O mnie

Moje zdjęcie
-> Zofia Ziętek -> Studentka niestacjonarna dietetyki na SGGW. -> 24 lata. -> Kocham koty, koty to NadZwierzęta. -> Dumny wróg publiczny lewicowej części Pinteresta. -> Lubię wkurwiać lewicowe dzieci. -> Zardonic to Nadbóg, jego po prostu nie da się nie wielbić z czystym sumieniem. -> Moja wiocha to Kolonia Jurki a miasto Grójec i mam w piździe to, że nadal jestem zameldowana w Warszawie. -> Aktywna użytkowniczka Reddita. -> Jestem w wielu fandomach, jednak pięć podstawowych to Zealots, BL3NDERS, C&C, Gachowate gry i Half-Life. -> Lubię czytać wszędzie, ale nie w domu. Cholera wie czemu. -> Obecnie uczę się hiszpańskiego i rosyjskiego. -> Jestem nietolerancyjnym kartoflem i jestem z tego dumna. -> Mam niedojebaną matkę, która nie przeżyje dnia bez opierdolenia mnie o byle gówno. -> Nie chcę mieć chłopaka. Po prostu nie, nie chcę mieć w życiu żadnych nieobowiązkowych ograniczeń. -> W tym roku wreszcie znalazłam postać fikcyjną, z którą mogę się utożsamiać. ;"-) -> Lubię z ChatGPT korzystać, często mi pomaga. -> Yuri z Red Alert 2 jest seksi as fuck, change my mind. -> Kocham swoje życie, jest zajebiste.

Informacje

...

czwartek, 26 stycznia 2017

Rozdział XXX – Graj albo giń.

Aż w końcu nastał moment kulminacyjny, który zakończył mój, że tak powiem, kolejny rozdział życia. Otóż, w pewnym momencie, Wielkiemu Elektronikowi najprawdopodobniej prawie udało się wciągnąć Pana Kleksa do wnętrza jakieś tam gry, gdyż zebrał w owej komnacie Manuela, jego żonę, Linellę i tę dziewczynkę, która została porwana za pomocą fantomizatora i wygłosił im przemowę na temat tego, co miało się za chwilę stać. Ja jednak, jakoś zbytnio nie słuchałam tego przemówienia, gdyż bardziej od tego interesowały mnie efekty. Lecz, w którymś momencie, zebrani najprawdopodobniej doszli do tego, że to, co robił Wielki Elektronik było złe, gdyż nawet, dotychczas mu przychylny, gubernator planety, na której się znajdowaliśmy, nie wydawał się, przynajmniej z głosu, radosny tego, co miało się stać.


Jednak, gdy po jakimś czasie, odeszli, Wielkiemu Elektronikowi najprawdopodobniej udało się zrealizować swój cel, gdyż usłyszałam jak mówił do mikrofonu tej swojej machiny:

- Profesorze…Profesorze…

Po tych słowach, w całej komnacie rozległ się głos Pana Kleksa, który mówił:

- Słyszymy pana!

No jakże kulturalnie się do siebie odzywali. Nie żeby coś, to w sumie dobrze o nich świadczyło. Jednak, jakiś czas później, Elektronik rzekł:

- A więc, profesorze. Wpadł pan w moje ręce. Chciałbym dać panu jednak pewną szansę, aby pan właściwie mógł ocenić moją wspaniałomyślność. Za chwilę rozpocznie pan wędrówkę w świecie gier komputerowych, gier których programy specjalnie dla pana stworzyłem. Oto plan labiryntu, z którego musicie znaleźć wyjście. Jeżeli wam się to uda, zwrócę wam wolność.

I po tym fascynującym monologu pełnym błędów w składniach zdań, włożył do tej machiny…dyskietkę. CZEKAJ CO?! Dyskietkę?! W tych czasach?! Okeeej, ja nic nie mówiłam. Ważne, żeby udało mu się dokonać tego, czego chciał. Kiedy zaś komputer wydał te swoje ultra nowoczesne dźwięki, Wielki Elektronik przemówił ponownie:

- Waszą szansą jest joystick, którym możecie kierować ruchami rozpędzonej platformy. Ostrożnie! Przelatujecie nad morzem ukropu.

Po wypowiedzeniu ostatniego zdania, zaśmiał się. Meh…Gdybym to ja była na miejscu Wielkiego Elektronika, wsadziłabym Kleksa do jakieś bardziej wymagającej gry.


Jednak, jakiś czas później, moja wizja zaczęła się spełniać. Otóż, w pewnej chwili, gdy Wielki Elektronik nadal wpatrzony był w fantomizator, ujrzałam że na tej, chyba, scenie, która była niedaleko za nim, zaczęli zbierać się Manuel, Linella, ta dziewczynka, której imienia nadal nie znałam oraz…hmm…słudzy Manuela? Być może. Wiedziałam, co miało się zaraz stać. Od razu, ruszyłam przed siebie tak, jakbym chciała coś sprawdzić, a następnie, gdy byłam pewna, że już nikt by mnie nie zobaczył, schowałam się za komputerami, które stały na tym metalowym balkonie i zatkałam sobie uszy. Chwilę potem, usłyszałam stłumioną, śpiewaną przez nich, piosenkę. W tym momencie, nieco wyjrzałam zza komputerów.


I teraz stało się najgorsze. Uśpienie Wielkiego Elektronika, uwolnienie Pana Kleksa, jakiegoś chłopca, najprawdopodobniej znajomego tej dziewczynki, prawdopodobnie ojca tego chłopca i jakiegoś stwora oraz zabicie mego ukochanego. Ja zaś, przeżyłam. Siedziałam bowiem za komputerami Wielkiego Elektronika. Patrzyłam ze łzami w oczach, jak zabijają mojego drugiego ukochanego. Nie mogłam jednak odwrócić przyszłości. Coś trzymało mnie przy podłodze. Kilka chwil później, kiedy Pan Kleks, ten chłopiec, prawdopodobnie jego ojciec, ta dziewczynka oraz owy stwór, który był z nimi, wyszli z komnaty, ja szybko wsiadłam w jeden z naszych pojazdów kosmicznych i uciekłam z planety. Cudem udało mnie się zwiać niezauważenie. Niestety…Lot nie minął spokojnie.


Bowiem, w pewnym momencie, doleciałam do jakiegoś załamania czasoprzestrzennego. Postanowiłam, z ciekawości, w nie wlecieć. I to był mój błąd, który zapoczątkował cztery lata cierpień. Po wleceniu tam, ujrzałam jakąś słoneczną łąkę. Od razu wylądowałam na niej i wyszłam. I, w tym momencie, w oddali zobaczyłam…budynki z „Poradnika Uśmiechu 2”. Od razu chciałam uciec, jednak, kiedy się odwróciłam, ujrzałam że zagięcie czasoprzestrzenne zniknęło.

„Fuck. Kraina Grzybów. Mam przejebane.” – Pomyślałam po chwili.

I rzeczywiście tak było…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.