Cicho wyszłam z mego pokoju i rozejrzałam się.
Na szczęście, nie było tam nikogo, kto mógłby przeszkodzić mi w ucieczce. Od
razu, najciszej jak potrafiłam, zaczęłam szukać pokoju, w którym mieszkała
Claire.
Nie szukałam owego pomieszczenia długo, gdyż
już po paru minutach dotarłam do odpowiedniego miejsca. Po wejściu do jednego
pokoju, ujrzałam moją koleżankę, która leżała na łóżku i, z tego co widziałam,
płynęły jej z oczu łzy. No, ale czy po tym wszystkim można ją było winić? Mimo
wszystko, jako iż leżała z głową skierowaną w kierunku drzwi, po usłyszeniu, iż
otwierały się one, uniosła wzrok. Widząc mnie, spytała ze słyszalnym
zdziwieniem w głosie:
- R-Ramoninth? Co ty tu robisz o tej porze?
- Chodź. Uciekniemy stąd dzisiaj. –
Odpowiedziałam
W tym momencie, spojrzała na mnie z nadzieją w
oczach i wstała, a następnie podeszła do mnie. Gdy to zrobiła, obie, tak cicho
jak umiałyśmy, wyszłyśmy z pokoju i ruszyłyśmy w kierunku drzwi.
Droga nie zajęła nam zbyt dużo czasu, gdyż
doskonale wiedziałyśmy, gdzie były drzwi wyjściowe. Jednak, nim do nich
podeszłyśmy, ujrzałyśmy przed nami…Gregory’ego. Skąd on kurwa wziął się w
tamtym miejscu? Nie widać było, żeby tutaj podbiegł czy nawet nie było oznak,
że się przeteleportował. Mimo wszystko, chwilę potem, powiedział:
- Widzę, że próbuje się uciekać.
- Tak i uda nam się to, choćbyś nie wiem co
zrobił. – Odparłam, po czym, niespodziewanie, wokół moich dłoni pojawił się
ogień.
Nie wiedziałam, skąd u mnie tak nagle
zdolności pirokinezy, gdyż przecież dotychczas ich nie posiadałam. Mimo
wszystko, parę chwil potem, oboje rzuciliśmy się do walki.
Na początku, była ona wyrównana. Ja i Gregory
walczyliśmy prawie tak samo, z tą różnicą, że ja posiadałam nadprzyrodzone
zdolności, a on, z tego, co widziałam, nie. Jednak, w którejś chwili, szala
zwycięstwa zaczęła przelewać się na moją stronę. I, w pewnym momencie, to ja
wygrałam, gdyż za pomocą mych nowo odkrytych umiejętności, odepchnęłam go na
pobliską ścianę z taką siłą, że po uderzeniu stracił przytomność.
Widząc to, chwyciłam Claire za rękę i obie
wybiegłyśmy ze studia. Jednak, na naszej drodze ku wolności, stanął mur. Od razu,
będąc pewna, że to nic by nie dało, podskoczyłam jakbym chciała chwycić się
górnej części muru. Lecz, zamiast opaść, zawisłam w powietrzu, od tak po
prostu. Kolejna nowa umiejętność, z tego wniosek. Jednak, po odkryciu tego,
nieco zniżyłam się na wysokość mej znajomej, chwyciłam ją za rękę i, po
zrobieniu tego, obie przeleciałyśmy przez mur, a następnie wylądowałyśmy. Gdy
stałyśmy już na ziemi, ruszyłyśmy przed siebie.
W czasie drogi, Claire spytała:
- Jakim cudem ty kontrolowałaś ogień i
unosiłaś się w powietrzu?
- Nie mam zielonego pojęcia. Być może to
zasługa tych eksperymentów. – Odpowiedziałam
- Ej, to w takim razie fajnie!
- No oczywiście, że tak. Takie umiejętności
zawsze mogłyby mi pomóc w przyszłym życiu.
Później, rozmawiałyśmy jeszcze ze sobą na
różne tematy, dopóki nie doszłyśmy do mego pojazdu. Nad nim zaś, ujrzałam
przedwczesne wyjście czasoprzestrzenne, które oznaczało, że mogłam wydostać się
z tego miejsca. Widząc to, powiedziałam:
- To tutaj musimy się rozdzielić.
- Miło było ciebie poznać. – Odparła Claire.
- I nawzajem. Tak w ogóle, to może wymienimy
się numerami telefonów i od czasu do czasu będziemy ze sobą pisać?
- Czemu nie.
Po tej rozmowie, wymieniłyśmy się numerami
telefonów, po czym przytuliłyśmy się na pożegnanie. Następnie, ja wsiadłam do
mego pojazdu i, po wystartowaniu, zobaczyłam że Claire mi pomachała na
pożegnanie. Od razu odmachałam jej i wyleciałam z krainy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.