To
niecodzienne zdarzenie nastąpiło dokładniej w środę, czyli w mój
szczęśliwy dzień tygodnia. Otóż, kiedy siedziałam w mej komnacie, jak ja to
pomieszczenie nazywałam (a działo się tak dlatego, że było ono na samiutkim
szczycie Cytadeli), w pewnym momencie usłyszałam kroki z korytarza. Nie
przejęłam się tym jednak, gdyż zawsze przynajmniej raz ktoś przeszedł przez
korytarz. Lecz, chwilę później, usłyszałam otwierane drzwi. Jako iż byłam
odwrócona w przeciwnym kierunku do nich, przekręciłam w ich kierunku mój fotel.
Po zrobieniu tego, ujrzałam jednego z Żołnierzy Kombinatu, którzy rzekł do
mnie:
- Najwyższy Imperatorze! Dwóch Ziemian prosi o audiencję!
- Wprowadzić ich. – Rozkazałam
- Tak jest! – Powiedział i wyszedł.
Kim mogli być ci Ziemianie? Przecież jedyny Ziemianin, który prosił
o audiencję, to był Wallace Breen, zanim został administratorem tej planety.
Zastanawiałam się tak, dopóki nie ujrzałam kogo wprowadzali. Byli to…Moi
rodzice! No jeszcze ich mi tu kurwa brakowało. Nie chciałam ich widzieć. Za
taką nadopiekuńczość nienawidziłam ich, a oni musieli tu jeszcze przyjść. Lecz,
na początku najprawdopodobniej mnie nie poznali, gdyż matka zaczęła mówić:
- Najwyższy Imperatorze! Chcieliśmy prosić o…
Jednak w tym momencie najwidoczniej mnie poznała, gdyż rzekła:
- RAMONINTH?! Co ty tu robisz?! My cię tyle czasu szukaliśmy!
- Władam mym imperium, jak widać. – Odpowiedziałam
- To Kombinat należy do ciebie?! Kto przekazał ci władzę nad tak
potężnym mocarstwem?!– Krzyknął mój ojciec.
- Nikt mi jej nie przekazał. Kombinat jest moim dziełem. Pamiętasz,
jak porwanych zostało 50% populacji ludzkiej? To ja ich uprowadziłam na Silver
Planet. Oni nic nie pamiętają. Są teraz Żołnierzami Kombinatu, Zabójczyniami
Kombinatu, jeśli wyjątkowo dobrze się spisali jako Żołnierze Kombinatu to
należą do Elity Żołnierzy Kombinatu albo są Stalkerami czyli pracują w
Cytadeli. Tam bowiem, na Silver Planet, jest główna baza Kombinatu. Imperium
rozciągającego się na najbliższe dziesięć galaktyk. Na Ziemię sprowadziły nas
burze portali. – Odparłam, po czym dodałam:
- Wiecie co z takimi ludźmi, którzy doszczętnie spierdolili mi
przeszłość robię?
- My ci nie zniszczyliśmy przeszłości! Chcieliśmy dla ciebie jak
najlepiej! A poza tym, nie pyskuj do nas! – Krzyknęła moja matka.
- Nie masz nade mną władzy. To JA jestem Najwyższym Imperatorem i
tylko JA mogę wydawać rozkazy. Ziemia, a więc także i wy jesteście pod MOJĄ
kontrolą. Co do przeszłości, to będąc nadopiekuńczymi rodzicami NISZCZYLIŚCIE
mi ją. Nie pozwalaliście mnie się rozwijać. Ale teraz spotka was zasłużona kara.
Ty, ojcze, jako iż jesteś mężczyzną, zostaniesz genetycznie zmodyfikowany na
Stalkera. Będziesz do usranej śmierci harował w Cytadeli wśród innych
Stalkerów. Ty, matko, jako iż jesteś kobietą, zostaniesz genetycznie
zmodyfikowana na Zabójczynię Kombinatu. Będziesz wraz z towarzyszkami zabijać
ludzi, których ci rozkażę. Na razie, tak jak i inni, twoim zdaniem będzie
zabicie lub pojmanie Gordona Freemana i zniszczenie Ruchu Oporu. Także
odpowiednio zmodyfikujemy wam pamięć, abyście nie mogli się zbuntować. –
Opowiedziałam
- Ale… - Zaczął ojciec, jednak nie dałam mu dokończyć:
- Żadnych ale. Było być normalnymi rodzicami. – Rzekłam, po czym
nacisnęłam odpowiedni przycisk na oparciu mojego fotelu. W tym momencie,
przyjechały dwa takie jakby łóżka, którymi transportowałam ludzi bądź
żołnierzy, zabójczynie lub stalkerów do Razor Train. Tamtym pociągiem jechali
albo z Nova Prospekt do Cytadeli, albo z Cytadeli do Nova Prospekt, jeśli byli
ludźmi. Kiedy zaś przyjechały, rozkazałam dwóm żołnierzom z Elity, którzy byli
moimi jakby ochroniarzami:
- Wprowadźcie ich do tych dwóch jakby łóżek i skierujcie do Razor
Train. Stamtąd już prosto do Nova Prospekt. Tam zamieńcie tego oto mężczyznę na
Stalkera, a tą oto kobietę na Zabójczynię Kombinatu.
- Tak jest! – Powiedzieli, po czym podeszli do nich.
Gdy zaś wprowadzili ich do środka transportu, matka rzekła:
- Jeszcze tego pożałujesz! Twoje imperium się rozleci i spotka cię
pasmo nieszczęść!
- Szkoda, że nie umiesz rzucać klątw. Kombinat jest
NIEZNISZCZALNY!!! – Krzyknęłam
Po tych słowach, za pomocą tego samego guzika wysłałam ich w podróż
do Razor Train. Przynajmniej miałam ich z głowy.
Jednak, niedługo po tym, zdarzyła się kolejna przygoda, która
rzeczywiście rozpoczęła pasmo nieszczęść…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.