Chwilę potem, weszłam do windy, która zabrała
mnie na górę. Ciekawiło mnie to, co w czasie mej nieobecności stało się z
górnymi piętrami Aperture…
Jakiś czas potem, winda zatrzymała się, a ja
wyszłam z niej i ruszyłam przed siebie. Chwilę potem, kiedy przemierzałam
metalowy, długi balkon, usłyszałam że Wheatley mówił do kogoś:
- Na miłość boską, jesteście PUDŁAMI na
NOGACH! Wchodzenie na guziki to praktycznie jedyny cel waszego istnienia! Jakim
cudem nie możecie zrobić tej jednej, jedynej rzeczy, do której was stworzono.
Nie wiem, czy chciałabym zobaczyć to, o czym
on mówił. Mimo wszystko, chwilę potem, dotarłam do jakiegoś pomieszczenia z
szybą. Przez nią zauważyłam pomieszczenie testowe z ekranem, na którym widoczna
była morda Wheatley’a oraz…wieżyczki połączone z kostkami.
Nawet nie kontrolowałam tego, jak zaczęłam się
cicho śmiać. Jednak, usłyszałam też, że GLaDOS się odezwała:
- Spróbuj nas doprowadzić tam na dół. Przyłożę
mu paradoksem.
- Cieplej, cieeeplej…Gorąco, gorą…teraz
zimniej. Lodowato. Arktyczne mrozy. Baaardzo zimno. RANY, WLEŹ NA TEN GUZIK! –
Mówił Wheatley.
No tak, ten debil zrzucił na dolne piętra
mnie, czyli jedyny, ludzki obiekt testowy. Brawo po prostu. Jednak ja, nadal
się śmiałam z tego, co widziałam przed sobą. Naprawdę, to było komiczne.
- Ciebie to bawi? Bo siedzimy nad tym od
dwunastu godzin i ty też go nie rozwiązałaś, więc naprawdę nie wiem, dlaczego
się śmiejesz. - Odparł
Z tego, co widziałam, ten test polegał tylko
na postawieniu kostki na przycisku, ale spoko. No, ale po chwili dostałam się
nieco niżej za pomocą portali, gdyż zobaczyłam zniszczoną kratę wywietrznika
chyba. Jakiś czas potem, idąc przed siebie, doszłam do windy, która zabrała
mnie na górę.
- Macie godzinę! Rozwiązać! – Kontynuował
Wheatley.
„Jaki on niecierpliwy…” – Pomyślałam, idąc
przed siebie.
Jakiś czas potem, zeskoczyłam do niewielkiego
korytarza z wejściem do testu, które to, jak i siatkę dematerializującą,
przekroczyłam.
Kiedy weszłam do testu, GLaDOS odparła:
- Rozwiąż tę jego łamigłówkę. Jak wróci,
przywalę mu paradoksem.
„Chcesz masz.” – Pomyślałam, po czym wzięłam
jedną z chodzących kostek i umieściłam ją na przycisku.
Banał, szczerze powiedziawszy. Nawet płód by
to rozwiązał. Jednak, w tym momencie, ekran włączył się i, gdy pojawił się
Wheatley, rzekł:
- Ha, ha, TAK! Wiedziałem, że go rozwiążesz!
W tym momencie, stanęłam naprzeciwko ekranu, a
GLaDOS powiedziała:
- Ej, ty! Debil!
- O. Halo? – Odparł Wheatley.
- Dobra, pora na paradoksy. To. Zdanie. Jest.
FAŁSZYWE. Nie myśl o tym nie myśl o tym…
- Emm…Prawda. Wybieram prawdę. Phi. Łatwizna.
„O BOŻE CO ZA DEBIL, IKS DEDEDEDE!” –
Pomyślałam
- Choć szczerze mówiąc to chyba już to kiedyś
słyszałem. Czyli trochę oszukiwałem. – Odparł Wheatley.
- To paradoks! Odpowiedzi nie ma. –
Skomentowała GLaDOS.
„Ej, w pewnym sensie jest, ale nie chce mnie
się teraz wchodzić w logikę matematyczną. Za dużo z tym roboty.” – Pomyślałam
- Patrz! To wszystko wybuchnie, jeśli nie
wrócę do swojego ciała! – Kontynuowała GLaDOS.
- Yyy…Fałsz. Wybieram fałsz. – Odparł
Wheatley.
Na szczęście chyba nie zauważył, jak z
zażenowania uderzyłam się w czoło. Jednak, w tym momencie, budynek zatrząsnął
się, a Komunikat przemówił:
- Eksplozja nieunikniona. Natychmiast
ewakuować placówkę.
W tym momencie, Wheatley zniknął z ekranu,
mówiąc:
- Chwila, moment! Myślałem, że to naprawiłem.
- Ostrzeżenie. Temperatura rdzenia reaktora
osiągnęła wartość krytyczną. – Kontynuował Komunikat.
- Już. Naprawione. Naprawdę wspaniale was
znowu widzieć. Okazało się, że trochę mam w tej chwili mało obiektów testowych.
Więc IDEALNIE się składa. Iiii ruszamy!
„SPIERDALAJ” – Pomyślałam
Jednak, nie mając wyboru, przeszłam przez
odblokowane drzwi. Idąc przed siebie, Wheatley kontynuował:
- Nie masz najmniejszego pojęcia, jak to jest
być w tym ciele. Ja MUSZĘ testować. Cały czas. Bo inaczej dostaję
takiego…takiego wręcz swędzenia. Chyba musi być wbudowane w system. Ach! Ale
jak już testuję…Och, och, co za uczucie! Nie ma nic lepszego. To jakby…No
muszę, po prostu muszę testować!
- O szlag. – Skomentowała GLaDOS.
- Czyli…ty będziesz testować, a ja będę
patrzyć. I wszystko będzie w po-rzą-decz-ku.
„Nie dość, że debil, to jeszcze uzależniony.”
– Pomyślałam, wchodząc na jakąś platformę poruszającą się w górę.
Jednak, gdy dojeżdżałam do testu, odezwał się
Komunikat:
- Ostrzeżenie: Przegrzanie reaktora.
Zagrożenie stopienia rdzenia.
„SZYBKO, WŁĄCZCIE CHŁODZENIE, WY DEBILE!” –
Krzyknęłam w myślach.
- ZAMKNIJ SIĘ! – Krzyknął Wheatley.
- Chyba mamy kłopoty. – Dodała GLaDOS.
- Sam ten test zaprojektowałem. Jest troszkę
trudny. Zwróć uwagę na fosę. Śmiertelnie groźna. Wyjątkowo niebezpieczna. Może
nie w tej chwili, ale docelowo. Nadal nad nią pracuję.
Ten test był łatwy, jak coś. Od razu podeszłam
do przycisku do naciśnięcia i nacisnęłam go. Kiedy to zrobiłam…na przycisk na
kostki spadł owy przedmiot. Seeerio? To miało być trudne?
- Oooo tak. Gratulacje. – Skomentował
Wheatley, gdy przechodziłam portalami na drugą stronę.
- Oooo, sensacyjnie. – Dalej ciągnął Wheatley,
gdy wychodziłam przez drzwi.
- Och, wspaniałe uczucie. Mam taki pomysł:
skoro wymyślanie testów jest trudne, to może po prostu w kółko rozwiązuj ten
jeden test. A ja będę…tak sobie patrzeć, jak go rozwiązujesz. O tak. To będzie
znacznie prostsze.
Czy go pojebało? To nie miało sensu. Jednak,
chwilę potem, przeszłam przez otwartą część ściany i znowu wróciłam do tego
samego testu. Będąc tam, Wheatley rzekł:
- Proszę bardzo! A teraz jeszcze raz!
W tym momencie, ponownie nacisnęłam przycisk i
portalami przedostałam się na drugą stronę.
- Iiii…Nic. No trudno, przynajmniej
spróbowałem. Nowe testy, nowe testy…Przecież muszą tu gdzieś być jakieś nowe
testy. O! Proszę bardzo… – Ciągnął Wheatley.
„GLaDOS, weź ty się odezwij, bo nie chcę
ciągle słuchać tego debila.” – Pomyślałam wchodząc do windy.
- No dobrze, więc mój pomysł z paradoksami się
nie sprawdził. I mało co nie zginęłam. Na szczęście wygląda na to, że wie o
budowaniu testów tyle samo, co o sprzecznościach logicznych. – Powiedziała
„Czy ty mi czytasz w myślach?” – Znowu
pomyślałam.
Jednak, chwilę potem, winda ruszyła…
Gdy zaś zatrzymywała się, GLaDOS znów rzekła:
- Nie powinnyśmy mieć problemów z pozostaniem
przy życiu na tyle długo, by go odnaleźć.
Miejmy nadzieję. Jednak, po chwili, wyszłam z
windy i ruszyłam przed siebie…
Kiedy weszłam do pierwszego z iluś tam testów,
usłyszałam że Wheatley powiedział:
- W porządku! Wszystko gra. Właśnie wymyśliłem
kilka nowych testów!
A ja zauważyłam jakąś niebieską, pionową,
tubę. Ciekawe, do czego służyła.
- To jeden z moich testów! – Rzekła GLaDOS.
Widać plagiatorstwo było wpisane w system.
Jednak, ja weszłam do tuby, która zaczęła unosić mnie w górę. Fajny wynalazek,
szczerze powiedziawszy. Jednak, gdy tak leciałam w górę, Wheatley odparł:
- Niezupełnie, niezupełnie. Spójrz na słowo
„test” na tamtej ścianie. Jest całkowicie nowe.
„To, że zmienisz jeden, nieistotny szczegół,
nie sprawi, że to przestanie być plagiatem.” – Pomyślałam, wyskakując z tuby na
wyższe piętro.
Tam, jeden portal umieściłam na suficie, na
którym był koniec tuby, a drugi na jakimś białym fragmencie ściany naprzeciwko
podwyższenie z dyspozytorem kostek, po czym wskoczyłam w tubę. Jakiś czas
potem, będąc tam, wzięłam kostkę i zeskoczyłam z nią, po czym przekierowałam
portale tak, aby tubą dostać się na niższe piętro. Będąc na nim, zeskoczyłam na
podłogę i jeden portal umieściłam pod przyciskiem, po czym do tuby włożyłam
kostkę i, parę sekund potem, dotknęła ona przycisku.
W tym momencie, Wheatley się odezwał:
- Ahhhohohhhh. Gratulacje, poważnie, dla was
obu. Może idźcie przodem? Zaraz was dogonię.
Po tych słowach, tubą dostałam się wyżej i
przeszłam przez drzwi oraz siatkę dematerializującą, a gdy szłam do windy,
GLaDOS odparła:
- A więc tak. Zła wiadomość jest taka, że
teraz to już są moje testy. Więc mogą nas zabić. Natomiast dobra
wiadomość…Szczerze mówiąc, póki co nic takiego nie mam. Odezwę się jeszcze.
No ja miałam nadzieję, że jeszcze by się
odezwała, bo nie zamierzałam słuchać tylko Wheatley’a. Lecz, chwilę potem,
weszłam do windy, która zabrała mnie do kolejnego pomieszczenia testowego…
Kiedy winda zatrzymywała się, GLaDOS
przemówiła:
- Z chęcią pomogłabym ci w rozwiązywaniu
testów. Ale nie mogę. Przepraszam. Radź sobie sama.
„Spoko, GLaDOS, nie ma problemu, tyle testów
już wykonałam, że mam doświadczenie.” – Pomyślałam, dostając się do kolejnej
komory testowej.
Gdy tam weszłam, Wheatley rzekł:
- Sam ten test zrobiłem. Z kilku mniejszych,
które tu znalazłem. Poskładałem je w jeden. Guziki. Rury. Bezdenne otchłanie.
Tu jest wszystko, po prostu dynamit.
„Ta…”Sam”…”
– Pomyślałam, po czym jeden portal umieściłam na oddalonej ode mnie, białej
ścianie, a następnie wskoczyłam w otchłań, do niebieskiej tuby.
Będąc w niej, strzeliłam portal przed sobą,
dzięki czemu dostałam się na drugą stronę. Tam, kolejny portal umieściłam na
tej samej ścianie, nieco dalej. Parę chwil potem, gdy doleciałam nad jakiś
biały fragment podłogi, umieściłam na niej jeden z portali.
- Dobra, to za długo trwa. Po prostu ci powiem,
jak rozwiązać ten test. Widzisz ten tam guzik? Musisz tylko tam podejść i…
W tym momencie, dało się usłyszeć i ujrzeć na
ekranie że przez Wheatley’a chyba prąd przeszedł. I dobrze mu tak.
- I dlatego nie mogę ci pomóc w rozwiązywaniu
tych testów. – Skomentowała GLaDOS.
- Nieważne. Sama sobie rozwiązuj. Jesteś zdana
na siebie. – Dodał Wheatley.
Jednak ja, chwilę potem, wyskoczyłam na
podwyższenie z przyciskiem na kostki na suficie i przyciskiem do naciśnięcia,
do którego od razu podeszłam i owy nacisnęłam, ówcześnie ustawiając tubę
portalami tak, aby po spadnięciu kostka do niej wpadła i została
przetransportowana do przycisku. Chociaż zorientowałam się, że musiałam
najpierw kostkę dać do góry, do siebie, a dopiero potem na przycisk, co od razu
wykonałam.
Gdy przycisk został aktywowany i drzwi
otwarte, a most do nich uruchomiony, Wheatley rzekł:
- O tak! Gratulacje.
- Dzięki! A wystarczyło tylko pociągnąć tę
dźwignię. – Odparła GLaDOS.
- Co? Nie, nacisnęłaś ten gUUAAAAGHHH! –
Odparł Wheatley.
A na końcu, jak możecie się domyślić, prąd.
- He he he he he…Wiem, że mamy kłopoty i
prawdopodobnie zginiemy. Ale warto było. – Powiedziała GLaDOS.
Jednak, chwilę potem, ja weszłam do windy,
która zabrała mnie dalej…
Kiedy się zatrzymywała, GLaDOS przemówiła:
- Wymyśliłam jedną dobrą wiadomość. W końcu
skończą mu się komory testowe. Nie magazynowałam ich.
Przynajmniej choć raz dobra wiadomość. Jednak,
gdy weszłam do pomieszczenia testowego i szłam przez niedługi korytarz,
Wheatley odezwał się:
- Już idę! Idę! Jeszcze nie zaczynaj!
Z tego, co widziałam, to nawet niebieska tuba
nie była aktywna, więc nie miałam czego zaczynać. Jednak, chwilę później,
Wheatley powiedział coś, co zepsuło dobrą wiadomość GLaDOS:
- Nie uwierzysz. Znalazłem zamknięte skrzydło
budynku. Setki świetnych komór testowych. Tak po prostu czekających na ciebie.
Były pełne szkieletów, ale je uprzątnąłem. I teraz są jak nowe!
- Szkielety? A, faktycznie, kiedyś schowałam
kilka pomieszczeń testowych na później. – Odparła GLaDOS.
Jednak, w tym momencie, ujrzałam że do
głównego pomieszczenia testowego została przyłączona druga część, a gdy to
nastąpiło, na ziemię pospadały części ścian oraz pomieszczenie zatrząsnęło się.
- Ale tylko na pamiątkę… - Dodała GLaDOS.
- Iiii…proszę bardzo! – Odparł Wheatley, gdy
druga część testu została przyłączona.
- Ale powiedz, tak uczciwie, nic nie widać,
prawda? Idealne przejście. – Dodał
„Ta…Idealne…A te szczątki ścian na podłodze to
nic.” – Pomyślałam, po czym zaczęłam wykonywać test.
Na początku, przekierowałam za pomocą portali
niebieską tubę w kierunku drugiej części testu i dostałam się tam. Będąc w owym
miejscu, tubę przeniosłam pod depozytor kostek i nacisnęłam przycisk, a gdy
kostka była w tubie i znalazła się w odpowiednim miejscu, przekierowałam tubę w
kierunku miejsca, w którym byłam. Kiedy kostka doleciała do mnie, chwyciłam ją
i podeszłam do katapulty, po czym umieściłam tubę nieco bliżej ściany, w którą
miałam uderzyć i, wraz z kostką, weszłam na katapultę. Chwilę potem, gdy byłam
w owej tubie, w którejś chwili przeskoczyłam do pierwszej części testu i tam,
portalami, dostałam się do miejsca obok drzwi, a następnie, tubą i portalami,
przekierowałam kostkę na przycisk.
Kiedy owa była coraz bliżej przycisku,
Wheatley rzekł:
- O, proszę, proszę, lada moment…
Gdy zaś dotknęła przycisku, on odparł:
- Mhm. A. Rozczarowałem się.
„A mogę wiedzieć czemu?” – Pomyślałam,
przechodząc przez drzwi i siatkę dematerializującą.
- O nie. To się dzieje szybciej, niż myślałam.
Na pewno nic nam nie będzie. – Odparła GLaDOS.
Miałam taką nadzieję. Jednak, chwilę potem,
weszłam do windy, która zabrała mnie do czwartego testu…
Kiedy winda zatrzymywała się, GLaDOS odparła:
- To pewnie nic takiego. Testuj dalej, a ja
poszukam wyjścia.
Nudziło mnie się już to testowanie, no ale jak
mus, to mus. Lecz, chwilę potem, gdy weszłam do kolejnej komory testowej,
Wheatley rzekł:
- No dobrze. Ten ostatni test
mnie…rozczarował. Wygląda na to, że uprzejmym zachowaniem trudno cię
zmotywować. Więc spróbujmy po twojemu…grubasko. Adoptowana. Gruba bez rodziców.
„Ale o co ci do cholery chodzi i dlaczego mnie
obrażasz? Przecież wykonuję te testy tak, jak należy. A robię je powoli, bo
choćby ta niebieska tuba za szybka nie jest.” – Pomyślałam
Jednak, chwilę potem, usłyszałam głos jakieś
wieżyczki. Ło cholera, tak szybko? Lecz, gdy biegłam aby ukryć się przed szybą,
GLaDOS odparła:
- I…?
- Co? – Spytał Wheatley.
- A dlaczego dokładnie bycie adoptowanym
miałoby być gorsze?
- Hm…przede wszystkim brak rodziców, a poza
tym…nic. W zasadzie to mam wiele sierot w gronie przyjaciół.
„To ktoś cię lubi? Ło Jezu, w której
czasoprzestrzeni teraz jesteśmy?” – Pomyślałam, strącając wieżyczkę tubą.
Jednak, w tej chwili, usłyszałam że GLaDOS
powiedziała do mnie szeptem:
- Tak dla formalności: ty JESTEŚ adoptowana, i
jest to rzecz straszna. Ale próbuję go zbić z tropu, więc odgrywaj swoją rolę.
Normalnie bym jej nie uwierzyła, ale przecież
teraz nie miała mocy, aby kłamać. No zajebiście się tego dowiedzieć nie od
własnych rodziców, a od jakieś nie-do-końca sztucznej inteligencji zamkniętej w
ziemniaku.
Jednak, musiałam kontynuować test. Kiedy zaś
przedostawałam kostkę na drugą stronę, GLaDOS rzekła już nie szeptem:
- A poza tym, spójrz na nią, ty debilu. Nie
jest gruba.
„A poza tym, ło Jezu, co tu się dzieje, GLaDOS
mnie broni?” – Pomyślałam
- NIE! JESTEM! DEBILEM! Po prostu…wykonaj
test! Wykonaj test. – Krzyknął Wheatley.
Hehe, ktoś tu nie umiał przyjąć prawdy.
Jednak, w tym momencie, jako iż kostka nie chciała się przedostać, weszłam na
przycisk, aby zobaczyć z większej wysokości, o co chodziło. I w tym momencie,
tuba zmieniła kolor na pomarańczowy oraz zmieniła kierunek. I wszystko jasne.
Dopiero teraz udało mnie się przedostać kostkę do siebie, oczywiście w
odpowiednim momencie zeskakując z przycisku.
Kiedy zaś umieściłam kostkę na przycisku,
przedostałam się tubą na drugą stronę, a następnie, za jej pomocą, dostałam się
do drzwi, wcześniej strącając nią kostkę z przycisku, aby zmienić kierunek.
Gdy zaś wchodziłam do pomieszczenia z windą,
Wheatley rzekł:
- NNGH! To nie wystarczy! Jeśli taki ze mnie
debil, to dlaczego ty nie możesz rozwiązać prostego testu?
Ale o co mu chodziło? Przecież rozwiązałam ten
test i obecnie schodziłam po schodach w kierunku windy.
- Może tym razem trochę przesadziłam z tym
debilem. – Skomentowała GLaDOS.
„Nie przejmuj się, to pewnie te jego dragi się
skończyły.” – Pomyślałam, wchodząc do windy.
Chwilę potem, owa zabrała mnie do już piątego
testu…
Kiedy winda zatrzymała się, usłyszeliśmy jakąś
przyjemną muzykę klasyczną. Zaś GLaDOS skomentowała to:
- No proszę, teraz gra muzykę poważną.
Kiedy weszłam do pomieszczenia testowego,
usłyszałam dźwięk odwracanych kartek. Zaś Wheatley przemówił:
- Oj, wybacz. Mam nadzieję, że ci nie
przeszkodziłem. To tylko odgłos książek. Dźwięk przewracanych kartek. Bo to
właśnie robiłem. Czytałem książki. Więc nie jestem debilem. Tak czy inaczej
właśnie skończyłem ostatnią. Natrudniejszą. Machiavelli. Nie wiem, o co tyle
szumu. Wszyściutko zrozumiałem.
- Tak – Odparła GLaDOS.
- Wątpię. Zatem ruszamy z testem. Żeby tylko
było więcej książek! Ale nie ma.
„Mam nadzieję, że nie czytałeś też podstaw
biotechnologii, bo nic byś z tego nie zrozumiał, taki jesteś głupi. A poza tym,
przeczytanie jednej książki nie świadczy o tym, że jesteś inteligentny. A poza
tym, Machiavelli? Deklu, tego też nie zrozumiesz.” – Pomyślałam, rozglądając
się po pomieszczeniu testowym.
Jednak, chwilę później, przekierowałam tubę za
pomocą portali tak, aby przechodziła przez białą podłogę pośrodku pomieszczenia
i weszłam na katapultę, dzięki czemu zostałam w nią wrzucona i zaczęłam
poruszać się w górę. Kiedy byłam już pod sufitem, jeden z portali umieściłam na
wysuniętym fragmencie ściany, po czym wpadłam w ten pode mną i zostałam
wyrzucona w miejsce z przyciskiem do naciśnięcia oraz tym na kostkę. Chwilę
potem, przekierowałam kostkę do siebie tak samo, jak się tu dostałam, gdyż
przycisk do naciśnięcia właśnie ją wyrzucał. Jednak, kostka została wyrzucona w
miejsce, w którym stałam tak mocno, że myślałam, że potłucze ekran, ale to nie
nastąpiło i tylko uderzyła w ścianę. W tym momencie, podniosłam owy przedmiot i
umieściłam na przycisku.
Gdy wychodziłam przez drzwi i siatkę
dematerializującą, Wheatley rzekł:
- Mhm. Co to w ogóle było? Kompletne zero!
„Tak powiedział inżynier do twego twórcy,
kiedy cię zobaczył.” – Pomyślałam
- Ciało, które aktualnie zajmuje – MOJE ciało
– ma wbudowaną reakcję euforyczną na testowanie. Z czasem nabiera się na nią
coraz większej odporności, co w końcu robi się trochę…nieznośne. Chyba, że
posiadasz instynkt zdolny to przełamać. Mnie to nie przeszkadzało, bo wszystko
robiłam dla dobra nauki. Ale w jego przypadku… – Wyjaśniła GLaDOS.
Aaahaaa, czyli wszystko jasne. Jednak, parę
chwil później, weszłam do windy, która zabrała mnie do szóstego pomieszczenia
testowego…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.