im kopię Praw robotyki. Wspólną.

Wniosek z tego był taki, że te zajebiste teksty były wpisane w system. Lecz, jako iż ten test zawierał lukę w podłodze, za pomocą portalu przedostałam się na drugą stronę, a potem tak samo do wyjścia. Po wyjściu i przekroczeniu siatki dematerializującej, komputer odparł:

- Dobrze. Jeśli uważasz, że śmiercionośny android wojskowy nie uszanował twojej godności zgodnie z postanowieniami Praw robotyki, prosimy o sporządzenie notatki na odpowiednim formularzu. W przyszłości asystent Aperture Science ds. przepisów rozpocznie odpowiednią procedurę służbową.

Super, ale poza mną, nim, niebieskookim rdzeniem i zniszczoną GLaDOS będącą gdzieś tam, nikogo tu nie było. Mimo wszystko, gdy śmieci, które były w szybie windy, zostały zabrane do góry i winda przyjechała, weszłam do niej, po czym zostałam zabrana do kolejnego testu…


Gdy winda się zatrzymała, po wyjściu i ruszeniu przed siebie, męski głos odezwał się znowu:

- Kolejny test jest wyjątkowo niebezpieczny. Aby pomóc ci w zachowaniu spokoju w obliczu niemal pewnej śmierci, zastosowany zostanie smooth jazz za trzy…dwa…jeden.
Po czym z głośników dało się słyszeć muzykę jazzową. Jazzu też nie lubiłam, ale ten kawałek był przyjemny dla ucha. Parę sekund potem, gdy muzyka urwała się, weszłam do pokoju testowego.

A tam…Przycisk, portal, luka w podłodze i kostka. Nic, co mogłoby mnie zabić. Widząc to, uderzyłam się dłonią w twarz i szepnęłam do siebie:

- Boże, robienie z igły wideł…To chyba tutaj dziedziczne.

A następnie, chcąc nie chcąc, zaczęłam wykonywać test. Podeszłam do luki i strzeliłam pod spadającą kostką portalem. Kiedy zaś ta wpadła i wypadła koło przycisku, chwyciłam ją działem portalowym i postawiłam na przycisku. Baaardzo śmiercionośne. Po zakończeniu, ruszyłam do wyjścia i przeszłam przez siatkę dematerializującą, od razu do czwartej komory. Tam były dwa przyciski, dwa podwyższenia, z czego na jednym była kostka i jedna luka z druga kostką.


Od razu, najpierw, za pomocą portali dostałam się na podwyższenie bez kostki i strzeliłam niebieskim portalem przed siebie, po czym wzięłam kostkę, zeskoczyłam na dół, i umieściłam przedmiot na jednym z przycisków. Po zrobieniu tego, podeszłam do luki, strzeliłam portalem pod kostkę, a następnie, gdy wypadła na podwyższenie, podeszłam do ściany, umieściłam na niej portal, wzięłam kostkę i postawiłam ją na przycisku. Gdy drzwi się otworzyły i wyszłam do pomieszczenia z oszklonym dachem nade mną, komputer powiedział:

- Świetna robota! Z uwagi na fakt, iż niniejszy komunikat jest nagraniem, wszelkie nasze obserwacje powiązane z twoim działaniem mają charakter spekulacji. Prosimy nie zwracać uwagi na niezasłużone komplementy.

„Nagraniem? To kto teraz trzęsie tym ośrodkiem?” – Pomyślałam

Jednak, chwilę potem, strzeliłam portalem pod siebie i, gdy spadłam na szkło, to nieco rozbiło się i dach otworzył się. Widząc to, weszłam na górę, po czym udałam się do drzwi wyjściowych, przekroczyłam je oraz siatkę dezintegrującą, a następnie weszłam do windy, zauważając też, że tym razem więcej ekranów było włączonych.


Gdy wyszłam z windy i szłam do kolejnego pokoju testowego, usłyszałam ten sam, komputerowy głos:

- Jeśli laboratorium Enrichment Center jest aktualnie bombardowane przez kule ognia, meteoryty lub inne kosmiczne obiekty, należy unikać obszarów testowych pozbawionych ochrony w sytuacjach, gdzie brak ochrony przed kosmicznymi szczątkami NIE STANOWI części testu.

Będąc całkowicie szczerą, chciałabym usłyszeć te teksty mówione przez GLaDOS. Jednak, po wejściu do pokoju testowego, musiałam się dostać do właściwego miejsca testów portalem. Od razu wystrzeliłam go pod siebie, gdyż na ścianach nie dało się umieścić portalu i wypadłam na podłogę w komorze testowej.


Będąc tam, zauważyłam podwyższenie z drzwiami i dwoma przyciskami oraz jezioro kwasu pod spodem i dwa podwyższenie oraz dyspozytor kostek, a także przycisk na kostkę obok siebie. Gdy na niego weszłam, okazało się, że uruchamiał schody do podwyższenia z przyciskami. Kiedy się rozejrzałam, ujrzałam jeszcze jeden przycisk do naciśnięcia, który powodował wyrzucenie kostki. Od razu go nacisnęłam i powędrowałam wzrokiem za kropkami, które prowadziły do miejsca, które było aktywowane przez dany przycisk. Kiedy ujrzałam jedno z podwyższeń, na które spadła kostka, podeszłam bliżej i wystrzeliłam pod nią portal.


Kiedy kostka wypadła na podłogę w miejscu, w którym ja byłam, chwyciłam ją i postawiłam na przycisku. W następnej kolejności, weszłam po schodach i nacisnęłam jeden z przycisków, będących po mojej prawej stronie. Uruchamiał on jakąś barierę z fragmentu podłogi. Drugi, z tego co widziałam, wyrzucał kostkę. Widząc to, szybko wystrzeliłam portal w miejscu, w którym miała spaść kostka, gdyż bariera uruchomiona była czasowo, po czym nacisnęłam przycisk wyrzucający owy przedmiot. Zdążyłam w ostatniej chwili, bowiem kiedy kostka skończyła na podłodze, bariera opadła.


Widząc to, zeskoczyłam na dół, zebrałam kostkę, wróciłam na górę i umieściłam przedmiot na przycisku koło drzwi. Po przekroczeniu wyjścia, ten sam komputer rzekł:

- Dobra robota! Laboratorium Enrichment Center przypomina: mimo iż okoliczności mogą wydawać się ponure, nie jesteś sam. Wszystkie moduły osobowości Aperture Science zachowają funkcjonalność w postapokaliptycznych środowiskach, gdzie poziom zasilania wynosi przynajmniej 1,1 V.

Pocieszające, a przynajmniej tak trochę. Mimo wszystko, po chwili, weszłam do windy i zostałam przeniesiona do kolejnego testu…


Parę chwil potem, po wyjściu z windy i drodze do kolejnego testu, głos z komputera przemówił:

- Kolejny test wymaga zastosowania zasad pędu podczas przemieszczania się między portalami. Jeśli prawa fizyki nie stosują się już w przyszłości, niech Bóg ma cię w swojej opiece.

Aż się zaśmiałam przy tym ostatnim zdaniu. Ale by było śmiesznie, gdyby prawa fizyki nagle miały wszystko w dupie, szczególnie pęd. Mimo wszystko, po wejściu do komory testowej, przedostałam się na górę umieszczając portal na ścianie i wskakując w niego. Jednak, wypadłam tak, że zaczęłam spadać w kierunku luki w podłodze. Od razu wystrzeliłam pod siebie portal i zostałam wyrzucona na podest z przyciskiem na kostkę oraz małą oszkloną klatką, z dziurą u góry, w której była kostka.


Od razu podeszłam do tego ostatniego i strzeliłam pod kostkę. Spadła ona na podłogę znajdującą się niżej, przez co musiałam zeskoczyć. Następnie, strzeliłam portal w luce w podłodze, chwyciłam kostkę i wskoczyłam w przejście. Parę sekund potem, znalazłam się na podwyższeniu i umieściłam kostkę na przycisku. Prawa fizyki nie opuściły tego świata, z tego wniosek. Mimo wszystko, kiedy przeszłam przez drzwi, idąc przez niedługi korytarz, usłyszałam ten sam, komputerowy głos, który mówił:

- Jeśli nie jesteś pracownikiem laboratorium i odkryłeś tę placówkę pośród ruin cywilizacji, pamiętaj: testowanie to przyszłość, a przyszłość zaczyna się od ciebie.

„Ja tu nie jestem z własnej woli.” – Pomyślałam i przeszłam przez kolejną siatkę dematerializującą oraz drzwi.

Kolejne pomieszczenie testowe było duże. Znajdowała się tam rampa, podajnik kostek na suficie nad jednym z podwyższeń, luka w podłodze, drzwi do których prowadziła obecnie opuszczona podłoga oraz przycisk na kostkę za potłuczonym szkłem.


Widząc to, najpierw wystrzeliłam portal na rampę koło mnie i wskoczyłam w pomarańczowy portal, który był na końcu głębokiej dziury w podłodze. Dzięki temu, zostałam wyrzucona na podwyższenie. Od razu zeskoczyłam z niego niżej, po kostkę i zeskoczyłam na dół. Będąc tam, umieściłam portal na jednej ze ścian znajdujących się wysoko, wraz z kostką wskoczyłam w pomarańczowy portal, po czym, gdy byłam na podwyższeniu, udałam się do przycisku i umieściłam na nim przedmiot. Otworzył on drzwi oraz uniósł opuszczoną podłogę naprzeciwko nich.


Powtórzyłam tą samą czynność, ale tym razem wylądowałam na wysuwanej podłodze. Gdy przekroczyłam siatkę dematerializującą, komputer przemówił:

- Dobra robota, obywatelu przyszłości! Jednakże, jeśli jesteś stary, ograniczony umysłowo lub napromieniowany w takim stopniu, iż przyszłość nie powinna zacząć się od ciebie, prosimy o powrót do twojej prymitywnej, postapokaliptycznej społeczności i przysłanie osoby, która posiada lepsze kwalifikacje.

Stara byłam tylko ze względu na wiek, ale nie sprawność fizyczną i wygląd, ograniczona umysłowo też nie byłam a o tym, czy byłam napromieniowana, czy nie, nie wiedziałam. A poza tym, wybudzono mnie, bo byłam tutaj ostatnim obiektem testowym. Mimo wszystko, weszłam do windy, która zabrała mnie do kolejnego pokoju testowego.


Kiedy zjeżdżałam na dół, komputerowy głos znowu rzekł:

- W celu zapewnienia dostawy wystarczającej ilości energii dla głównych protokołów testowych wszelkie urządzenia zabezpieczające zostały wyłączone. Laboratorium Enrichment Center szanuje twoje prawo do pytań i zastrzeżeń dotyczących wspomnianego przepisu.

Kiedy zaś weszłam do kolejnego pomieszczenia testowego, okazało się, że było ono pomieszczeniem, w którym normalnie powinno się testować kulkę, która zabijała po jednym dotknięciu, ale wszystko było tak zniszczone i nie działało, że po prostu nie dało się przejść tego testu.


Lecz, po zejściu na dół, usłyszałam znajomy głos rdzenia, który wołał:

- Hej! Halo! Tutaj jestem, na górze!

Kiedy uniosłam wzrok, rzeczywiście ujrzałam go, za ścianą, która była zniszczona. Po podejściu bliżej, dodał:

- O, wspaniale! Czyli jednak znalazłaś działo portalowe! Wiesz co? To tylko dowód na to, że to ludzie z uszkodzeniami mózgu są prawdziwymi bohaterami. Jak przychodzi co do czego. Są odważni.

A ten znowu o tym uszkodzeniu mózgu. Jednak, rdzeń kontynuował:

- Strzel portal na ścianie za mną i spotkamy się po drugiej stronie pomieszczenia.

Od razu wykonałam polecenie i, po chwili, byłam po drugiej stronie. Będąc tam, rdzeń spojrzał na mnie i rzekł:

- Słuchaj, coś ci powiem. Niezbyt przyjemnego. Mówili mi, żebym NIGDY, PRZENIGDY nie odczepiał się od prowadnicy. Bo UMRĘ. Ale teraz chyba skończyły nam się możliwości. Więc teraz tak, bardzo cię proszę, postaraj się, żeby mnie złapać, na wypadek gdybym jednak jeszcze żył, po zeskoczeniu z tego tutaj. Na trzy. Gotowa? Raz…Dwa…

W tym momencie gwałtownie się odsunął i powiedział:

- TRZY! Wysoko. Chyba za wysoko tak naprawdę, co? Słuchaj, zaczynanie na trzy daje ci za dużo czasu na myślenie. Więc tym razem zrobimy to na raz. Gotowa?

Po czym przysunął się bliżej i odczepił się, wołając:

- RAZ Łapmniełapmniełapmniełapmnie…AAA!

Ja zaś, od razu chwyciłam go, gdy spadał. On zaś, skomentował:

- Nie. Jestem. Martwy! Nie jestem martwy!

A następnie się zaśmiał. Trochę głupi był, że w to wierzył, ale przynajmniej dzięki niemu było wesoło w tej zapyziałej dziurze. Lecz, po chwili, znowu zaczął gadać:

- Podłącz mnie do tamtego gniazda w ścianie, dobra? Coś ci pokażę. Spodoba ci się.

A następnie tak się wychylił w tył, jakby chciał mi pokazać ścianę za nami. Tam zaś, wysunęło się coś, do czego można było podłączyć rdzenie. Od razu to zrobiłam, po czym rdzeń kontynuował przemowę:

- Emm. No tak…Nie potrafię tego zrobić, gdy patrzysz. Poważnie, nie żartuję. Możesz się na momencik odwrócić?

Po tym pytaniu, wykonałam to. Rozumiałam go, bo były takie czynności, których nie dało się robić, gdy ktoś patrzył. Chwilę potem, usłyszałam pikanie, a następnie jego głos, który mówił:

- Dobra, możesz już się odwrócić!

Kiedy to zrobiłam, ujrzałam jakiś otwierający się panel oraz usłyszałam, że mój towarzysz dodał:

- BUM! Tajny panel! Który otworzyłem. Gdy nie patrzyłaś.

A następnie to coś, do czego był przyczepiony, wyrzuciło go na podłogę i schowało się. On zaś, rzekł:

- Podnieś mnie i wynośmy się stąd.

Od razu to zrobiłam, a on rzekł:

- No to ruszamy.

W tym momencie, wyszłam przez panel i ruszyłam przed siebie, w nieznane…