O mnie

Moje zdjęcie
-> Zofia Ziętek -> Studentka niestacjonarna dietetyki na SGGW. -> 24 lata. -> Kocham koty, koty to NadZwierzęta. -> Dumny wróg publiczny lewicowej części Pinteresta. -> Lubię wkurwiać lewicowe dzieci. -> Zardonic to Nadbóg, jego po prostu nie da się nie wielbić z czystym sumieniem. -> Moja wiocha to Kolonia Jurki a miasto Grójec i mam w piździe to, że nadal jestem zameldowana w Warszawie. -> Aktywna użytkowniczka Reddita. -> Jestem w wielu fandomach, jednak pięć podstawowych to Zealots, BL3NDERS, C&C, Gachowate gry i Half-Life. -> Lubię czytać wszędzie, ale nie w domu. Cholera wie czemu. -> Obecnie uczę się hiszpańskiego i rosyjskiego. -> Jestem nietolerancyjnym kartoflem i jestem z tego dumna. -> Mam niedojebaną matkę, która nie przeżyje dnia bez opierdolenia mnie o byle gówno. -> Nie chcę mieć chłopaka. Po prostu nie, nie chcę mieć w życiu żadnych nieobowiązkowych ograniczeń. -> W tym roku wreszcie znalazłam postać fikcyjną, z którą mogę się utożsamiać. ;"-) -> Lubię z ChatGPT korzystać, często mi pomaga. -> Yuri z Red Alert 2 jest seksi as fuck, change my mind. -> Kocham swoje życie, jest zajebiste.

Informacje

...

niedziela, 2 lipca 2017

Rozdział LXIII – Nowa praca.

Po wejściu do łazienki, przed przebraniem się, postanowiłam przejrzeć się w lustrze, aby zobaczyć, jak po tych ponad dwóch tysiącach lat wyglądałam. Naprawdę, dawno się nie widziałam. Kiedy spojrzałam w lustro, ujrzałam że bardzo się zmieniłam.


Moje białe włosy stały się bardzo długie, no po prostu sięgały mi do łydek. Moje sztuczne oko, było nieco brudne, a przynajmniej na tej białej części. Ja sama jakoś tak zbladłam, ale to pewnie dlatego, że bardzo dawno nie byłam na słońcu. Na sobie, z tego, co widziałam, miałam biały podkoszulek z logiem Aperture Science. Na szczęście, z tego, co widziałam, płaszcz który przed dostaniem się tam miałam przewiązany w pasie, nadal tam był.


Postanowiłam, że włosów nie będę ścinać, bo po co, według mnie w długich ładnie wyglądałam oraz, że będę często wychodziła na słońce, aby nie być aż tak bladą. Mimo wszystko, od razu przebrałam się w czarny kombinezon z żółtymi pasami, ten który miałam na sobie przed dostaniem się do Aperture.


Jednak, gdy przebrałam się, wrzuciłam mój dotychczasowy ubiór do prania i spięłam włosy w kucyka, usłyszałam z głównego pomieszczenia pojazdu, w którym byłam, dzwonek mojego telefonu. Dawno go nie słyszałam, szczerze powiedziawszy. Mimo wszystko, sądząc że to mogłoby być coś ważnego, wybiegłam z łazienki i chwyciłam telefon, po czym odebrałam go. Po zrobieniu tego, usłyszałam w słuchawce jakiś nieznany mi, kobiecy głos:

- Czy dodzwoniłam się do Ramoninth Arconth Nereil?

- Tak, to ja. Kim pani jest i czy coś się stało? – Odpowiedziałam

- Moja tożsamość na razie nie jest istotna. Dzwonię do pani, gdyż mam dla pani pewną propozycję, że tak się wyrażę, pracy.

Pracy? To brzmiało ciekawie, zważywszy na to, że miałam już dosyć niecodziennych zdarzeń. Od razu spytałam zaciekawionym głosem:

- Pracy? Brzmi interesująco, ale co to się stało, że z tylu osób na świecie dzwoni pani akurat do mnie?

- Słyszeliśmy o twoich wyczynach oraz tym, co dotychczas zrobiłaś i uznaliśmy, że byłabyś odpowiednią osobą do tego zadania. – Odpowiedziała

”Słyszeliśmy”? To ich tam jest kilku?” – Pomyślałam, ale od razu, niewiele myśląc, odpowiedziałam:

- OK, zgadzam się. Zawsze może być ciekawie.

- Cieszę się, że się pani zgodziła. W każdym razie, niech pani jutro przybędzie pod tak zwany „2Fort”. – Odparła i, nim zdążyłam jeszcze o cokolwiek zapytać, rozłączyła się.

Nie miałam pojęcia, gdzie był ten, nazwany przez nią, „2Fort”. Jedyne, co z tego wnioskowałam, to że chodziło o jakieś dwa forty, ale nie ważne, musiałam to znaleźć sama.


Następnego dnia, od razu usiadłam za sterami mego pojazdu i, pierwszy raz od wielu lat, ruszyłam nim w drogę. Bądźmy szczerzy, nie wiedziałam, że po tak wielu latach bez pilotowania tego statku kosmicznego, nadal umiałabym się nim poruszać. W każdym razie, tych nieszczęsnych fortów szukałam chyba z dwie i pół godziny, może trochę więcej. Po tym czasie, ujrzałam jakieś budynki wyglądające na drewniane oraz kilku ludzi, którzy przebywali w owym miejscu.


Po zatrzymaniu pojazdu, przed wyjściem, na wszelki wypadek, wzięłam jakąś broń. Nie wiedziałam, jak mogliby być w stosunku do mnie nastawieni, więc wolałam mieć przy sobie coś, czym w razie potrzeby mogłabym się obronić. Wzięłam więc mój Portal Gun, jakiś miecz, tak, wiem że nie wspominałam o nim wcześniej, ale on był w owym pojeździe i czasem go widywałam, ale nie wiem, skąd się tam wziął oraz jedno z mych dział, które pozostały mi po moim pierwszym imperium, a następnie wyszłam na zewnątrz i ruszyłam w kierunku miejsca, przed którym wylądowałam.


Kiedy tam szłam, owi ludzie, którzy tam byli, zauważyli mnie. Nie wydawali się negatywnie nastawieni w stosunku do mnie. Ogólnie zachowywali się tak, jakby wiedzieli o tym, że przybędę. Jeden z nich, nawet mi pomachał. Oczywiście, z kultury, odmachałam i podeszłam bliżej. Ciekawiło mnie, co to było dokładniej za miejsce i kim byli owi ludzie oraz, czy było tutaj więcej osób niż tylko ci, których widziałam.


Kiedy podeszłam, tak jak patrzyłam po tych ludziach oraz tym, jak zachowywali się w stosunku do mnie, jako nowej członkini ich zespołu, to wydawali się być miłymi i sympatycznymi ludźmi. Witali się ze mną, czasem o coś zapytali, no po prostu cudowni ludzie!


Jednak, w którejś chwili, ujrzałam że podbiegł do mnie jakiś chłopak. Był on trochę niższy ode mnie oraz szczupły. Widziałam, że miał na głowie czarną czapkę z daszkiem, a na jednym uchu taką żółtą słuchawkę, jaką noszą osoby pracujące z młotami pneumatycznymi, jednak w jego wypadku była ona tylko jedna oraz miała mikrofon. Na szyi miał naszyjnik z dwoma prostokątami. Widziałam również bandaże na jego dłoniach. Ubrany był w czerwoną bluzkę z krótkim rękawem, brązowe spodnie, szare, długie skarpety i czarne, płaskie buty z dwoma, białymi paskami.


Chwilę potem, nim zdążyłam nawet się przywitać, zaczął nawijać:

- Hej, jak się nazywasz? Skąd pochodzisz? Jak tu trafiłaś? Oprowadzić cię po 2Fort? Świetnie, więc chodźmy!

Wow, wow, wow. Ja jeszcze nawet nie zdążyłam odpowiedzieć na jedno pytanie! Nie żeby coś, cieszyłam się, że ktoś aż tak się mną zainteresował, ale nie tak gwałtownie! Jednak, w pewnym momencie, usłyszeliśmy za mną taki dźwięk, jakby ktoś się przeteleportował. Słysząc to, od razu odwróciliśmy się i, po zrobieniu tego, ujrzeliśmy jakiegoś mężczyznę.


Widziałam, że był wyższy ode mnie oraz chudy. Na głowę miał założoną ciemnobrązową kominiarkę, przez co nie widziałam większości jego twarzy. Zauważyłam tylko, że miał niebieskie oczy. Ubrany był w jasnobrązowy garnitur, spod którego widać było fragmenty białej koszuli oraz krawat. Widoczne było również to, iż miał jakieś czarne rękawiczki oraz czarne, długie i spiczaste buty.


Chwilę potem, owy mężczyzna zwrócił się do tego chłopaka, który tak gwałtownie się ze mną przywitał:

- Skaut, Skaut, Skaut. Ty jak zwykle źle zaczynasz konwersację. Rozumiem, że chcesz jej się przypodobać, ale nie tak gwałtownie, bo się jeszcze dziewczyna przestraszy. A nie o to nam przecież chodzi.

Skaut? Czyżby oni mieli tutaj jakieś klasy? Być może, na razie tego nie wiedziałam, gdyż w końcu ledwo co do nich dołączyłam. Mimo wszystko, chwilę potem, ten mężczyzna w kominiarce zwrócił się do mnie, właściwie z tymi samymi pytaniami co Skaut, tylko że bardziej spokojnie i nie tak na raz.

- Cześć. Widzę, że jesteś tu nowa. Jak się nazywasz?

- Ramoninth Arconth Nereil, ale można do mnie mówić po prostu Ramoninth. – Odpowiedziałam

- Trochę dziwne imiona i nazwisko. Jeszcze nigdy się z takim nie spotkałem.

- Domyślam się i nie dziwię się panu. Moi rodzice po prostu mieli jakąś dziwną chęć nazwania mnie imionami wziętymi z Układu Okresowego Pierwiastków, a nazwisko to po prostu pewne słowo po niemiecku, tyle że od tyłu. W ogóle, to jak pan się nazywa?

- Zwracaj się do mnie po prostu tak, jak zwie się moja profesja, czyli Szpieg. 
Zmieniając temat, skąd pochodzisz i jak tu trafiłaś?

- Pochodzę ze Stanów Zjednoczonych. – Odparłam, po czym opowiedziałam historię tego, jak zjawiłam się w tym miejscu.

Nie była ona jakoś nad wyraz długa, więc opowiadanie jej zajęło mi parę chwil. Kiedy skończyłam, Szpieg rzekł:

- Całkiem oryginalny sposób dostania się tu, zważywszy na to, jak my pojawiliśmy się w tym miejscu. Ale, przechodząc do rzeczy, oprowadzić cię po 2Fort?

- Jasne, czemu nie. – Odparłam

Po tej rozmowie, ruszyłam wraz z nim. Idąc zaś, odwróciłam się jeszcze i spojrzałam na Skauta. Wyglądał na zażenowanego tym, co właśnie zaszło i tym, że nie udało mu się porządnie ze mną pogadać. Widząc to, zachichotałam i, ponownie, odwróciłam się. Szpieg prawdopodobnie nie zauważył zaistniałej sytuacji.


Jednak, w czasie przechadzki, dowiedziałam się co nieco o miejscu, w którym się znajdowałam, o osobach, które były w drużynie, do której miałam należeć, o osobach z drużyny przeciwnej oraz o tym, co się tutaj robiło. A wykonywana czynność była z pozoru łatwa, czyli przejęcie teczki przeciwnego zespołu i przetransportowanie jej do odpowiedniego miejsca na naszym terenie. No, ale wcześniej trzeba było rozgromić członków wrogiej grupy.



Bądźmy szczerzy, nie mogłam się już doczekać, co mogłyby przynieść mi kolejne dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.