O mnie

Moje zdjęcie
W rzeczywistości nazywam się Zofia Ziętek, mam dwadzieścia dwa lata i studiuję dietetykę na SGGW. Mam dużo pasji, ale pięć podstawowych to słuchanie muzyki, jazda transportem publicznym, pisanie opowiadań, rysowanie i jazda na rowerze. Chciałabym w przyszłości być albo laborantem, a jak to nie wypali to chciałabym robić coś związanego z dietetyką. Kiedyś chciałam być komornikiem, jakoś przez dwa lata tak miałam, ale potem skapnęłam się, że prawo to nie moja bajka. Ja nie żartuję. Co najważniejsze, tak aby nie było wątpliwości: Nie toleruję przez wielkie N społeczności LGBT i jest mi z tym zajebiście. I proszę odjaniepawlić mnie się z moralizatorską mową, bo wasze wywody tylko sprawią, że będę głośniejsza ze swymi poglądami, a i tak nie zmienię swojego zdania. :-) Fandomy, do których należę, to KatyCats/Animals/Little Monster/Undead Army/Zealots/BL3NDERS i jeszcze w pytę innych, nienazwanych. Wielbię Zardonica, Zardonic to Nadbóg i nie da się go nie wielbić. Obecnie napierdalam grę w Scratchu, będzie zajebista. Na Bloggera niedługo wrócę, przenosząc tu moją Samoanalizatornię oraz dalej pisząc bloga o lekach OTC.

Informacje

...

sobota, 11 listopada 2017

Rozdział LXXII – Wyczuwam zdrajcę.

Jednak, przez kolejne około cztery miesiące, nie działo się nic godnego opisania. Codziennie wykonywaliśmy to samo, czyli dążyliśmy do zabrania BLU ich Inteligencji, wciąż uważałam, że ta walizka miała głupią nazwę, a także nie dopuszczaliśmy do tego, aby ci z BLU zabrali naszą Inteligencję. Oprócz tego, Skaut miał szczęście, bo jakimś cudem naprawił mi działo pulsacyjne i działało ono. Sądziłam, że nie zrobił tego sam, bo jak dla mnie był zbyt głupi, aby pojąć budowę tego urządzenia, ale najważniejsze, że zaczęło ono działać.


Lecz, któregoś grudniowego dnia, stało się coś, co w pewnym sensie zaczęło przybliżać mnie do realizacji wizji, którą miałam kilka miesięcy temu. Otóż, gdy ja i Szpieg, który czekał na coś, nie wiedziałam co, co miał mu dać Żołnierz, siedzieliśmy w głównym pomieszczeniu naszego budynku, w którym zwykle się spawnowaliśmy, kiedy z nudów sobie chodziłam, gdy w pewnej chwili przeszłam obok Szpiega, zauważyłam że wydawał się być jakiś taki zmartwiony czymś. Od razu podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu. Chwilę potem, gdy odwrócił się w moim kierunku, spytałam:

– Coś się stało? Wydajesz się być jakiś taki zmartwiony.

– Nie, wszystko w porządku. Musi ci się wydawać. – odpowiedział

Ja jednak, nie miałam pewności, czy mówił prawdę. Ogólnie nawet, kiedy mi odpowiedział, miałam wrażenie, że jego głos był jakiś taki zmartwiony. Lecz, podejrzewając że i tak nie dowiedziałabym się niczego sensownego, postanowiłam nie drążyć tego tematu.


Jednak, w pewnym momencie, oboje usłyszeliśmy otwierające się drzwi wejściowe do pomieszczenia. Słysząc to, odwróciliśmy się w ich kierunku i, po zrobieniu tego, zauważyliśmy Żołnierza. Nareszcie, bo już trochę mnie się tu nudziło, szczerze powiedziawszy. Widząc go, Szpieg który dotychczas siedział na jednej z długich ławek znajdujących się w owym miejscu, wstał. Chwilę potem, Żołnierz podszedł bliżej, wyjął jakiś przedmiot i, trzymając go, wyciągnął przed siebie rękę z ową rzeczą. Stałam nieco dalej od nich, ale nie na tyle daleko, aby nie zauważyć, co to było. Była to jakaś długa, czarna śruba. Nie wiedziałam, do czego mogła służyć, ale uznajmy, że była istotnym przedmiotem. W sumie, czasami takie maleństwa mogły być na wagę złota.
W tym momencie, gdy na chwilę odwróciłam się, gdyż wydawało mnie się, że kątem oka dostrzegłam kogoś z naszej drużyny, usłyszałam ponownie otwierające się drzwi wyjściowe. Po odwróceniu wzroku, zauważyłam że Żołnierz wyszedł. Kiedy już go nie było i wyjście zamknęło się, ja i Szpieg wzięliśmy naszą broń, ja standardowo wzięłam Portal Gun i odpicowane działo pulsacyjne, po czym wyszliśmy z pomieszczenia i ruszyliśmy w kierunku części 2Fort należącej do BLU.


Ja tam nadal nie wiedziałam, o co chodziło z tym przedmiotem. Szpieg mi za wiele na temat przeznaczenia tejże śruby nie powiedział, a ja, jak to ja, wolałam nie drążyć tematu, skoro nie chciał się w niego wgłębiać. Mimo wszystko, kiedy dotarliśmy do siedziby BLU, jako iż wejście było zamknięte, przeniosłam nas za pomocą pirokinezy w losowe miejsce wewnątrz budowli.


Będąc tam, od razu zaczęliśmy zmierzać w kierunku pomieszczenia, w którym normalnie był Inżynier. Oczywiście, po drodze musieliśmy rozprawić się z kilkoma członkami BLU, czyli ze Skautem, z Grubym i samym Inżynierem. Żołnierza, Demomana, Snajpera, Szpiega, Medyka i Pyro nigdzie nie było, ale to w sumie dobrze, bo nie musieliśmy marnować na nich więcej czasu, a widziałam, że Szpiegowi jakby trochę się spieszyło. Czemu ja zawsze musiałam być taka niedoinformowana? Nie żebym wyszła na jakąś feministkę, ale czułam się nieco dyskryminowana ze względu na płeć. Rozumiem, że on mógł mieć swoje tajemnice, ja również je miałam, ale cholera, coraz częściej zdarzało się, że ja najwięcej nie wiedziałam o danej sprawie.


W każdym razie, w pewnej chwili doszliśmy do owego miejsca. Jak dla mnie, nie było tam zbyt wiele interesujących rzeczy. Znajdowało się tam jedynie kilka robotów kształtem przypominających Żołnierza z BLU, jakiś klucz francuski, butelka, inne narzędzia i w sumie tyle. Jednak, kiedy podeszliśmy do jakieś szerszej, niebieskiej szafki, obok drugiego klucza francuskiego zauważyliśmy identyczną śrubę jak tą, którą Żołnierz dał Szpiegowi.


Widząc ją, podeszliśmy bliżej i Szpieg podniósł ją, po czym przyjrzał się bliżej owemu przedmiotowi. Widząc go, zauważyłam że był on jednocześnie zdziwiony i zły.



Nie wiedziałam, o co chodziło, ale nie wiedząc czemu, zaczęłam podejrzewać, że Żołnierz z naszej drużyny był zdrajcą…