Kiedy winda tak jechała, dopiero teraz
zorientowałam się, że całe Aperture się trzęsło. Brawo, Wheatley, brawo.
Jednak, kiedy winda się zatrzymała, na ekranach w pomieszczeniu z windą
ujrzałam…BSOD. Jebany BSOD. Brawo, Wheatley nawet systemu nie umiał obsługiwać,
zważywszy na to, że dwa napisy, na które zwróciłam uwagę to „neutron” i „reactor”. Jednak, GLaDOS przemówiła:
- Jeśli nie dostaje euforii od rozwiązań,
możemy mieć poważne kłopoty.
„Ja na razie włączyłabym chłodzenie tego
jebanego reaktora, bo zrobi nam się tu drugi Czarnobyl.” – Pomyślałam,
wychodząc z windy i idąc do szóstego testu.
Kiedy tam weszłam, Wheatley rzekł:
- Nie zwracaj na mnie uwagi. Tylko sobie
przesuwam komorę testową trochę bliżej. Bliskość procesu rozwiązywania testów.
Może to da wyraźniejsze wyniki.
„Czy wspominałam, abyś spierdalał? Nie? To
wypadałoby to podkreślić, ale najpierw WŁĄCZ CHŁODZENIE TEGO REAKTORA, DO
JASNEJ PIERUŃSKIEJ!” – Pomyślałam
- Nie. – Odparła GLaDOS.
- Że co proszę? – Spytał Wheatley.
- Nic. Nic.
- A, wybacz. Przysiągłbym, że coś mówiłaś.
- Prowadzi nas prosto do siebie! IDEALNIE.
Ja jednak, nie zwracałam uwagi na ich
zajebiście ambitną rozmowę, ale w sumie cieszyłam się, że to niedługo by się
skończyło, tylko za pomocą portali przekierowałam most tak, aby blokował siatkę
dematerializującą i nacisnęłam przycisk wyrzucający kostkę. Chwilę potem, owa
spadła na katapultę, a parę sekund potem uderzyła w most i spadła na dół, na
podłogę, nad którą widoczne były promienie wieżyczek. No i oczywiście czuć było
to, że budynek się trząsł. Mimo wszystko, portalami przekierowałam most tak,
aby blokował promienie wieżyczek, zeskoczyłam na dół, wzięłam wieżyczko-kostkę
i portalem, przez który przechodził most, wróciłam na górę. Tam wpadłam na
pomysł, który co prawda by nic nam nie dał, ale chciałabym usłyszeć reakcję
Wheatley’a. Położyłam kostkę na katapulcie i po chwili uderzyła ona w ekran,
nieco go tłukąc.
- Och, uroczy ten móżdżek praczłowieczy. Mnie
tam z tobą tak naprawdę nie ma. Czyż nie? Technologia. To jest skomplikowane.
Wielkiej, boskiej twarzy nie uszkodzisz.
Ledwo powstrzymywałam śmiech. Ta jego obecna,
narcystyczna natura była śmieszna. Mimo wszystko, poszłam po kostkę, wzięłam ją
i wróciłam do katapulty. Następnie, postawiłam kostkę i portalami
przekierowałam most tak, aby blokował mój lot, abym nie uderzyła w ekran, po
czym chwyciłam kostkę i weszłam na katapultę. Parę sekund potem, zostałam
wyrzucona na wyższe partie testu i przeszłam na drugą stronę siatki
dematerializującej. Tam, postawiłam kostkę, cofnęłam się, zablokowałam
promienie wieżyczek mostem, wróciłam, chwyciłam kostkę, zeskoczyłam na dół i
postawiłam na przycisku.
- Czy ty…na pewno rozwiązujesz wszystko
poprawnie? Tak, widzę że „rozwiązałaś” ten test, ale tak sobie myślę, że może
jest wiele rozwiązań, a ty zawsze wybierasz te najgorsze. – Spytał Wheatley.
„A czemu miałoby to być złe rozwiązanie? A
poza tym, jestem w stu procentach pewna, że ten test nie miał większej liczby
rozwiązań.” – Pomyślałam, po czym wróciłam portalem do pierwszej części
pomieszczenia i tak, jak dostałam się na metalowy balkonik, tak na niego
wróciłam, po czym wyszłam przez drzwi i ruszyłam do windy.
Jednak, Wheatley jeszcze dodał:
- Nie. Nie. Rzeczywiście, to było rozwiązanie.
Grrr! Czego ja nie widzę?
„Swojej głupoty?” – Pomyślałam, schodząc po
schodach.
Następnie, w pomieszczeniu z BSOD-ami, weszłam
do windy, która zabrała mnie do siódmej komory testowej…
Kiedy winda zatrzymała się, GLaDOS
powiedziała:
- Chyba się robi zdesperowany.
I budynek zatrząsnął się.
- Nie jest dobrze. – Dodała GLaDOS.
„No co ty nie powiesz. Może dojść do drugiego
Czarnobyla, a ty dopiero się zorientowałaś, że nie jest dobrze?” – Pomyślałam,
idąc do siódmego testu.
Kiedy weszłam do testu, odezwał się Wheatley:
- Właśnie wpadłem na pomysł. Nagram cię, jak
będziesz rozwiązywać te testy, a potem obejrzę dziesięć nagrań naraz – taka
skoncentrowana dawka nauki. Aha, tylko w związku z tym będziesz musiała je
rozwiązywać dziesięć razy szybciej. Czyli tak, pomachaj do mnie tuż przed
rozwiązaniem tego, dobra? Chcę mieć niespodziankę, jak to będę później oglądać.
„Nie zezwalam na nagrywanie mnie, ale sądzę,
że ty masz to w dupie. Spoko. A poza tym, nie pomacham ci. Spadaj.” –
Pomyślałam, wchodząc do testu.
Tam, po rozejrzeniu się, przekierowałam
niebieską tubę na biały fragment podłogi pod przyciskiem na kostkę, po czym w
niego weszłam i odwróciłam się w kierunku wysuniętego fragmentu podłogi. Kiedy
poczułam, że głową dotykałam przycisk, drugi portal dałam na owej rampie i, po
chwili, wpadłam w portal i zostałam wyrzucona na podwyższenie z kostką. Jeżeli
dziwi was, jakim cudem precyzyjnie umieszczałam portale bardzo daleko od
siebie, bo ta tuba była daleko, to powiem, że przybliżałam sobie widok
sztucznym okiem. No, ale wracając do tematu, wzięłam kostkę i zeskoczyłam z nią
na dół. Tam, zeskoczyłam w zapadnię z laserem i zablokowałam promień kostką, a
następnie wróciłam na górę i na dwóch rampach umieściłam portale, po czym
weszłam na katapultę, co po chwili wyrzuciło mnie na inne podwyższenie z kostką
przekierowującą. Chwilę potem wzięłam ją, zeskoczyłam niżej, podeszłam do
lasera i promień przekierowałam na ścianę. Następnie, wraz z zwykłą kostką,
portalami, wróciłam do pierwszej części testu. Tam, kostkę położyłam pod
przyciskiem i najpierw przekierowałam laser do drugiego miejsca, do którego
trzeba było go przekierować, po czym weszłam na jedną z ruchomych platform i
przekierowałam laser w innym kierunku. Następnie, zlikwidowałam kostkę
przekierowującą z drogi wiązki lasera i, za pomocą tuby, zwykłą kostkę
przekierowałam na przycisk. Chwilę potem, na moją wysokość zjechała druga
platforma, na którą przeszłam i przekierowałam tubę w inne miejsce.
Kiedy rusztowanie jechało w górę, Wheatley
skomentował:
- Właśnie rozwiązałaś, prawda? A prosiłem,
żebyś mi powiedziała, zanim…NNNNCH! Dlaczego ty mi musisz wszystko tak
utrudniać?
„Bo ty utrudniasz mi ucieczkę. Karma.” –
Skomentowałam w myślach, wychodząc przez drzwi w akompaniamencie trzęsącego się
budynku i BSOD-ów w pomieszczeniu z windą.
Kiedy weszłam do windy, GLaDOS rzekła:
- Pamiętasz, jak ci mówiłam, że specjalnie go
zaprojektowano, by podejmował złe decyzje? Bo chyba postanowił się pozbyć
wszystkich krytycznych procesów, które zapobiegają eksplozji całego obiektu.
„CO KURWA?! To on jest aż takim debilem?!” –
Krzyknęłam w myślach.
Jednak, chwilę potem, winda ruszyła w kierunku
ósmego testu…
Kiedy winda zatrzymała się, a budynek
zatrząsnął się znowu, GLaDOS powiedziała tylko:
- Mój obiekt…
„Nie martw się. Jestem pewna, że jeszcze
zdążymy go uratować.” – Pomyślałam, wchodząc po schodach.
Gdy weszłam do pomieszczenia, budynek
zatrząsnął się ponownie, a GLaDOS rzekła:
- Wszystko właśnie ulega samozniszczeniu, ty
idioto!
- Samozniszczenie już nieaktualne, naprawiłem
to. – Odparł Wheatley.
„A te BSOD-y? A ten trzęsący się budynek?
Boże, widzisz i nie grzmisz.” – Pomyślałam
Mimo wszystko, po rozglądnięciu się, budynek
znów zatrząsnął się.
- Zaprogramowałem jeszcze jeden ostatni
wstrząs, tak po starej znajomości. – Dodał Wheatley.
„Nie oszukuj nas, deklu. Ty nie umiesz
programować. Ciebie nawet komputery nie rozumieją, mimo iż sam jesteś
komputerem w pewnym sensie.” – Pomyślałam, po czym zaczęłam wykonywać test.
A przynajmniej chciałam, bo budynek znów
zatrząsnął się.
- Dwa. Jeden czy dwa takie tam wstrząsy. Tak
dla zabawy. – Skomentował Wheatley.
- Ostrzeżenie: Przegrzanie reaktora.
Zagrożenie stopienia rdzenia. – Odezwał się Komunikat.
- Pozwoliłem mu zachować posadę. Nie jestem
potworem. Ale nie zwracaj na niego uwagi, testuj dalej.
Ta, zajebista zabawa, ale rdzenia reaktora nie
oszuka. A poza tym, Wheatley nie mógłby wyjebać Komunikatu. Czemu? Bo to
był…STANDARDOWY GŁOS SYSTEMU, KURWA!
Mimo wszystko, od razu przekierowałam laser do
miejsca, do którego trzeba go było przekierować. Kiedy to zrobiłam, taka ściana
niedługich laserów wyłączyła się oraz jedna z platform zaczęła się ruszać w
prawo, a gdy dojechała do końca swej trasy, w lewo. Kiedy zaś jedna z jej
części była w odpowiednim miejscu, laser przekierowałam do miejsca, do którego
musiał trafić, tylko usytuowanego wyżej. W tym momencie, zatrzymałam laser na
ścianie naprzeciwko emitera i portalami wyskoczyłam na rusztowanie. Następnie,
za pomocą tegoż lasera uruchomiłam rusztowanie, aż przejechało przez laserową
ścianę tak, że o mało co z niego nie spadłam. Wtedy, laser przekierowałam tak,
aby zatrzymał rusztowanie i wyłączył ścianę z laserami. Kiedy przeszłam na
drugą stronę, ponownie uruchomiłam platformę. Gdy dojechała do końca,
zatrzymałam ją i zeskoczyłam na dół. Tam, na nowo uruchomiłam ją i, gdy była
pod dyspozytorem kostek, nacisnęłam przycisk, który był koło mnie. Chwilę
potem, zatrzymałam ją i wróciłam do pierwszej części testu, po czym uruchomiłam
platformę i, gdy była pod białą ścianą, dostałam się na nią, włączyłam ją i,
kiedy była odpowiednio daleko za laserową ścianą, zatrzymałam. Następnie,
wyłączyłam ścianę z laserów, wzięłam kostkę i przeszłam na drugą stronę. Tam,
przekierowałam laser tak, aby padał do kostki i ustawiłam go do znajdującego
się równolegle do mnie miejsca na laser. Następnie, zeskoczyłam niżej i
portalami, uważając na laser, zeskoczyłam na dół.
Kiedy wychodziłam z pomieszczenia, Wheatley
rzekł:
- Dobrze. Nadal nic, idziemy dalej.
Gdy zeszłam na dół, ujrzałam brak
pomieszczenia z windą i, na dole, niebieską tubę. Zaś Wheatley powiedział:
- Bardzo przepraszam, ale winda
jest…hm…nieczynna. Stopiła się.
„A jak winda może się stopić, tego nie wiem.”
– Pomyślałam, wchodząc w tubę.
Kiedy zaś leciałam nią do dziewiątego
pomieszczenia testowego, Wheatley mówił:
- Skoro już tu jesteś, to może cię oprowadzę. Z
lewej strony…jakieś światełka. Nie mam pojęcia, do czego służą.
W tym momencie, spojrzałam w lewą stronę i
pomyślałam:
„To światełka mechanicznych ramion,
poruszających danym fragmentem ściany, podłogi lub sufitu, deklu.”
Kiedy to nastąpiło, ujrzałam że jakaś rura się
oderwała. Zaś Wheatley rzekł:
- A z prawej widzimy, jak bardzo szybko zbliża
się coś wielkiego O BOŻE, UCIEKAJ! TEGO TAM NIE BYŁO!
Jednak, chwilę potem, to coś zatrzymało się
gwałtownie, a niektóre ramiona odleciały. Zaś wiązka tuby wyłączyła się, a
Wheatley powiedział:
- Nic ci nie jest? Czekaj, wyłączę wiązkę.
Parę sekund potem, wpadłam przez dach do
jakiegoś pomieszczenia biurowego. Dobrze, że się nie zabiłam, tak a propos.
Natomiast Wheatley kontynuował:
- Zaraz, zaraz. Eee…to nie pomoże. Nie wiem,
czemu sądziłem, że to pomoże.
„Bo jesteś debilem.” – Pomyślałam, wychodząc
przez drzwi i idąc oraz zeskakując przed siebie.
Kiedy tak szłam, GLaDOS spytała:
- Teraz, gdy widzę, co zrobił z moim
obiektem…Gdy odzyskamy kontrolę, mogę go zabić?
„Zezwalam” – Pomyślałam
Po chwili jednak, zeskoczyłam do jakiegoś
niewielkiego pomieszczenia z drzwiami. Gdy przeszłam prze jedne, zobaczyłam że,
ło panie, byliśmy w piętnastym teście. Przeskoczyłam jakieś sześć testów, ale
to dobrze, bo mnie już nudziły.
Lecz, gdy się tam znalazłam, Wheatley rzekł:
- O! Żyjesz! Świetnie! Właśnie szykuję
test…Dla ciebie, oczywiście. Bo dla kogo innego miałbym to robić? Dla nikogo.
Co my tu mamy…Wyjście, wyjście, wyjście…Nie ma wyjścia. Żaden problem. Zrobię
wyjście. Dla potrzeb testu.
Brawo, idioto. Jednak, nie mając wyboru, w
akompaniamencie trzęsącego się od przesuwania wyjścia Aperture, zaczęłam
wykonywać test. Kiedy jednak dostałam się do pomieszczenia z przyciskiem na
kostki, aby zobaczyć, co robił, Wheatley dodał:
- Proszę. Bing! Idealnie. Idziesz dalej. Jak
mi powiedziałaś, żebym wyłączył wiązkę, to myślałem, że cię straciłem.
Poszedłem szukać innych obiektów testowych, ale nic z tego – nadal wszyscy
martwi. O, właśnie! Ale coś znalazłem. Przypomniałem sobie: mam dla was
niespodziankę. Możecie jej niecierpliwie wyczekiwać.
Super. Ależ się cieszyłam. Tak, w Aperture już
straciłam radość z życia. A poza tym, ja nic nie mówiłam, padalcu. To była jego
durna decyzja. A poza tym, już się bałam, co to była za niespodzianka. Jednak,
kiedy stanęłam na przycisk, okazało się, że wypuszczał on pomarańczowy żel. Jak
Wheatley je tutaj podprowadził, to nie wiedziałam.
Lecz, chwilę potem, wróciłam do głównego
pomieszczenia testu. Tam, nacisnęłam przycisk, który wypuszczał kostkę. Chwilę
później, spadła ona na dwa fragmenty podłogi, które zagrodziły jej spadek. W
tym momencie, weszłam na drugi przycisk, który, jak się okazało, uruchamiał
tubę i portalami przekierowałam ją tak, aby przesunęła kostkę poza podłogę.
Następnie, tubę dałam nieco niżej i, chwilę potem, kostka była nad normalną
podłogą. W tym momencie, zeszłam z przycisku i podniosłam kostkę. Po zrobieniu
tego, za pomocą portali, wraz z kostką dostałam się do miejsca z przyciskiem
odpowiedzialnym za wypływanie żelu i postawiłam przedmiot na nim, po czym
wróciłam i stanęłam na drugim przycisku. Następnie, portalami, przekierowałam
tubę tak, aby łapała żel. Szczerze powiedziawszy, fajnie wyglądały krople żelu
podróżujące tubą. Jednak, gdy doleciały do końca rampy prowadzącej do miejsca z
wyjściem, zeszłam z przycisku i jak na zawołanie stworzyłam sobie bieżnię. W
tym momencie, wróciłam po kostkę, wzięłam ją i postawiłam na przycisku
emitującym tubę, po czym rozpędziłam się i wyskoczyłam, po czym wpadłam do tuby
i zostałam przeniesiona na metalowy balkonik. Tam, poszłam przed siebie,
przekroczyłam siatkę dematerializującą i jeden portal dałam tak, aby był
naprzeciwko drzwi, a drugi dałam tak, aby wrócić jeszcze do głównego
pomieszczenia testu. Tam, przekierowałam jednym z portali tubę, rozpędziłam się
i, po chwili, zostałam do niej wyrzucona. Dzięki temu, dostałam się do wyjścia.
Kiedy wyszłam i weszłam do windy, co mnie
zdziwiło ani Wheatley, ani GLaDOS nie odezwali się. Było to dziwne, gdyż zawsze
przed testem i, gdy z niego wychodziłam, któreś z nich coś mówiło. Mimo
wszystko, parę chwil potem, weszłam do windy, która zabrała mnie do szesnastego
testu…
Kiedy winda zatrzymała się i drzwi otworzyły
się, GLaDOS powiedziała:
- Wszystko jasne. Nawet już nie próbuje udawać
subtelności. Albo może nadal próbuje – jeśli tak, to wychodzi mu żałośnie.
„Ogólnie wszystko mu żałośnie wychodzi,
GLaDOS.” – Pomyślałam, idąc do kolejnego pomieszczenia.
Kiedy szłam przez jakiś korytarz, nagle, jego
część przede mną, zawaliła się. Zaś Wheatley rzekł:
- Przepraszam! Pardon, moja wina.
„Nie udawaj gnojku, że znasz jakiś inny język
poza angielskim.” – Pomyślałam
Ale na szczęście, biały żel się rozlał, więc
mogłam przedostać się na drugą stronę. Jednak, kiedy to robiłam, GLaDOS
odparła:
- Tak czy owak wydaje mi się, że on nas
próbuje zabić.
„Czy ten ziemniak opóźnia ci zapłon, GLaDOS?”
– Pomyślałam, przechodząc przez portal, a potem drzwi.
Kiedy przez nie przechodziłam, Wheatley dodał:
- Jedziemy dalej. Jeszcze tylko trzy
pomieszczenia! [Tutaj szalenie zaśmiał się.] Uf, ale to męczące.
„Mnie już nawet komentarze się skończyły.” –
Pomyślałam
No, ale musiałam wykonywać test.
Najpierw, sprawdziłam co robił przycisk, który
był obok mnie. Okazało się, że zmieniał on kierunek tuby. W tym momencie,
portalami, przekierowałam niebieski żel do tuby, ówcześnie się do niego
dostając i wróciłam do miejsca koło przycisku. Kiedy kule żelu dotarły do
końca, weszłam na przycisk, zmieniając ich lot i przekierowując w kierunku
źródła tuby. Kiedy żel przedostał się przez portal, jeden z nich umieściłam na
białym fragmencie ściany w miejscu, gdzie były wieżyczki i zeszłam z przycisku.
Kiedy zaś po paru sekundach żel był nad wieżyczkami, zlikwidowałam jeden portal
i tym samym zniszczyłam wieżyczki. Następnie, przeszłam za szklaną szybę i
nacisnęłam przycisk, który tam był. Gdy to zrobiłam, okazało się, że został
odkryty biały fragment ściany, który potem został nieco wysunięty i wychylony,
robiąc rampę. Widząc to, przekierowałam tam tubę i wskoczyłam w nią. Kiedy
byłam na jej końcu, strzeliłam portal pod sobą i wskoczyłam w niego.
Gdy leciałam w kierunku wyjścia, Wheatley
rzekł:
- No proszę, rozwiązałaś. Hm. Dobrze.
Świetnie.
„Jaka radość. Zupełnie jak moja.” –
Pomyślałam, gdy wylądowałam przed drzwiami.
Kiedy przez nie przeszłam, idąc przez
niedługi, biały korytarz, światło na chwilę przygasło, a GLaDOS powiedziała:
- Więc on nagle poczuł niewytłumaczalną
radość, choć powinien odchodzić od zmysłów z głodu testowania. I twierdzi, że
ma dla nas niespodziankę. Co on tam takiego znalazł?
„Nie wiem, czy chcę wiedzieć.” – Pomyślałam
Jednak, chwilę potem, weszłam do windy, która
zabrała mnie do siedemnastego testu…
Miałam nadzieję, że to by się szybko skończyło.
No, bo ileż można było ciągnąć tę monotonię?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.