Po kłótni z
Breenem i poznaniu nowego szpiega Kombinatu, moje życie nadal wyglądało
normalnie i tak samo nudno. Całe dnie siedziałam w swojej komnacie i
rozmyślałam nad moją oraz Kombinatu przyszłością. Prawie w ogóle nie musiałam
wydawać rozkazów. Nawet wtedy, gdy dowiedziałam się, że porwali także Alyx
Vance. Jednak, po około miesiącu stało się coś, co zapoczątkowało kres mego
mocarstwa…
Otóż, któregoś
dnia, postanowiłam sprowadzić do mej komnaty transporter z Eli Vance. Ot aby
spróbować go zmanipulować żeby przeszedł na stronę Kombinatu albo zabić.
Nacisnęłam więc przycisk odpowiedzialny za kontrolę transporterów, a następnie,
jako iż byłam odwrócona od drzwi, przekręciłam mój fotel, zniżyłam go trochę i
zeszłam. Kilka chwil później, przyjechało do mnie to, co wezwałam. Po
otworzeniu górnej części, Eli najprawdopodobniej rozpoznał moją postać, gdyż
rzekł:
- Ramoninth
Nereil…Co chcesz ode mnie?
- Albo
zmanipulować ciebie, żebyś przeszedł na stronę Kombinatu albo zabić. –
Odpowiedziałam
- Nigdy nie
przejdę na waszą stronę. – Rzekł
- I tak byś
zginął za tydzień czy tam dwa, ostatecznie za miesiąc, jeśli byś się nie
zgodził. – Odparłam
- Skąd ty to
możesz wiedzieć? – Zapytał
- Choćby z
tego powodu, że widzę przyszłość. Obecnie próbuję zmienić swoją i mego imperium,
ale coś się pierdoli. – Odpowiedziałam
Po tej
rozmowie, zaczęłam próbę zmanipulowania go aby porzucił swych przyjaciół i
dołączył do mnie. Nie udawało mnie się to, co było dziwne, gdyż zawsze udawało
mnie się innych przekonać. Był nieugięty. Silna wola? Nie wiem. Lecz, po
parunastu minutach usłyszeliśmy otwierające się drzwi do mej komnaty. Od razu
odwróciłam się. W tym momencie, zobaczyłam Judith wchodzącą do pomieszczenia.
Za nią szedł jeden z Elity Żołnierzy Kombinatu niosący działo grawitacyjne.
Obok niej zaś, jechał transporter z Gordonem Freemanem. Chwilę później, Judith
rzekła do żołnierza z Elity, wskazując na mój fotel:
- Połóż to
tutaj.
W tym
momencie, odłożył on to w odpowiednie miejsce i wyszedł. Widząc to wszystko,
Eli powiedział:
- Mój
Boże…Gordon?
- No proszę,
proszę. Gordon Freeman. To teraz mogę jeszcze przywołać transporter z waszą
psiapsiółą. – Odparłam, po czym podeszłam do mego siedzenia i nacisnęłam
przycisk kontrolujący transportery. W tym momencie, z jednego z pomieszczeń
wyjechało to, co chciałam. Kiedy zaś Alyx zwisała już pomiędzy Elim i Gordonem,
Eli rzekł:
- Alyx?
Kiedy zaś
dziewczyna się odwróciła, widząc Gordona, rzekła:
- Gordon? Nie…
Chwilę potem,
przysunęłam do siebie transporter z Gordonem do siebie, a z Elim i Alyx
uniosłam wyżej. Po tym, podeszłam do Gordona i zaczęłam próbę zmanipulowania
jego. Z Alyx wolałam nie próbować. Jeśli odziedziczyła po ojcu silną wolę –
próba manipulacji byłaby stratą czasu. Lecz, ona także mi przeszkadzała mówiąc:
- Nie słuchaj
jej Gordon!
A gdy mówiłam
mu, co będzie miał z przyłączenia się do mych wojsk, ona mówiła:
- Gordon nie
jest taki!
Po parunastu
minutach, kiedy kończyłam swój wywód, widząc, że Gordon także miał silną wolę,
usłyszałam dźwięk prądu. Gdy się odwróciłam, ujrzałam, że Judith uszkodziła mój
fotel na tyle, że już nie był elektroniczny, za pomocą jakiegoś sprzętu
strzelającego prądem. Widząc to, krzyknęłam:
- Judith! Co
ty robisz?!
- To co
widzisz. – Odpowiedziała, po czym zaczęła iść w moim kierunku. Ja, cofając się,
rzekłam:
- Judith…Dr.
Judith Mossman…Proszę!
Chwilę
później, kiedy na chwilę się odwróciła, ja rzekłam ściszonym głosem do
intercomu, po uprzednim włączeniu go:
- Chodźcie tu…
Jednak, nie
dokończyłam, gdyż Judith odwróciła się i z tego swojego sprzętu strzeliła w
intercom, uszkadzając go. Po chwili, podeszła do jedynego przycisku na fotelu,
który działał, ponieważ miał inne okablowanie, nie połączone w 100% z głównym
systemem fotela. Kiedy ja chciałam podejść aby ją powstrzymać, ta powiedziała:
- Nie. Odejdź
stąd.
Nie chcąc ryzykować,
odsunęłam się. Kilka sekund później, ona wystrzeliła w przycisk, niszcząc go.
Następnie podeszła do Gordona aby go uwolnić. Ja natomiast, po cichu wzięłam
działo grawitacyjne, trochę odbiegłam i wystrzeliłam w nich, oślepiając czwórkę
na jakiś czas, a następnie uciekłam. Drogą ratunku był już tylko portal
Kombinatu na inną, losową planetę należącą do nas. W czasie biegu, myślałam:
„Zdradziecka
suka. Jak ona mogła?! Kogo ten Breen wynajął?!”
Uciekając,
dobiegłam jeszcze do pewnych komputerów. Będąc tam, odłożyłam broń na podłogę,
zdjęłam z ucha mikrofon intercomu, gdyż i tak nie był mi już potrzebny, bo był
zniszczony, a następnie zaczęłam za jego (komputera) pomocą blokować możliwość
wyłączenia reaktora ciemnej energii i Rdzenia Cytadeli. W pewnym momencie
jednak, usłyszałam windę. Od razu odwróciłam się. W tym momencie ujrzałam
Gordona i Alyx. Widząc ich, rzekłam:
- O kurwa.
Po czym
pobiegłam do windy do portalu. Kiedy zaś zamknęła się, ujrzałam, że podbiegła
do niej także Alyx. Widząc ją przez oszklone drzwi, uśmiechnęłam się
sarkastycznie i kiedy transport ruszył pomachałam jej równie sarkastycznie.
Parę chwil później, byłam już w portalu. Włączyłam więc go. W tym momencie,
włączyło się także pole chroniące. Parę minut później, ujrzałam Gordona. Widząc
go, w pewnym momencie usłyszałam, że Alyx mówiła przez systemy głosowe (kij
wie, jak ona się do nich włamała w tak krótkim czasie):
- O nie…To
Ramoninth…Szybko Gordon! Musisz wyłączyć reaktor!
Po tym, ja
powiedziałam:
- Gordon
Freeman. Witam ponownie. Nawet nie próbuj dotykać reaktora.
A następnie
zaczęłam próbę namieszania mu w głowie, aby zapomniał o swoim celu. Na przemian
mówiła również jego towarzyszka, próbując przekonać go do jego przeznaczenia.
Oczywiście, miał on utrudnione zadanie, gdyż musiał walczyć z mymi żołnierzami.
Parę minut później, dostał się on do reaktora, który uruchamiał już portal.
Następnie, za pomocą kul energii zaczął go wyłączać. Ja nadal starałam się
mieszać mu w głowie żeby zaniechał celu. W pewnym momencie, rzekłam:
- Myśl
człowieku! Myśl! Jeśli to teraz wybuchnie, nie tylko zniszczy Cytadelę! Ucierpi
na tym również City 17! Reaktor ciemnej energii jest pomocnikiem Rdzenia
Cytadeli! Chcesz doprowadzić do jego destabilizacji, a w konsekwencji do
wybuchu atomowego?!
W tym
momencie, najwidoczniej zawahał się on na chwilę, ponieważ przez parę sekund
nie słychać było strzałów. Jednak, nie zaniechał swoich czynów. I w pewnym
momencie, nie mogłam już mówić przez systemy głosowe. Wyłączony został reaktor,
a więc i one. A parę chwil później – wybuchł. Zniszczył ścianę portalu oraz tą
za mną i mnie wypchnął. A byłam na samym szczycie budynku. Zaczęłam więc spadać
w dół. W jednej chwili przed oczami przeleciało mi całe życie. Po paru
sekundach, uderzyłam bardzo mocno w ziemię. I od tego upadku – straciłam
przytomność…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.