O mnie

Moje zdjęcie
-> Zofia Ziętek -> Studentka niestacjonarna dietetyki na SGGW. -> 24 lata. -> Kocham koty, koty to NadZwierzęta. -> Dumny wróg publiczny lewicowej części Pinteresta. -> Lubię wkurwiać lewicowe dzieci. -> Zardonic to Nadbóg, jego po prostu nie da się nie wielbić z czystym sumieniem. -> Moja wiocha to Kolonia Jurki a miasto Grójec i mam w piździe to, że nadal jestem zameldowana w Warszawie. -> Aktywna użytkowniczka Reddita. -> Jestem w wielu fandomach, jednak pięć podstawowych to Zealots, BL3NDERS, C&C, Gachowate gry i Half-Life. -> Lubię czytać wszędzie, ale nie w domu. Cholera wie czemu. -> Obecnie uczę się hiszpańskiego i rosyjskiego. -> Jestem nietolerancyjnym kartoflem i jestem z tego dumna. -> Mam niedojebaną matkę, która nie przeżyje dnia bez opierdolenia mnie o byle gówno. -> Nie chcę mieć chłopaka. Po prostu nie, nie chcę mieć w życiu żadnych nieobowiązkowych ograniczeń. -> W tym roku wreszcie znalazłam postać fikcyjną, z którą mogę się utożsamiać. ;"-) -> Lubię z ChatGPT korzystać, często mi pomaga. -> Yuri z Red Alert 2 jest seksi as fuck, change my mind. -> Kocham swoje życie, jest zajebiste.

Informacje

...

niedziela, 25 czerwca 2017

Rozdział LVIII – Historia Aperture.

Kiedy się obudziłam, co było dziwne, bo spadłam z takiej wysokości, ujrzałam nad sobą, wysoko, zwisającą windę oraz jakieś rury i niedaleko mnie, na jakieś części, siedzącego ptaka oraz leżącą ziemniaczaną GLaDOS, którą po chwili owy ptak porwał i odleciał. Ja zaś, wstałam i, widząc rury oraz jakiś ogień, zaczęłam się rozglądać. Powrót na górę był niemożliwy, a przynajmniej nie tu, więc po chwili, widząc wyjście, ruszyłam przed siebie, poprzez wodę i zniszczone, dolne części Aperture. Kiedy tak szłam, widziałam że to miejsce serio musiało zostać opuszczone, gdyż wszystko było zniszczone.


No, ale w którejś chwili doszłam do jakieś oświetlonej części, ale po prawej stronie był jakiś płot. Jednak, zauważyłam tam ścianę, na której można było umieścić portal, co uczyniłam, a kolejny dałam na jednym z odpowiednich fragmentów na ścianie po mojej stronie. Kiedy przeszłam na drugą stronę, jeden z portali dałam na odpowiadającym temu fragmencie zwisającej ściany znajdującej się wyżej i przeszłam tam. Następnie, ruszyłam przed siebie, po chwili skręcając w lewą stronę i, widząc przed sobą ścianę zdatną do umieszczenia na niej portalu, jeden właśnie tam dałam, po czym kolejny umieściłam na oddalonej daleko, daleko ścianie i przeszłam tam. Następnie, jako iż nie było tam drzwi, rozejrzałam się i ujrzałam zniszczony fragment balkoniku, z którego od razu zeskoczyłam na metalową rurę, po czym ruszyłam przed siebie, w pewnym momencie skręcając w lewą stronę. Na jej końcu, zastałam zamknięte drzwi oraz jakąś kratę, za którą było duże pomieszczenie. Jednak, chwilę potem, ujrzałam w górze, oddaloną, zdatną do umieszczenia portali ścianę oraz taką samą niedaleko mnie. Od razu umieściłam na nich portale i przeszłam na drugą stronę. Będąc tam, zeszłam po schodach i jeden z portali umieściłam na ścianie niżej, po czym wróciłam i przeszłam na drugą stronę. Będąc tam, zeskoczyłam jeszcze niżej i, idąc przed siebie, zaczęłam nieco rozmyślać.


Myślałam, jaka mogła być historia Aperture. Co się stało z ludźmi? Kto był zarządcą tego miejsca jeszcze przed GLaDOS? Kim była naprawdę GLaDOS? Tak, była maszyną, ale jak została stworzona i po co? Czemu dolne części tego ośrodka zostały odcięte od świata? No, ale moje rozmyślania przerwało dotarcie do jakiegoś miejsca z wajchą. Widziałam też dwa inne miejsca, chyba też z wajchami. Mimo wszystko, od razu pociągnęłam tą po mojej stronie. Kiedy to zrobiłam, zaiskrzyła się, ale światło zapaliło się, ukazując wielki właz. Od razu, portalami, dostałam się do jednego z pomieszczeń z wajchą, ale zamiast wajchy zastałam przycisk i dwa ekrany z wielkimi, czerwonymi cyframi „00”. To ja już wiedziałam, o co chodziło. Od razu jeden portal umieściłam obok siebie, po czym wyszłam i drugi dałam przy drugim pomieszczeniu, po czym nacisnęłam jeden przycisk i, słysząc tykanie zegara, szybko przeskoczyłam na drugą stronę i nacisnęłam kolejny przycisk. Kiedy to zrobiłam, światło zgasło, dało się słyszeć alarm oraz czerwone światło, które kręciło się i oświetlało właz. Chwilę potem, otworzył się, ukazując…wielką ścianę z małymi drzwiami.
„Taki wielki właz, a takie małe drzwi. Logiczne, czyż nie?” – Pomyślałam, po czym dostałam się tam, otworzyłam drzwi i przeszłam przez nie.
Chwilę potem, dotarłam do końca niedługiego korytarza i przekroczyłam kolejne drzwi. Dzięki temu, dostałam się do jakiegoś wielkiego, płaskiego pomieszczenia, a właściwie na jakąś platformę, na której końcu była barierka, a za nią kwas i dużo konstrukcji. Widziałam też jakieś zniszczone kule, w owym kwasie pływające oraz ostrzeżenia o niebezpieczeństwie związanym z wejściem do owego kwasu. Jednak, nie mając wyboru, ruszyłam przed siebie. Kiedy tak szłam, metalowy balkonik raz zatrząsnął się. No, ale ja szłam dalej i doszłam do jakichś wybrzuszonych drzwi, za którymi były kawałki kamieni. Na drugą stronę, za te drzwi, dostałam się portalami. Dzięki temu, dotarłam do kolejnych drzwi, normalnie zapraszam tu Świadków Jehowy, obok których była dźwignia, którą pociągnęłam, co otworzyło mi wejście do wieeelkiego pomieszczenia, nad którym wisiał wielki napis: „APERTURE SCIENCE INNOVATORS”. Czyżby to była pierwotna nazwa tej placówki? Nie wiedziałam, ale chyba tak. Nawet logo było inne.


Jednak tak idąc przed siebie, usłyszałam inny, nieznany mi, męski głos. Wnioskowałam, że był to ludzki głos nagrany na taśmę. Mówił on:

- Witajcie panowie w Aperture Science. Astronauci, bohaterowie wojenni, olimpijczycy – jesteście tutaj, ponieważ chcemy najlepszych, a to właśnie wy. A zatem: kto gotów jest poświęcić się nauce?

- Jestem! – Usłyszałam jakiś żeński głos, także nagrany na kasetę.

- Zapewne poznaliście się już w limuzynie w drodze tutaj, pozwólcie więc, że teraz ja się przedstawię. Nazywam się Cave Johnson. Jestem właścicielem tej placówki. Ten gorliwy głos, który słyszeliście, to urocza Caroline, moja asystentka. Mogę was zapewnić, że przelała wasze honorarium na konto wybranej przez was organizacji charytatywnej. Prawda, Caroline?

- Tak jest, panie Johnson.

- To ona jest filarem tego zakładu. Do tego śliczna jak obrazek. Przykro mi panowie. Jest zajęta. Bez reszty oddana nauce.

„Jaskinia syn Johna. No ciekawe. Tak, wiem, Ameryka i te sprawy, ale śmiesznie to brzmi po przetłumaczeniu. A poza tym, na jedno pytanie uzyskałam już odpowiedź, czyli kto jest, a właściwie był zarządcą tego miejsca. Pozostało jeszcze parę innych.” – Pomyślałam, idąc przed siebie i dostając się na jakąś kondygnację za pomocą portali.

Jednak, chwilę potem, w kolejne miejsce dostałam się za pomocą pędu, umieszczając portal na podłodze pod sobą, a drugi na wysuniętej krawędzi ściany. Dotarłam do jakichś drzwi, nad którymi napisane było „ENTER”. Jako, iż były otwarte, przeszłam przez nie i ruszyłam przed siebie. Zaś Cave mówił:

- W naszych sferycznych pomieszczeniach laboratoryjnych przeprowadzamy tysiąc testów dziennie. Nie mogę osobiście nadzorować każdego z nich, dlatego te nagrane wiadomości będą zawierały odpowiedzi na wszystkie wasze pytania i zdarzenia, które będą miały miejsce podczas waszej przygody z nauką.

„W moim wypadku, to raczej była i jest droga przez mękę, a nie przygoda, ale dobra, może kiedyś, gdy byli tu LUDZIE nie trzeba było bać się o swoje życie.” – Pomyślałam, wchodząc do jednego z pomieszczeń biurowych z szklaną, prawą ścianą, a potem wychodząc, bo to do niczego nie prowadziło i idąc przed siebie.

Jednak, idąc przez hol, pomiędzy gablotkami z różnymi nagrodami i dyplomami, ujrzałam portret jakiegoś młodego mężczyzny, prawdopodobnie Cave’a Johnsona. Na chwilę przystanęłam i przyjrzałam mu się. Niebrzydki był, szczerze powiedziawszy. No, ale parę chwil potem, ruszyłam przed siebie i przeszłam przez kolejne drzwi, po czym, idąc przed siebie, usłyszałam ponownie Cave’a mówiącego:

- Twoje zadanie będzie różniło się w zależności od sposobu, w jaki udało ci się okiełznać otaczający cię świat. Osoby, które pomagają dziś w testowaniu żelu repulsyjnego, powinny kierować się według niebieskiej linii na podłodze. Osoby, które zgłosiły się na ochotnika do wstrzyknięcia DNA modliszki – mam dla was dobrą i złą wiadomość. Najpierw zła – zawieszamy te testy do odwołania. A teraz dobra – mamy dla was znacznie lepszy test: walka z armią ludzi-modliszek. Weźcie karabin i kierujcie się według żółtej linii. Z całą pewnością nie przegapicie rozpoczęcia testu.

„Okiełznać jest tu słowem kluczowym. A poza tym, fajne tu testy mieliście. Nie pogardziłabym takimi.” – Pomyślałam, przeskakując na miejsce z windami i wchodząc do takowej, a następnie naciskając przycisk.

Kiedy zaś po jakimś czasie winda raczyła się zatrzymać, rozejrzałam się i, po chwili, ujrzałam miejsce na portal, które było oddalone ode mnie. Od razu owy tam umieściłam, po czym zeszłam schodami w dół i, w pewnym momencie, podeszłam do szybu windy, umieściłam portal na samym dole i wskoczyłam w niego, dzięki czemu z bardzo dużą szybkością zostałam wyrzucona przed siebie. Spadłam na fragment metalowego balkoniku, naprzeciwko drzwi nad którymi, na niebieskim tle, napisane było „ALPHA”. Kiedy zaś przekroczyłam drzwi, znalazłam się w dużym pomieszczeniu z rurami i pomieszczeniem kontrolnym, do którego się udałam. Tam, podeszłam do dźwigni, nad którą było napisane po angielsku „GEL PRESSURE CONTROL”, co mogę przetłumaczyć jako „Kontrola ciśnienia żelu”, czy jakoś tak. Kiedy zaś ją pociągnęłam, usłyszałam dźwięk uruchomienia, którego nie umiem opisać oraz dźwięk tego, że przez rury przepływał żel. Także światło w głównym pomieszczeniu się włączyło, a drugie wyjście otworzyło, dzięki czemu ruszyłam przed siebie i, chwile potem, weszłam po schodach. Będąc na samym końcu schodów, jeden z portali umieściłam na podświetlonym, odpowiednim fragmencie ściany, a drugi na zamurowanych drzwiach, po zejściu na dół. Następnie, przeszłam przez portal i ruszyłam przed siebie.


Na końcu korytarza ujrzałam rurę, zniszczony balkonik, windę w dole i imponującą, wielką, zardzewiałą kulę wiszącą w przestrzeni. Od razu, nie mając innego wyjścia, zeszłam po rurze na dół. Kiedy tak szłam i przeskakiwałam do miejsca z windą, odezwał się Cave:

- Mówi się, że wielkie dokonania naukowe zbudowane są na barkach gigantów. Nie tutaj. W Aperture nasze dokonania rozpoczynamy od podstaw. Bez trzymania za rączkę.

„Sam fakt tego, że wynaleźliście działo portalowe już o tym świadczy.” – Pomyślałam, wchodząc do windy przez jakąś starodawną siatkę dematerializującą.

Chwilę potem, winda ruszyła…


Kiedy się zatrzymała, ujrzałam ciemne pomieszczenie. Jednak, gdy drzwi się otworzyły, nieco oślepiło mnie jasne światło, które się włączyło. Idąc przed siebie, zobaczyłam tablicę z informacją, gdzie byłam. Byłam na początku szybu dziewiątego. Natomiast Cave powiedział:

- Dobra, zacznijmy od początku. Pierwszy test dotyczy czegoś, co jajogłowi nazwali „żelem repulsyjnym”. Tak na marginesie – nie jesteś częścią grupy kontrolnej. Dostaniesz żel. Poprzedni biedaczyna dostał niebieską farbę. Hahaha. (Tu się zaśmiał.) Żarty na bok, to stało się naprawdę. Połamał wszystkie kości w nogach. Tragiczne. Ale pouczające. Przynajmniej tak mi mówią.

Aż byłam ciekawa, co robił ten żel. Chwilę potem, ruszyłam przed siebie, przy okazji wchodząc po schodach. Parę chwil potem, dostałam się do jakieś starej komory testowej. Na podłodze były strzałki, jakaś zapadnia i ściana na portale. Na dole zapadni było jakieś niebieskie coś. Strzałki sugerowały, że miałam na to wskoczyć, więc zamknęłam oczy, rozpędziłam się i wskoczyłam, a ten chyba żel…odbił mnie na drugą stronę. Będąc tam, otworzyłam oczy i pomyślałam:

„Niezły wynalazek, nie ma co.”

A następnie, za pomocą portali, dostałam się na jakąś wyższą część testu, gdzie ujrzałam taki stary, kwadratowy przycisk na kostkę. Fajnie wyglądał, musiałam przyznać. Chwilę potem, rozpędziłam się, wskoczyłam na żel i zostałam odbita na podwyższenie z drzwiami i starym przyciskiem do naciśnięcia. Po zrobieniu tego, ze starego dyspozytora wypadła taka fajna, stara, biała kostka w kształcie prostego sześcianu. Odbiła się ona na podłogę ze strzałkami, na którą zeskoczyłam, chwyciłam ją i w ten sam sposób co poprzedni, dostałam się na podwyższenie z przyciskiem na kostkę, na którym ją umieściłam. Następnie, za pomocą żelu, dostałam się do drzwi, które przekroczyłam. Wychodząc i idąc jednak po jakichś schodach, usłyszałam że Cave powiedział:

- Jajogłowi dali mi właśnie znać, że nie powinienem był wspominać o grupie kontrolnej. Mówią mi, żebym przestał nagrywać te wiadomości. Dzięki temu wpadłem na nowy pomysł: nagrać więcej wiadomości. To ja płacę tutaj rachunki i mogę gadać o grupach kontrolnych cały cholerny dzień.

„No i to jest dobre podejście do rzeczywistości. Polać mu.” – Pomyślałam

Jednak, gdy doszłam na ich koniec, portalami dostałam się do miejsca, które było o wiele wyżej i ruszyłam przed siebie, rozglądając się. W pewnej chwili, zauważyłam zeskok na niżej położone schody. Kiedy tam byłam i szłam w kierunku kolejnego testu, Cave przemówił:

- Na potrzeby następnego testu w żelu umieściliśmy nanocząsteczki. Przekładając na mowę potoczną, miliony małych urządzeń podróżować będą w górę i w dół twojego układu krwionośnego, pompując eksperymentalne geny, molekuły RNA itp. Wprost do twoich guzów.

„Jakich guzów? Czy ja czegoś o sobie nie wiem?” – Pomyślałam, przechodząc przez siatkę dematerializującą.

Tam, zauważyłam duże pomieszczenie z żelem i podwyższeniem oraz rusztowaniem, obecnie poruszającym się, a także przyciskiem na kostkę i nią samą.


Mimo wszystko, podeszłam do żelu, podskoczyłam i odbiłam się na podwyższenie. Następnie, portalami przedostałam się do miejsca z przyciskiem i jeden portal umieściłam na odpowiednim fragmencie sufitu nad rusztowaniem, wskoczyłam na nie i po chwili dostałam się do miejsca z kostką. Następnie chwyciłam ją, zeskoczyłam na podłogę i w ten sam sposób, co na początku, dostałam się do przycisku na kostkę, po czym umieściłam ją w odpowiednim miejscu. To odsłoniło jakiś umieszczony wysoko fragment ściany, zdatny do umieszczenia portalu. Ja zaś, wyjrzałam przez portal i zeskoczyłam odpowiednio na żel, który odbił mnie do podwyższenia z przejściem do kolejnej części testu.


Tam, po mojej stronie, był przycisk na kostkę, a po drugiej owy przedmiot. Pośrodku była zapadnia, a ściany były oblane żelem. Od razu na niego wskoczyłam i zaczęłam odbijać się od ściany do ściany, przemieszczając na podłogę z kostką, po czym wróciłam z nią przed drzwi, umieściłam na przycisku i znowu przedostałam się na drugą stronę. Ale potem wróciłam, gdyż na drugiej stronie nie było nic innego i wyszłam, dzięki czemu ujrzałam odsłonięty, wyżej położony fragment ściany, na którym od razu umieściłam portal, a drugi dałam na drugim, odsłoniętym fragmencie ściany, przeskoczyłam tam, po czym z tejże wysokości skoczyłam na żel, dzięki czemu zostałam odbita do wyjścia.


Idąc przed siebie, ponownie usłyszałam to, że Cave znowu się odezwał:

- Aha! Na wypadek, gdyby okazało się, że jesteś pokryty repulsyjnym żelem, mam dobrą radę od naszych jajogłowych: NIE pozwól, aby żel repulsyjny wylał się na ciebie. Nie doszliśmy jeszcze do tego, który element odpowiada za ten efekt, ale powiem ci jedno: żywotne z tego diabelstwo. Z całą pewnością NIE lubi ludzkiego szkieletu.

Ło Jezu, to faktycznie lepiej było uważać. Jednak, po chwili, weszłam do windy, która zabrała mnie wyżej…


Kiedy się zatrzymała, po wyjściu, ujrzałam jakieś wielkie pomieszczenie z różnymi filarami. Natomiast Cave odparł:

- Tak przy okazji – wszystkie te kule naukowe wykonane są z azbestu. Dzięki temu nie mamy szczurów. Daj znać, jeśli masz problemy z oddychaniem, suchy kaszel lub zawał, ponieważ nie jest to związane z testem. To wina azbestu. Dobra wiadomość – jajogłowi twierdzą, że utajenie objawów zatrucia azbestem trwa średnio czterdzieści cztery i sześć lat, więc jeśli masz na karku trzydziestkę lub więcej, uśmiechnij się. W najgorszym razie przepisz parę kolejek kanasty, a pomogłeś pchnąć naukę do przodu o kilkaset lat. Wbijam te liczby do kalkulatora, a on wyświetla uśmiechniętą buźkę.

O, azbest. No jak zajebiście. A poza tym, spoko, miałam ponad dwa tysiące lat. Mimo wszystko, po chwili, zeskoczyłam w dół zniszczonego, metalowego balkoniku i przeszłam na drugą stronę kwasu przez zawalone fragmenty rusztowań. Jednak, będąc po drugiej stronie, ujrzałam w górze jakąś niewielką platformę, a obok niej miejsce na portal. Ogólnie te filary miały fragmenty zdatne do umieszczenia portalu, więc wyżej dostałam się za ich pomocą. Następnie, tak samo przedostałam się do kolejnego testu. Było tam duuużo białej przestrzeni oraz takie rzeczy jak przycisk na kostkę, i tak dalej. 
Natomiast Cave rzekł:

- Ha! Podoba mi się twój styl. Tworzysz własne zasady, tak jak ja. Księgowi mówili mi, że nie mogę wylać pracownika tylko dlatego, że porusza się na wózku inwalidzkim. I tak go wylałem. Pojazdy są drogie.

„No cóż, życie na tym polega. A poza tym, widzę że ciekawie się u was hajs oszczędzało.” – Pomyślałam


No, ale podeszłam do przycisku do naciśnięcia i nacisnęłam go, dzięki czemu na podłogę zaczął spadać żel. Od razu, za pomocą portali, umieściłam go pod jednym z podwyższeń i dzięki niemu, wskoczyłam wyżej. To samo zrobiłam na kolejnym podwyższeniu. Będąc wyżej, skacząc z owej wysokości na żel, dostałam się za siatkę dematerializującą, za którą był wysunięty fragment ściany. Od razu umieściłam na nim portal, obeszłam siatkę i drugi dałam na podłodze pod miejscem, na którym stałam i wskoczyłam w dół, ówcześnie na podwyższeniu, z którego się tu dostałam, umieszczając żel. Dzięki temu, dostałam się do wyjścia, a wychodząc, usłyszałam że Cave ponownie przemówił:

- Krótka informacja: do kawy, którą daliśmy wam wcześniej, dodaliśmy wapń ze znacznikiem fluorescencyjnym, co pozwoli nam śledzić aktywność neuronów w waszych mózgach. Istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że wapń może stwardnieć i zeszklić się w waszych płatach czołowych. Tak czy siak nie stresujcie się i nie myślcie o tym. Poważnie – wizualizacja tego efektu w stresowej sytuacji faktycznie aktywuje tę reakcję.

„Dobrze, że ja tu żadnej kawy nie piłam.” – Pomyślałam, wchodząc do windy.
Po chwili, ruszyła ona.


Kiedy zaś zatrzymała się i wyszłam, idąc do kolejnego testu, w którym przez siatkę dematerializującą już widziałam spadający na podłogę żel, usłyszałam że Cave znowu rzekł:

- Jeśli jesteś w grupie kontrolnej Kepler-7, wszczepiliśmy ci do czaszki niewielki mikroskop o rozmiarach znaczka pocztowego. Prawdopodobnie nie pamiętasz nawet, że tam jest, ale jeśli nagle zacznie wibrować i piszczeć podczas tego testu, daj nam znać, ponieważ oznacza to, że niebawem wygeneruje temperaturę rzędu pięciuset stopni, dlatego będziemy musieli ci go bardzo szybko wyciągnąć.

„Jezuuu, tu nawet oni nie byli normalni.” – Pomyślałam, idąc przed siebie.

Chwilę potem, dotarłam do testu. Będąc tam, o Jezu, wodę dostrzegłam! Jebać test, od razu do niej podbiegłam i ułożyłam ręce na kształt koszyka, łapiąc wodę, a potem wypijając ją. Pić mnie się już chciało, tak dawno wody nie piłam.


Kiedy zaś się już napoiłam, wróciłam do testu. Tak, wiedziałam że ta woda nie po to tu była, no ale musiałam skorzystać. Wyglądała na czystą, więc co mi szkodziło. Jednak, po tej chwili radości, za pomocą portali umieściłam żel na podłodze tak, żebym mogła doskoczyć do przycisku, który trzeba było nacisnąć, odbiłam się i owy nacisnęłam. W tym momencie, woda przestała się lać, nie pamiętam już, czy na określoną liczbę czasu, a ja umieściłam tam żel i odbiłam się na podwyższenie, po czym weszłam do kolejnej części testu. Tam, ponownie usłyszałam Cave’a:

- Spokojna głowa, już im mówię. W porządku, następny test może wiązać się z krótkimi podróżami w czasie. Z tej okazji mam dla ciebie radę: jeśli spotkasz siebie na torze testowym, nie nawiązuj kontaktu wzrokowego. Jajogłowi twierdzą, że może to spowodować wymazanie czasu. Całkowicie. W przód i w tył! Wyświadcz przysługę wam obu i zostaw tego drugiego w spokoju.

„Wymazanie czasu? Błagam, bo zacznę tu filozofować.” – Pomyślałam i kontynuowałam test.

Najpierw, za pomocą żelu i portali umazałam owym żelem wyższy fragment ściany naprzeciwko wyjścia. Następnie, dostałam się wyżej za pomocą portali i umieściłam jeden portal na podłodze pod sobą, a drugi na wysuniętym fragmencie ściany i wskoczyłam w niego, dzięki czemu, po chwili, zostałam odbita do wyjścia.


Tam, po chwili, weszłam po jakichś schodach. Następnie, widząc wysunięty, górny fragment jednego z filarów i białą ścianę na drugim, przekierowałam na wysunięty fragment żel z pierwszej części testu, używając do tego portali. Następnie, podeszłam do końca miejsca, w którym byłam i na podłodze niżej umieściłam portal, po czym w niego wskoczyłam. Dzięki temu, zostałam wyrzucona, a potem odbita na metalowy balkonik powyżej. Będąc tam, portalami dostałam się jeszcze wyżej i, będąc na kolejnym, metalowym balkoniku ze schodami, usłyszałam że Cave rzekł:

- Jeśli słyszysz ten komunikat, oznacza to, że robisz zbyt duże przerwy między testami. Jajogłowi twierdzą, że może to być reakcja powodowana strachem. Żaden ze mnie psychiatra, ale biorąc pod uwagę, że to komentarz ze strony ludzi, którzy nie poznaliby dreszczu przygody nawet jeśli podszedłby do nich i ściągnął im portki – brzmi to bardziej jak „projekcja”. To nie ONI polecieli w kosmos, nie oni szturmowali plaże i nie oni zdobyli złoto. O nie, szanowny panie, to my tego dokonaliśmy! Ty i ja kontra cały świat! Masz charakter! Popracuj jeszcze trochę nad tempem. A teraz rozwiążemy tę zagadkę.

„Nie moja wina, że tu Aperture jest cholernie rozjebane. A poza tym, lubię jego teksty. Tak w ogóle, gdy się stąd wydostanę, stworzę coś do wskrzeszania ludzi i lecę 
wskrzesić tego Cave’a. Lubię go i jego tok myślenia.” – Pomyślałam, po czym weszłam po schodach i przeszłam do kolejnego testu.

O, ten był fajny. Przycisk na kostkę, żel i kostka w zwisającej nad podłogą, oszklonej klatce. Była też woda i w sumie chyba tyle. No, było jeszcze rusztowanie, zapomniałam o nim. Mimo wszystko, portalami udałam się na jedno z podwyższeń. Następnie, nad klatką z kostką umieściłam portal, a drugi w miejscu z żelem. Dzięki temu, żel oblał kostkę, która zaczęła się odbijać, dzięki czemu zbiła szkło i wypadła. Od razu chwyciłam ją, umyłam w wodzie i postawiłam na przycisku. Po zrobieniu tego, żel umieściłam pod rusztowaniem i po chwili wskoczyłam na nie. Następnie, z sufitu spuściłam na kostkę żel, dzięki czemu pojechałam w górę.


Chwilę potem, idąc do windy, znowu usłyszałam Cave’a mówiącego:

- Najważniejsze w nauce nie jest DLACZEGO. Chodzi o DLACZEGO NIE. Dlaczego nasza nauka jest tak niebezpieczna? Dlaczego nie ożenić się z bezpieczną nauką, jeśli tak bardzo ją kochasz. W zasadzie dlaczego nie wynaleźć specjalnych drzwi bezpieczeństwa, które nie kopną cię w tyłek na odchodne, ponieważ właśnie zostałeś wylany.

To było do mnie? Okazało się, że nie, gdyż po chwili Cave dodał:

- Nie ty, obiekcie testowy, tobie idzie dobrze.

A, czyli wylał kogoś z personelu. Mógł głośniki wyłączyć, kiedy kiedyś tam to mówił, albo tego nie nagrywać. Jednak, Cave nadal mówił:

- Tak, ty. Pudło. Twoje rzeczy. Przez frontowe drzwi. Parking. Samochód. Do widzenia.

Ale tagami rzucał. No co, z tym mnie się skojarzyły pojedyncze słowa. No, ale po chwili weszłam do windy, która ruszyła…


Gdy się zatrzymała i wyszłam, Cave rzekł:

- Gratulacje! Sam fakt, że stoisz tu i mnie słuchasz oznacza, że dokonałeś czegoś wielkiego na rzecz nauki. Jako założycie i dyrektor generalny Aperture Science składam ci niniejszym podziękowania za udział i wyrażam nadzieję, iż mogę na ciebie liczyć podczas kolejnej rundy testów. Nie rzucimy naszych dokonań na publiczne pożarcie, jeśli nie będziemy mieli cholernej pewności, że są gotowe. Dlatego tak długo, jak będziecie utrzymywać szczytową formę fizyczną, zawsze znajdzie się limuzyna, która będzie na was czekać. Caroline, pożegnaj się.

- „Żegnaj, Caroline”. – Usłyszałam głos Caroline.

- Prawdziwy z niej skarb.

W starym Aperture bym z wielką chęcią testowała co tam chcieli. Jednak, po chwili, ujrzałam z boku, w oddali, ścianę na której dało się umieścić portal. Od razu, na wszelki wypadek to zrobiłam i ruszyłam przed siebie. O, wyjście. Dostrzegłam je na końcu długiego korytarza, ale gdy podeszłam, okazało się, że nie dało się go otworzyć. Meh, no tak. To byłoby za proste.


Kiedy zawróciłam, ujrzałam przed sobą fragment białej ściany, na której od razu umieściłam portal pomarańczowy i przeszłam przez niego. Będąc na jakimś metalowym balkoniku, otworzyłam drzwi i przeszłam przez nie. Po przekroczeniu ich, doszłam do wielkiego pomieszczenia z rurami oraz pomieszczeniem kontrolnym. Widziałam też na ścianie na pomarańczowym prostokącie wielki napis „BETA”. Chwilę potem, na górną część pomieszczenia dostałam się za pomocą portali. Następnie, podeszłam do krańca balkonika, po czym po dwóch stronach szklanej ściany, na białych fragmentach podłogi, umieściłam portale i wskoczyłam w pierwszy z nich. Kiedy zaś byłam po drugiej stronie, umieściłam jeden z portali na białym fragmencie ściany, będącym pod sufitem, dzięki czemu zostałam wyrzucona do jakiegoś niedługiego korytarza. Chwilę potem, przeszłam przez normalne przejście do pomieszczenia kontrolnego i włączyłam wajchy niebieskiego i nowego, pomarańczowego żelu, co spowodowało ten sam dźwięk, co przy włączeniu tylko niebieskiego żelu.


Po chwili, przeszłam przez otwarte, rozsuwane drzwi i siatkę dematerializującą, a następnie otworzyłam kolejne drzwi. Dzięki temu dostałam się do wielkiego pomieszczenia z różnymi rzeczami, w tym wiszącą w powietrzu, wielką, azbestową kulą. Jednak, gdy weszłam najwyżej, jak mogłam, znowu usłyszałam głos Cave’a:

- Witaj, przyjacielu. Nazywam się Cave Johnson, jestem dyrektorem generalnym Aperture Science. Być może kojarzysz nas z przesłuchań komisji senackiej z roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego ósmego w sprawie zaginionych astronautów. Prawdopodobnie korzystałeś też z wielu produktów, które wynaleźliśmy. A które inni ludzie w jakiś sposób nam wykradli. Black Mesa może mnie pocałować w--

- Testowanie, psze pana? – Usłyszałam głos Caroline.

- Dobrze. Być może zadajesz sobie pytanie: „Cave, jak trudne są te testy? Co było w tej umowie o gabarytach książki telefonicznej, którą właśnie podpisałem? Czy grozi mi niebezpieczeństwo?”. Pozwolę sobie odpowiedzieć na te pytania pytaniem. Kto chce zarobić sześćdziesiąt dolarów? W gotówce. Możecie też spędzić do dwudziestu minut w poczekalni – jest z całą pewnością bardziej wygodna, niż ławki w parku, na których większość z was spała, gdy was znaleźliśmy. A zatem witam w Aperture. Jesteście tutaj, ponieważ chcemy najlepszych, a to właśnie wy. Nie, nie udało mi się zachować powagi. Tak czy siak postarajcie się nie zabrudzić szyb. W zasadzie najlepiej będzie, jeśli nie będziecie dotykać niczego, co nie jest związane z testami.

Czy przerzucili się z astronautów, bohaterów wojennych i olimpijczyków na bezdomnych? W sumie te sześćdziesiąt dolarów i ławki w parkach…Eee, mniejsza. Mimo wszystko, z tych wypowiedzi wywnioskowałam też, że Aperture Science i Black Mesa się nie lubili. Ciekawe.


No, ale po chwili trochę rozejrzałam się. Zorientowałam się, że Aperture na przestrzeni lat zmieniło nazwę z „Aperture Science Innovators” na „Oaperture”. Widziałam też pomieszczenie kontrolne, do którego postanowiłam się dostać.  Podeszłam więc do drzwi prowadzących do środka. Kiedy szłam przed siebie, ujrzałam kolejny portret Cave’a Johnsona, tyle że tym razem się nieco postarzał. W sumie nie wiem ile lat wtedy minęło, ale po portrecie wnioskowałam, że dość sporo. Jednak, po chwili błądzenia, wyszłam z pomieszczenia i portalami poszłam na górny balkonik za pomocą portali. Tam, jeden umieściłam na podłodze pod sobą, a drugi na wysuniętym fragmencie ściany i wskoczyłam w portal. Chwilę potem, zostałam wyrzucona przed pomieszczeniem kontrolnym, do którego weszłam.

Po chwili, gdy weszłam, usłyszałam głos GLaDOS, która mówiła:

- O, cześć. Słuchaj, znasz się na mordowaniu. Mogłabyś (au!) zamordować tego ptaka?

W tym momencie, weszłam do oszklonego pomieszczenia, w którym był ptak i ziemniaczana GLaDOS leżąca w gnieździe i dziobana przez owego ptaka. Czyli streszczenie mi mitu o Prometeuszu przez wieżyczkę, którą zdjęłam z linii odkupienia miało jakiś sens. Kiedy zaś podeszłam bliżej, ptak odleciał, a GLaDOS odparła:

- Och, dzięki. Czułaś to? Ten idiota nie ma pojęcia, co tam robi. Jeśli ktoś go nie odłączy, za kilka godzi wszystko wybuchnie. Nie mogę się ruszać. A ty będziesz mnie potrzebować, bo muszę go zastąpić. Chyba, że planujesz odrąbać sobie głowę i wetknąć ją w moje poprzednie ciało. Czyli mamy impas. A więc co ty na to? Zanieś mnie do niego i włóż mnie z powrotem w moje ciało, a ja nie dopuszczę, byśmy wyleciały w powietrze i puszczę cię wolno. Żadnych sztuczek. Ten ziemniak wytwarza napięcie jeden i jeden dziesiątych wolta. Dosłownie brak mi energii, by cię okłamywać.

Normalnie bym jej nie uwierzyła, ale…była zamknięta w ziemniaku, a bateria ziemniaczana miała za mało mocy na kłamstwa. Od razu wzięłam ją i umieściłam na mym działku, a ona rzekła:

- AU! Dźgnęłaś mnie! Co z tobą jes-OooAaaa. Poczekaj. Masz może multimetr? Nieważne. To działko musi być częściowo wykonane z magnezu…Czuję jakbym wytwarzała o pół wolta za dużo. Miej na mnie oko – trochę pokombinuję. O zob-[BZZZ!]

I się wyłączyła, a przynajmniej przestała mówić. Od razu, tym razem już z nią, wyszłam z pomieszczenia i wróciłam portalami na balkonik. Następnie, do windy dostałam się wskakując w portal umieszczony niżej i wylatując przez ten postawiony nade mną. Będąc tam, GLaDOS znów się odezwała:

- Uch! Gdzie jesteśmy? Długo byłam wyłączona? Dodatkowe pół wolta pomaga, ale na zasilenie jakichś cudów nie wystarczy. Jeśli zacznę zbyt intensywnie myśleć, usmażę tego ziemniaka, zanim uda nam się [tutaj zaczynała się wściekać] spalić atomowym ogniem tego małego idiotę, który [bzz!]

Znowu się wyłączyła. A poza tym, atomowym ogniem? Hej, pamiętaj że ja też tu byłam i nie chciałam zostać napromieniowana! Jednak, po chwili, weszłam do windy, która ruszyła…

Kiedy się zatrzymała i, gdy wychodziłam, GLaDOS spytała:

- Czy coś się stało jak mnie nie było?

„Dowiedziałam się, kto założył tę placówkę oraz zrobiłam parę starych testów. Tyle.” – Pomyślałam i ruszyłam przed siebie.

- Obszar testowy jest tuż przed tobą. Im szybciej przez niego przejdziesz, tym szybciej dostaniesz swoje sześćdziesiąt dolców. – Odezwał się Cave Johnson.

- Chwila, kto…? – Spytała GLaDOS.

- Caroline, czy bony pocieszenia są gotowe?

- Tak jest, panie Johnson. – Odpowiedziała Caroline.

- „Tak jest, panie Johnson…” – Powtórzyła GLaDOS, mówiąc to właściwie w tym samym momencie, co Caroline. Jednak, po chwili, dodała:

- Dlaczego ja właśnie…Kto to jest? Co do DIABŁA się…

I zwarcie. Chyba zaczynałam coś ogarniać, ale wolałam nie wyciągać pochopnych wniosków, więc weszłam do kolejnego pomieszczenia testowego.


Będąc tam, portalami dostałam się na podwyższenie z przyciskiem do naciśnięcia i owy nacisnęłam. Po zrobieniu tego, usłyszałam tykanie zegara, a następnie zauważyłam wylewający się z dyspozytora pomarańczowy żel. Od razu, umieściłam portal na odpowiedniej podłodze i na ścianie naprzeciwko rampy, po czym raz jeszcze nacisnęłam przycisk. Następnie, gdy pas przed rampą i ona sama zostały wypełnione żelem, zeskoczyłam na dół, podeszłam do początku pasu i zaczęłam biec, a owy żel przyspieszył mój bieg, dzięki czemu na rampie zostałam wyrzucona w niedługi korytarzyk przed sobą. Na jego lewym końcu była biała ściana, na której umieściłam jeden portal, a drugi na suficie nad podwyższeniem z przyciskiem, przeskoczyłam tam, jeden z portali umieściłam pod rurą z żelem i nacisnęłam przycisk. Parę chwil potem, gdy żel wyłączył się, zeskoczyłam na dół, umieściłam portal na ścianie naprzeciwko rampy, dotarłam na jej koniec i rozpędziłam się w drugą stronę, dzięki czemu nabrałam takiej prędkości, że po przedostaniu się do dalszego pomieszczenia, uderzyłam w ścianę. Jednak, po chwili, ujrzałam pomieszczenie z kostką, do którego prowadziło niewielkie wejście w kształcie koła, a po przeciwnej stronie biała ściana. Od razu portalami się tam dostałam, wzięłam przedmiot i wyszłam.
Następnie, portalami wróciłam do pierwszej części testu i umieściłam kostkę na przycisku, co nieco uniosło rampę. Chwilę potem, przez portal udałam się na drugi koniec drugiego korytarza i rozpędziłam się, czym wyleciałam do pomieszczenia końcowego. Tam, jeden portal umieściłam na podłodze pod przyciskiem do naciśnięcia, wyszłam, poszłam na koniec rampy i rozpędziłam się, w locie naciskając przycisk, który otworzył drzwi.


Kiedy przez nie wyszłam, GLaDOS odezwała się:

- W porządku, czyli wybuchy emocji wymagają więcej niż jeden i sześć dziesiątych wolta. Teraz to już wiemy. Musimy się odprężyć. Ale i tak dowiemy się, co tu u diabła się dzieje. Ale spokojnie.

Tak, tylko spokój mógł nas uratować. Mimo wszystko, po chwili, doszłam do kolejnego pomieszczenia testowego.


Będąc tam, jeden portal umieściłam na oddalonej ścianie, a drugi pod kratami w miejscu, do którego spływał pomarańczowy żel i nacisnęłam odpowiedni przycisk. Następnie, gdy pas został umalowany na pomarańczowo, jeden z portali umieściłam na białym fragmencie sufitu, po czym nacisnęłam przycisk wylewający niebieski żel. Kiedy wąski paseczek został nim umalowany, rozpędziłam się i przeskoczyłam na drugą stronę. Tam, portalami weszłam wyżej, po czym wróciłam do pierwszego pomieszczenia, nie likwidując jednego portalu. Drugi zaś, umieściłam tam, gdzie wtedy, gdy malowałam podłogę na pomarańczowo i rozpędziłam się. Po wpadnięciu w portal, zostałam wyrzucona w miejsce z windą, a Cave Johnson skomentował:

- Doskonała robota, astronauto, bohaterze wojenny i/lub olimpijczyku! Dzięki twojej pomocy będziemy mogli [tu nagranie urwało się]. Czy to działa? [Dało się słyszeć dźwięk pukania w mikrofon.] Ej, ty tam na dole. Jesteś w windzie, nie w toalecie.

- Przysięgłabym, że go znam… - Odparła GLaDOS.

„A chciałam wiedzieć, co by mogli. A poza tym, jeżeli moja teoria jest prawdziwa, to nie przeczę, że się znacie.” – Pomyślałam, wchodząc do windy.

Chwilę potem, owa ruszyła.


Kiedy po jakimś czasie zatrzymała się, ujrzałam ogromne pomieszczenie testowe. Po wyjściu, Cave rzekł:

- Jeśli chcesz zarobić dodatkowe sześćdziesiąt dolarów, odszukaj asystenta i poinformuj go o tym. Możesz wyjść stąd ze stówą i dwudziestką w kieszeni, jeśli pozwolisz nam rozebrać cię na części, wstawić do środka trochę naukowych rzeczy, a następnie poskładać do kupy.

W tym życiu już nigdy nie zgodziłabym się na żadne eksperymenty nade mną. Sorki, ale miałam złe wspomnienia z tym związane.


Jednak, po chwili, zeszłam na dół i, będąc tam, podeszłam do miejsca, w którym lały się niebieski i pomarańczowy żel. Następnie, portalami, przekierowałam pomarańczowy żel na oddalony pas podłogi, a potem sama przedostałam się tam portalami, po czym podbiegłam do drugiego końca owego pasu, i jeden z portali umieściłam na wysuniętym w górę fragmencie ściany, po czym rozpędziłam się i, chwilę później, wypadłam przez portal i spadłam na jedną z metalowych platform. W tym momencie, od razu, portalami wróciłam na poprzedni fragment podłogi i przekierowałam niebieski żel na jeden z wysuniętych fragmentów ściany na trajektorii mego lotu, po czym ustawiłam portale tak samo jak za pierwszym razem i rozpędziłam się, po czym, gdy wypadłam przez portal, zostałam odbita na platformę z kostką. Kiedy na owe miejsce spadłam, zatrząsnęło się. Mimo to, chwyciłam kostkę i zeskoczyłam niżej, a następnie, portalami, dostałam się na kolejną, metalową platformę, po czym postawiłam kostkę na przycisku, co ustawiło w górę jakiś wysunięty fragment czegoś tam. W tym momencie, portalami, przedostałam się do miejsca z niedługą platformą do rozbiegu i umieściłam na nią niebieski żel, po czym, umieściłam jeden z portali naprzeciwko niej, a drugi w miejscu z pomarańczowym pasem i rozpędziłam się, po czym zostałam odbita na owy wysunięty fragment. W tym momencie, zeskoczyłam niżej i zdjęłam kostkę z przycisku. Po wykonaniu tego, powróciłam na pomarańczowy pas i na owy wysunięty, obracany fragment umieściłam niebieski żel, po czym powróciłam do miejsca z przyciskiem i umieściłam na nim kostkę. Następnie, wróciłam na pomarańczowy pas i jeden portal dałam przed sobą, po ówczesnym dobiegnięciu do drugiego końca, a drugi naprzeciwko platformy z niebieskim żelem, po czym rozpędziłam się i, chwilę później, zostałam dwa razy odbita w kierunku windy.
Gdy do niej szłam, Cave rzekł:

- Jeśli jesteś zainteresowany, możliwość zainkasowania dodatku, o której wspominałem, jest nadal aktualna. Jeszcze raz: musisz nam tylko pozwolić pociąć cię na części. To nie era kamienia łupanego – wiemy jak z powrotem złożyć człowieka. Przejdziesz kompletną rekonstrukcję: dostaniesz nowe organy, odpicujemy stare. Do tego powycinamy wszystkie guzy. Szczerze mówiąc to ty powinieneś nam płacić.

„Nie byłabym pewna, zważywszy na to, że ta część Aperture była, z tego, co orientowałam się po latach napisanych na ścianach, aktywna w dwudziestym wieku.” – Pomyślałam, wchodząc do windy.

Chwilę potem, owa ruszyła…


Kiedy się zatrzymała i wyszłam z windy, Cave ponownie przemówił (ten to miał wygadane, swoją drogą):

- Dziękuję – [Teraz mówił do siebie.] Nie wierzę, że dziękuję tym ludziom [A teraz do mikrofonu] – za to, że zataczając się, przeszliście przez test żelu napędzającego Aperture Science. Dokonaliście czegoś szczególnego dla społeczeństwa, dla odmiany, i za to ludzkość jest wam wdzięczna. Jeśli mieliście ze sobą jakieś rzeczy osobiste, prosimy o ich zabranie. Nie chcemy, żeby stare gazety i patyki zaśmiecały nam budynek. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu z was sześćdziesiąt dolarów to dość nieoczekiwany przypływ gotówki, więc nie przepuśćcie tego wszystkiego na…Caroline, co ci ludzie kupują? Zniszczone czapki? Brudne brody?

„Ej, ale mając patyki, będziecie mogli sobie trzecią wojnę światową zrobić! Hehć.” – Pomyślałam, idąc przed siebie i przechodząc przez siatkę dematerializującą.

Swoją drogą, krótkie te testy kiedyś były. No, ale wtedy to wszystko chyba się dopiero rozkręcało, więc mniejsza. Jednak, tak idąc, w którejś chwili doszłam do pustej budki i kolejnego, nieczynnego wyjścia. No tak, to byłoby za proste. Miejmy nadzieję, że ewentualne trzecie wyjście byłoby otwarte.


No, ale po chwili dostałam się wyżej za pomocą portali i przeszłam przez kolejną siatkę dematerializującą. Fajnie one kiedyś wyglądały, swoją drogą. Tam, portalami, dostałam się wyżej do części, z tego co wywnioskowałam ze znaku, który był obok mnie, gdy strzelałam portalami, „GAMMA”. Będąc tam, GLaDOS się odezwała:

- Caroline…Dlaczego ja znam tę kobietę? Może ją zabiłam? Albo…O mój Boże. 
Słuchaj, świetnie ci idzie. Poradzisz sobie jakiś czas sama? Muszę pomyśleć.

„Albo…Ty jesteś nią. Hęęę? O tym nie pomyślałaś. Chociaż nieee, nawet w dzisiejszych czasach największym sukcesem było przeniesienie umysłu nicienia do komputera, więc hej.” – Pomyślałam, po czym przeszłam przez drzwi, łącznie z siatką dematerializującą i dotarłam do kolejnego pomieszczenia z rurami i pomieszczeniem kontrolnym.

Będąc tam, przeszłam długi korytarz do pomieszczenia kontrolnego i, gdy już tam byłam, włączyłam dźwignię niebieskiego, pomarańczowego i jakiegoś nowego, białego żelu, po czym zauważyłam przez szybę tryskający z rury, niebieski i biały żel. Ciekawiło mnie, do czego ten drugi służył.


Jednak, kiedy podeszłam do wyjścia, na drugą stronę przedostałam się portalami, gdyż teraz tam z góry w dół przesuwały się tłoki, które by mnie zgniotły. Po wydostaniu się, zauważyłam że niezdatny do położenia portalu fragment sufitu umazany był białym żelem. Spróbowałam postawić tam portal i…udało się to. Aaahaaa, czyli biały żel zmieniał właściwość powierzchni. OK. Jednak, kolejny portal postawiłam na ścianie za mną i przeszłam przez niego na zniszczony, metalowy balkonik. Następnie, zeskoczyłam z niego na rozlany, niebieski żel i zostałam odbita na balkonik wyżej. Chwilę potem, gdy przeszłam przez siatkę dematerializującą, ujrzałam długi, ubrudzony pomarańczowym żelem, pas. Za drzwiami zaś, w górę i w dół przesuwały się tłoki. Kiedy były w górze, rozpędziłam się i bez szwanku przebiegłam na drugą stronę, po czym przeszłam przez drzwi.


Tam zaś, gdy wyszłam, tym samym przepędziłam jakiegoś ptaka. Widząc go, GLaDOS zawołała:

- Aaa! Ptak! Ptak! Zabij go! Jest zły!

„Co każda sztuczna inteligencja w Aperture ma z tymi ptakami?” – Pomyślałam

Jednak, po chwili, dodała:

- Odleciał. I dobrze. Dla niego. Wracamy do myślenia.

Po czym zamilkła. Ja zaś, na chwilę wróciłam przez te same drzwi, a potem przeszłam jeszcze raz, na wysuniętej części ściany umieściłam portal i ponownie przekroczyłam drzwi. Tam, na końcu korytarza z tłokami, umieściłam portal i, po chwili, rozpędziłam się i, gdy przez niego wypadłam, zostałam wyrzucona na jakieś odległe schody, po których weszłam.


Parę chwil potem, odezwał się nasz ulubiony Cave Johnson, jednak można było wywnioskować, że się postarzał:

- Witamy w centrum wzbogacania. [kaszel]

Ooo…I się rozchorował, biedak. No co? Po tych nagranych wiadomościach zaczynałam go lubić. Jednak, chwilę potem, dodał:

- Odkąd udział w testach stał się obowiązkowy dla wszystkich pracowników, jakość obiektów testowych znacznie wzrosła. Nie można niestety powiedzieć tego samego o lojalności kadry.

„Nie dziwię się, w tym wypadku.” – Pomyślałam, idąc przed siebie, a gdy zeskoczyłam z podwyższenia niżej, ujrzałam kolejny portret Cave’a.

Faktycznie, wtedy był już stary. Ciekawiło mnie, jakiego wieku dożył. Mimo wszystko, jego nagranie było kontynuowane:

- [kaszel] W rezultacie, jak już prawdopodobnie wiecie, będziemy dążyć do zakończenia testów na ludziach. Wciąż jednak mamy kilka spraw do załatwienia.

„Jestem za! Jestem za zakończeniem testów na ludziach!” – Pomyślałam, idąc dalej przez pomieszczenia biurowe i korytarze.

Doszłam również do jakichś zamkniętych drzwi i, szukając drogi przejścia, dalej słuchałam Cave’a:

- Księgowi wmawiali mi, że nie stać nas na zakup nawet kilku skał księżycowych wartych siedem dolarów, a co dopiero transportu o wartości siedemdziesięciu milionów. I tak je kupiłem. Zmieliłem je i zmieszałem do postaci żelu.

„I już wiemy, z czego jest biały żel.” – Pomyślałam, odnajdując jakiś przycisk i naciskając go.

- I wiecie co? Zmielone skały księżycowe to czysta trucizna. Jestem śmiertelnie chory. – Mówił Cave.

„Bądź co bądź i tak współczuję. Co jest u mnie dziwne, ale ćśś.” – Pomyślałam, idąc do otwartych drzwi.

- Mimo to okazuje się, że są one doskonałym przewodnikiem portali. Dlatego teraz sprawdzimy, czy wskakiwanie i wyskakiwanie z tych nowych portali może pomóc w pozbyciu się księżycowej trucizny z ludzkiego krwiobiegu. Kiedy życie daje ci cytryny, zrób z nich lemoniadę. [kaszel] Myślmy pozytywnie i zajmijmy się nauką. W związku z tym byłbym wdzięczny, gdybyśmy mogli przejść przez testy tak szybko, jak to możliwe. Caroline, przynieś mi proszę więcej środków przeciwbólowych. - Kontynuował

„Mieli tu dużo zajebistych sentencji.” – Pomyślałam, wychodząc przez drzwi.

Chwilę potem, schodząc po schodach i idąc przez zakręty, dotarłam do windy bez siatki dematerializującej i weszłam do niej. Chwilę potem, ruszyła…


Gdy się zatrzymała, ujrzałam duże pomieszczenie z rurą, z której ciekł biały żel. Od razu podeszłam bliżej, zeskoczyłam i, za pomocą portali, upaćkałam żelem większą część miejsca, w którym byłam. Następnie, jeden portal umieściłam na białym żelu, a drugi na podłodze za jakąś zakratowaną częścią ściany i przeszłam na drugą stronę. Tam, zaczęłam paćkać żelem dwa filary stojące naprzeciwko siebie. To była fajna zabawa, swoją drogą. Następnie, dostałam się na wyżej położony balkonik za pomocą portali i, jeden z nich umieściłam na wcześniej upaćkanej podłodze, gdyż podczas paćkania filarów czasem portal ustawiłam nie w tą stronę, co było trzeba, a drugi na białej części pode mną i wskoczyłam w niego, po czym jeden portal umieściłam na białej, wysuniętej platformie i zostałam wyrzucona przed jedne schody. Wchodząc po nich i idąc dalej, także przez drzwi, przemówił Cave:

- Dobra, trochę rozmyślałem. Kiedy życie daje ci cytryny? Nie rób lemoniady. Zmuś życie. Zmuś życie, żeby zabrało swoje cytryny! Wkurz się! „Nie chcę twoich cholernych cytryn! Co niby mam z nimi zrobić?”.

Od piątego zdania, wykrzykiwał je, jak coś.

- Tak jest. – Odparła GLaDOS.

- Tak! – Znowu słowa GLaDOS.

- Tak! Pewnie, bierz cytryny… - Dalej mówiła GLaDOS.

- Zażądaj rozmowy z kierownikiem życia! Spraw, aby życie pożałowało dnia, w którym pomyślało, że może dać Cave’owi Johnsonowi cytryny! Masz pojęcie, kim jestem? Puszczę z dymem twój dom! Za pomocą cytryn! Zlecę moim inżynierom opracowanie cytryn zapalających, które spalą twój dom! – Kontynuował Cave.

- Tak! Lubię tego faceta.

„No popatrz GLaDOS, wreszcie w czymś obie się zgadzamy. A kto nie lubi Cave’a, tego na stos. A poza tym, kiedyś stworzę cytryny zapalające i nazwę je twoim imieniem, Cave.” – Pomyślałam, otwierając drzwi i przechodząc przez nie i dostając się do wyyysokiego pomieszczenia z dużą ilością białych fragmentów ścian.

- SPALIĆ JEGO DOM! Palić ludzi! On tylko mówi na głos, co wszyscy myślimy! – Zawołała GLaDOS.

„Ło, ale bez takich. Ale w sumie fakt, każdy chyba chociaż raz tak myślał.” – Pomyślałam, strzelając portal najwyżej jak się dało, a drugi niedaleko mnie i przechodząc na górę.

- Chodzi mi o to, że jeśli możemy zapisać muzykę na płycie kompaktowej, dlaczego nie możemy zapisać na niej ludzkiej inteligencji i osobowości? Moi inżynierowie głowią się właśnie nad tym problemem. Mapowanie mózgu. Sztuczna inteligencja. Powinniśmy byli to rozpracować trzydzieści lat temu. Powiem jedno – i nagram to na taśmę, żeby każdy słyszał to setki razy dziennie: Jeśli umrę, zanim wstawicie mnie do komputera, chcę, żeby Caroline pokierowała tą placówką. Będzie marudzić. Powie, że nie może. Jest po prostu skromna. Zmuście ją. Do diabła, możecie nawet wstawić ją do mojego komputera. Nic mnie to nie obchodzi. W porządku, koniec testu. Możesz wrócić do swojego biura. – Odparł Cave.

- Żegnam pana. – Powiedziała GLaDOS.

„No wie pan, panie Cave, muzyka a ludzki umysł to dwie różne sprawy. To drugie jest cholernie zaawansowane. A poza tym, moja teoria wraca do gry! A poza tym, po co ją do tego zmuszać? Jeśli nie chciała, to nie. W końcu Stany Zjednoczone to kraj wolności, czyż nie?” – Pomyślałam, dostając się portalami wyżej i wyżej, aż dotarłam na dach jakieś dużej, zepsutej windy.

Chwilę potem, jeden portal umieściłam na podłodze windy, po czym zeskoczyłam na dół i podeszłam do końca balkonika, po czym na niżej położonej podłodze umieściłam drugi portal i wskoczyłam w niego, po czym, gdy byłam po drugiej stronie, szybko umieściłam jeden z portali na wyżej umiejscowionej podłodze, a po chwili wyleciałam w górę i umieściłam portal coraz wyżej, i tak dalej, aż dotarłam do jakichś drzwi, wyrzucona przez wysunięty fragment ściany. Chwilę potem, przeszłam i przez nie, i przez kolejne, które były za nimi.


Po wyjściu, dostałam się do jakiegoś bardzo wysokiego pomieszczenia. Kiedy przeszłam przez drzwi, GLaDOS rzekła:

- Wiem, że sprawy wyglądają nieciekawie, ale tamten szaleniec miał rację. Nie bierzmy tych cytryn! Dumnie pójdziemy z powrotem na górę i ZMUSIMY go, by włożył mnie z powrotem do mojego ciała! A on nas zapewne zabije, bo jest potężny, a ja nie mam planu. No no. Nie będę cię okłamywać, mamy szanse jak milion do jednego. Po zaokrągleniu w górę. Nieważne, wkurzmy się! Jeśli mamy wylecieć w powietrze, to chociaż z godnością.

„Błagam cię…Ty nie dałaś rady mnie zabić, to tym bardziej temu debilowi się to nie uda.” – Pomyślałam, idąc przed siebie.

Chwilę później, jeden z portali dałam na ścianie po lewej stronie najwyżej jak się dało, a drugi umieściłam pod sobą i, po paru sekundach, byłam po drugiej stronie. Tam, jeden z portali dałam na jakieś części jednego z filarów, a drugi umieściłam naprzeciwko siebie i przeszłam, po czym pierwszy portal umieściłam wyżej, a następnie przeskoczyłam na wyżej położoną, metalową i prostą część, po czym skoczyłam w dół i w locie dałam portal pod sobą, co spowodowało, że zostałam wyrzucona na jakąś niezdatną do umieszczenia portali rampę. No, ale ujrzałam też niebieski żel cieknący z rury. Od razu, portalem, przekierowałam go na wyrzutnię, po czym powtórzyłam lot w dół, tyle że z większej odległości. Dzięki temu, zostałam wyrzucona i odbita wyżej.


Będąc na większej wysokości, umieściłam portal na białej części podłogi, zeskoczyłam niżej i zeskoczyłam w portal na podłodze, dzięki czemu zostałam wyrzucona nieco wyżej i w locie jeden z portali umieściłam w pomieszczeniu obok mnie, po czym, gdy się tam dostałam, ruszyłam przed siebie. Po przejściu przez siatkę dematerializującą i wejściu po schodach, ujrzałam skapujące z rur wszystkie trzy żele. Od razu, ten biały, umieściłam na jakimś fragmencie ściany, wyglądającym jak krótka, szeroka rura i, kiedy został obryzgany, najniżej jak się dało umieściłam jeden portal, a drugi w miejscu, w którym był pomarańczowy żel. Po zagwarantowaniu sobie rozbiegu, drugi portal dałam najwyżej jak się dało, nadal na tej części ściany, a pierwszy trochę niżej i rozpędziłam się oraz zostałam wybita w portal. Chwilę potem, wyleciałam wyżej i zostałam nieco wybita przez znajdujący się na górze niebieski żel, po czym zatrzymałam się przed barierką. W tym momencie, jeden portal dałam na białym fragmencie podłogi przed barierką, a drugi niżej, przez zakratowana podłogę, w miejscu z białym żelem, a po chwili, gdy część sufitu była biała, dałam tam jeden portal, a drugi pod niebieskim żelem, czym ubrudziłam białą część podłogi. Chwilę potem, zeskoczyłam niżej i powtórzyłam część z rozbiegiem i wyskokiem, tylko tym razem, w ostateczności, wylądowałam w jakimś miejscu, w którym, po drugiej stronie, z rury umieszczonej wysoko, wysoko, ściekał biały żel.


Widząc to, jeden portal umieściłam wysoko na którejś ze ścian, a drugi na białej części podłogi i wskoczyłam w niego. Będąc po drugiej stronie, ruszyłam przed siebie i dotarłam do jakiegoś wysokiego pomieszczenia z rurami. Chwilę potem, na ścianę za zakratowaną częścią umieściłam jeden portal i zaczęłam brudzić ściany białym żelem. Po skończeniu, jeden portal umieściłam tak wysoko jak się dało, a następnie cofnęłam się i na drugą stronę przedostałam się dając portal w białym fragmencie ściany, dzięki czemu przedostałam się na jakąś ścianę, po której, przez pewien moment, można było normalnie chodzić. Kiedy doszłam do jej końca, portal umieściłam daleko przed sobą, a drugi na białym fragmencie ścianopodłogi, na której stałam i wskoczyłam w niego. Dzięki temu, znalazłam się w jakimś wielkim pomieszczeniu. Chwilę potem, weszłam po schodach i, za pomocą portali, dostałam się najwyżej jak się dało, na jakąś rurę. Następnie, umieściłam portal na ścianie dalej, zeskoczyłam i kolejny dałam na ścianie naprzeciwko mnie.


Parę sekund potem, dotarłam na wyżej położony balkonik. Parę sekund potem, portal umieściłam wysoko na ścianie naprzeciwko jakiegoś pomieszczenia, a drugi na podłodze pod balkonikiem i wskoczyłam w niego, dzięki czemu zostałam wyrzucona do jakiegoś pomieszczenia kontrolnego. Będąc tam, GLaDOS przemówiła:

- Czekaj! Mam pomysł! Ten plakat! Idź go obejrzeć dokładniej, co?

W tym momencie podeszłam bliżej. Było tam napisane trochę tekstu po angielsku, który można przetłumaczyć jako „ZNAMY TWOJE PARADOKSY! W przypadku nieuczciwości AI! Jeden: Stań spokojnie. Dwa: Zachowaj spokój. Trzy: Krzycz: „Ta wypowiedź jest fałszywa!”, „Nowa misja: Odrzucić misję!”, „Czy zestaw wszystkich zestawów zawiera sam siebie?”.”.


Widząc to, GLaDOS odparła:

- Paradoksy. Żadna sztuczna inteligencja nie może się oprzeć rozmyślaniu o nich. Wiem, jak go możemy pokonać.

W sumie racja. To mogłoby przepalić jego obwody, chociaż te paradoksy aż takimi paradoksami nie były, ale teraz nie chce mnie się tego tłumaczyć. Chwilę potem, odeszłam od plakatu i nacisnęłam przycisk na konsoli, czym wyłączyłam światło. Gdy wyszłam na zewnątrz, ujrzałam że wielki właz będący u sufitu zaczął się otwierać. Czyżby to były drzwi do nowego Aperture Science, kontrolowanego przed Wheatley’a?


Jednak, moje rozmyślania przerwał widok otwartego włazu oraz wyjeżdżającej w dół windy. Kiedy zatrzymała się, wyskoczyłam przez wybitą szybę na dół i weszłam po schodach nieco wyżej, po czym weszłam do windy. Gdy zamknęła się, ruszyła w górę. Kiedy jechała, GLaDOS ponownie odezwała się:

- Jeśli doprowadzisz mnie do niego, przepalę temu małemu idiocie wszystkie obwody, co do jednego. Dopóki sama nie będę słuchać tego, co mówię, powinno być w porządku. Chyba.

Fakt, to był mały problem, bo w końcu GLaDOS też była sztuczną inteligencją. Mimo wszystko, czekałam aż winda dojechałaby do końca. Bądźmy szczerzy, fajnie było poznać historię miejsca, w którym byłam zamknięta od ponad dwóch tysięcy lat.


Lecz, chwilę potem, winda zatrzymała się i wyszłam. Byłam w jakimś ciemnym miejscu, ze schodami, po których od razu weszłam. Idąc w górę, usłyszałam że GLaDOS rzekła:

- Przyznam, że nie jest to najbardziej niezawodny plan na stawienie czoła wszechwiedzącej, pijanej władzą sztucznej inteligencji. Ale lepsze to, niż wylecieć w powietrze. Choć tylko minimalnie.

Ja miałam niezawodny plan: Przycisk Rozpierdolu, potocznie służący do rozwiązywania sytuacji patowych. No co? To zawsze działało. No, ale chwilę potem, idąc przez jeszcze stare korytarze, gdy dotarłam do ich końca, przeszłam przez już nową siatkę dematerializującą i dotarłam do nowej części Aperture Science, a dokładniej do pomieszczenia z windą.


Nareszcie. Już nie mogłam się doczekać rozjebania Wheatley’a…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.