O mnie

Moje zdjęcie
-> Zofia Ziętek -> Studentka niestacjonarna dietetyki na SGGW. -> 24 lata. -> Kocham koty, koty to NadZwierzęta. -> Dumny wróg publiczny lewicowej części Pinteresta. -> Lubię wkurwiać lewicowe dzieci. -> Zardonic to Nadbóg, jego po prostu nie da się nie wielbić z czystym sumieniem. -> Moja wiocha to Kolonia Jurki a miasto Grójec i mam w piździe to, że nadal jestem zameldowana w Warszawie. -> Aktywna użytkowniczka Reddita. -> Jestem w wielu fandomach, jednak pięć podstawowych to Zealots, BL3NDERS, C&C, Gachowate gry i Half-Life. -> Lubię czytać wszędzie, ale nie w domu. Cholera wie czemu. -> Obecnie uczę się hiszpańskiego i rosyjskiego. -> Jestem nietolerancyjnym kartoflem i jestem z tego dumna. -> Mam niedojebaną matkę, która nie przeżyje dnia bez opierdolenia mnie o byle gówno. -> Nie chcę mieć chłopaka. Po prostu nie, nie chcę mieć w życiu żadnych nieobowiązkowych ograniczeń. -> W tym roku wreszcie znalazłam postać fikcyjną, z którą mogę się utożsamiać. ;"-) -> Lubię z ChatGPT korzystać, często mi pomaga. -> Yuri z Red Alert 2 jest seksi as fuck, change my mind. -> Kocham swoje życie, jest zajebiste.

Informacje

...

niedziela, 13 września 2015

Rozdział VI – Smutna przyszłość.



Od momentu, w którym zniszczono Nova Prospekt oraz od chwili, w której Breen wyznał mi miłość, przez długi czas nic się nie działo. Było tak jak zwykle. Wszystkie informacje i polecenia żołnierzom i zabójczyniom, którzy przebywali w Cytadeli oraz poza nią, a także Stalkerom wydawał system głosowy Cytadeli. Tylko ja czasem wydawałam rozkazy, np. gdy uznałam to za konieczne lub gdy któryś z żołnierzy, zabójców bądź kiedy sam Breen informowali mnie o jakimś złym dla Kombinatu wydarzeniu. Było tak z, ja wiem, trzy tygodnie. Po tym czasie stało się coś, co zaczęło komplikować nasze, a w tym moje życie…


Otóż, jednego dnia, kiedy chodziłam znudzona po mojej komnacie, w pewnym momencie zaczął mnie się przed oczami rozmazywać świat. Wierzcie mi lub nie, ale ja przed prowadzeniem takiego życia jak teraz, potrafiłam widzieć przyszłość, ale nie mogłam jej zmieniać. Wtedy o tym jeszcze nie wiedziałam, więc myślałam, że mdlałam. Lecz, w którejś chwili, zaczęłam widzieć brutalną przyszłość mego imperium. Porwanie Eliego Vance, który był współzałożycielem Ruchu Oporu aby zamienić go na Stalkera, później dostarczenie do mnie także Gordona i Alyx, którzy chcieli go uratować, w pewnym momencie błysk, moja szybka ucieczka w tym czasie w kierunku portalu oraz reaktora ciemnej energii, dogonienie mnie przez Gordona i Alyx, walka, zniszczenie reaktora przez nich, mój upadek z samego szczytu Cytadeli w dół, obudzenie się w szpitalu Cytadeli, dowiedzenie się, że trzeba wysadzić Rdzeń Cytadeli, aby otworzyć portal, żeby wezwać pomoc w postaci innych żołnierzy, w pewnym momencie moje powrócenie do zdrowia, ustabilizowanie rdzenia przez Gordona, ponowne zdestabilizowanie go, w momencie, w którym dochodziło prawie do wybuchu, ucieczka moja, Breena i innych poza miasto, wybuch Cytadeli, dogonienie nas przez falę uderzeniową po wybuchu, rozbicie się naszego pojazdu, nasze wydostanie się stamtąd, ujrzenie, że portal został utworzony, wędrowanie po peryferiach, w pewnym momencie zobaczenie, że rakieta wysłana z White Forest zamknęła portal, naprawa pojazdu przez nas, droga na Antarktydę do naszej ostatniej deski ratunku, spotkanie tam Gordona i Alyx, ostateczna walka, wygrana ich, zniszczenie za pomocą stworzenia tego, co było w projekcie mojego imperium, zabicie reszty ocalałych i ucieczka moja oraz Breena czyli jedynych pozostałych przy życiu z upadłego właśnie Kombinatu.


Po zobaczeniu tego, rozpłakałam się. Wiem, że to mogło być odebrane jako oznaka słabości, ale po prostu wiedziałam, że nie mogłam zmienić przyszłości. Wiedziałam, że powoli nadchodził koniec Kombinatu. Nadchodził koniec mej wieloletniej pracy. Parę sekund później, zobaczyłam, że cała Cytadela zmieniła kolor na szary. Działo się tak, gdy byłam smutna lub płakałam ze smutku. Lecz, chwilę później, usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Od razu odwróciłam się. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam Wallace Breena, który widząc, że płakałam, podszedł do mnie bliżej i spytał:

- Hej…Co ci się stało? Dlaczego płaczesz?

- Powiem ci, ale obiecaj, że nie powiesz tego nikomu…Ani ludziom, ani Kombinatowi… - Odpowiedziałam zapłakanym głosem.

- Obiecuję – Powiedział

- Na pewno nie wiesz, ale…ale ja potrafię widzieć przyszłość…Jednak, nie umiem jej zmieniać…A teraz widziałam bardzo smutną przyszłość… - Rzekłam

- Aż taka ta przyszłość smutna? A jak ona wygląda? – Zapytał

- Popatrz na ekrany, które otaczają mój fotel, a ją zobaczysz. – Odparłam, po czym zaczęłam myśleć o tym, co zobaczyłam.

Kilka sekund później, na ekranach zaczęły przewijać się obrazy pokazujące to, co widziałam w wizji. Gdy po około pięciu minutach, skończyłam o niej myśleć, nastała cisza. Po paru chwilach, rzekłam:

- Ja nie chcę tego wszystkiego stracić…Kombinat to moje dzieło życiowe…Jednak wiem, że nie zatrzymam tego, co będzie działo się niedługo…

Następnie rzuciłam się mu z płaczem w ramiona. Parę sekund potem poczułam, że i on mnie przytulił do siebie, a po chwili pierwszy raz w moim życiu, pocałował mnie. Po chwili powiedział:

- Nie płacz…Nawet jeśli to wszystko się rozsypie, to ja będę z tobą na zawsze…

Przynajmniej on mi wtedy został…W jego objęciach czułam się tak bezpiecznie…Wiedziałam, że on nigdy by mnie nie opuścił…


Parę minut później, kiedy emocje opadły, puściłam Breena. Kilka chwil później, wyszedł on do siebie, a ja usiadłam na mym fotelu, wzbiłam się trochę wyżej i zaczęłam rozmyślać ze łzami w oczach o tym, co się niedługo wydarzy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.