O mnie

Moje zdjęcie
-> Zofia Ziętek -> Studentka niestacjonarna dietetyki na SGGW. -> 24 lata. -> Kocham koty, koty to NadZwierzęta. -> Dumny wróg publiczny lewicowej części Pinteresta. -> Lubię wkurwiać lewicowe dzieci. -> Zardonic to Nadbóg, jego po prostu nie da się nie wielbić z czystym sumieniem. -> Moja wiocha to Kolonia Jurki a miasto Grójec i mam w piździe to, że nadal jestem zameldowana w Warszawie. -> Aktywna użytkowniczka Reddita. -> Jestem w wielu fandomach, jednak pięć podstawowych to Zealots, BL3NDERS, C&C, Gachowate gry i Half-Life. -> Lubię czytać wszędzie, ale nie w domu. Cholera wie czemu. -> Obecnie uczę się hiszpańskiego i rosyjskiego. -> Jestem nietolerancyjnym kartoflem i jestem z tego dumna. -> Mam niedojebaną matkę, która nie przeżyje dnia bez opierdolenia mnie o byle gówno. -> Nie chcę mieć chłopaka. Po prostu nie, nie chcę mieć w życiu żadnych nieobowiązkowych ograniczeń. -> W tym roku wreszcie znalazłam postać fikcyjną, z którą mogę się utożsamiać. ;"-) -> Lubię z ChatGPT korzystać, często mi pomaga. -> Yuri z Red Alert 2 jest seksi as fuck, change my mind. -> Kocham swoje życie, jest zajebiste.

Informacje

...

sobota, 22 lipca 2017

Rozdział LXIV – Dowód odpowiedzialności.

Moje życie w 2Fort wyglądało codziennie tak samo. Na co dzień, ciągle zabijaliśmy członków BLU i zabieraliśmy im tę walizkę oraz przenosiliśmy do odpowiedniego miejsca po naszej części 2Fort. Ale i tak, każdy później się respawnował, co było dość dziwne. W naszej drużynie, z respawnem było to samo. To było dość dziwne, bo nie byliśmy w grze komputerowej, chyba że ja o czymś nie wiedziałam. No, ale było to też dość magiczne, bo wiecie ile razy ja w takim razie zginęłam? Tak, ja również nie wiem. Było tutaj również dziewięć klas, chociaż jakby popatrzyć jeszcze na drużynę BLU to trzeba by to pomnożyć razy dwa i z osiemnaście by wyszło jak nic, czyli Skaut, Żołnierz, Pyro, Demoman, Gruby, Inżynier, Medyk, Snajper i Szpieg. Z tym ostatnim najbardziej się lubiłam. Nie no, serio, Szpieg był chyba najfajniejszy z całej naszej drużyny, ale to szczegół. W czasie codziennego podpierdalania teczki drużynie przeciwnej, pracowaliśmy w takim jakby duecie. Oboje, po cichu, eliminowaliśmy przeciwników, tym samym pomagając naszemu zespołowi.


W ogóle, to może przedstawię mój stosunek do poszczególnych osób z mego składu:

  • ·         Skaut – Nie lubiłam go. W ogóle go nie lubiłam i najchętniej spaliłabym go na stosie. Nie okazywałam mojej antypatii do niego i zachowywałam się w jego stosunku normalnie, aby nie robić sobie wrogów we własnej drużynie, ale nie lubiłam go za jego charakter. Jednak on chyba mnie lubił i to aż za bardzo, gdyż ciągle się za mną uganiał. Oczywiście tylko wtedy, gdy Szpieg nie patrzył, a i z tym wiązały się różne zabawne sytuacje.

  • ·         Żołnierz – Ogólnie był nawet spoko, ale nieco mnie denerwował. Był trochę za bardzo wczuty w swoją rolę, ale nie był najgorszy. Czasami dało się z nim pogadać.

  • ·         Pyro – No tego to się trochę bałam. Wiedziałam, że ten z mojej drużyny nic by mi nie zrobił, ale i tak się go trochę bałam. Nie rozmawiałam z nim za wiele, gdyż w ogóle nie dało się nic zrozumieć z tego, co on mówił przez tą swoją maskę przeciwgazową.

  • ·         Demoman – Lubiłam sobie z nim czasem pogadać, ale to, czego w nim nie lubiłam to to, że pił za dużo alkoholu. No po prostu denerwowali mnie tacy ludzie. Jednak tak normalnie był nawet spoko gościem.

  • ·         Gruby – Zaraz po Szpiegu, najfajniejszy członek naszej drużyny. Ej, serio, lubiłam z nim gadać i jak się go nie sprowokowało, to był super oraz ogólnie był miły. Po prostu lubiłam go i tyle.

  • ·         Inżynier – Całkiem miły i sympatyczny koleś. W czasie, kiedy nie robiliśmy tego, co zwykle, czasami z nim rozmawiałam i przyjemnie się z nim gadało. Nawet go lubiłam. No i na dodatek fajnie grał na tej swojej gitarze.

  • ·         Medyk – Powiem prosto z mostu: Niemiec = Fajny. Tak było i w tym wypadku, i nie pomyliłam się, oceniając go po narodowości. Poza tym, że był on przydatny, szczególnie na polu bitwy, to miło mnie się z nim rozmawiało, gdy akurat nikt go nie potrzebował.

  • ·         Snajper – Podziwiałam go za to, że potrafił stać z tą swoją snajperką nawet cały dzień w jednym miejscu. Co do lubienia go, to…miałam do niego neutralny stosunek. Nie rozmawiałam z nim za często, choćby z faktu, że nie chciałam mu przeszkadzać oraz też dlatego, że sam za wiele nie mówił.

  • ·         Szpieg – Chyba nie zdziwi was fakt, że jego lubiłam najbardziej. Nie wiem, co sądzili o nim inni, ale ja tam go lubiłam i najczęściej spędzałam czas właśnie z nim. Co tu dużo mówić, był po prostu najlepszy.


Ogólnie wszyscy traktowali mnie na równi z innymi członkami drużyny, bo w końcu ja też do nich należałam, ale nie pozwalali mi na jedno, a mianowicie na wzięcie tej teczki, która, nie wiem dlaczego, była przez wszystkich nazywana Inteligencją. Jakby bali się, że bym ją zniszczyła, czy coś. Jednak, ja też chciałam choć raz przenieść ją w odpowiednie miejsce i się przysłużyć. Aż pewnej nocy, uznałam że, potajemnie, zrobię to i pokażę, że też jestem odpowiedzialna i nie zniszczyłabym owego przedmiotu.


Otóż, w tą noc, a właściwie jeszcze wieczór, chciałam potajemnie wyjść z naszej części 2Fort. Jednak, nim zdążyłam wyjść, usłyszałam głos Skauta, który pytał:

- Gdzie idziesz?

Czy on zawsze musiał mnie śledzić? Stalker jeden się znalazł, ale mimo wszystko odpowiedziałam mu niezgodnie z prawdą:

- Przejść się wokół naszej części 2Fort.

- Mogę iść z tobą? Proszę, proszę, proszę! – Zawołał błagalnym tonem.

- Skaut, zostaw ją! Jeżeli nie chce z tobą rozmawiać, a tym bardziej spędzić tego wieczoru, to po prostu to uszanuj! – Usłyszeliśmy głos Szpiega z pomieszczenia, które znajdowało się niedaleko.

W tym momencie, zobaczyłam że Skaut zrobił zażenowaną minę, a następnie spytał ściszonym głosem, jakby chciał, żeby Szpieg go nie usłyszał:

- Jak ty dajesz radę z nim wytrzymywać?

- Po prostu go lubię, ot co. On jest po prostu fajny. – Odpowiedziałam

- Dzięki! – Usłyszeliśmy ponownie głos Szpiega.

Po tym słowie, Skaut zrobił jeszcze bardziej zażenowaną minę, a ja zachichotałam i ruszyłam do wyjścia, zostawiając mego oryginalnego rozmówcę samego.


Kiedy dotarłam do pomieszczenia, w którym zwykle się spawnowaliśmy i zaczynaliśmy misję, podeszłam do mojej szafki. Następnie, rozejrzałam się, czy aby na pewno nikt nie patrzył, a szczególnie nie Skaut. Na szczęście, o tej porze w owym pomieszczeniu, poza mną, nie było nikogo.


Z mojej szafki wyjęłam więc miecz, gdyż uważałam, że jeden by mi wystarczył, mój jakże niezawodny Portal Gun, który miałam ledwo parę tygodni, działo pulsacyjne jeszcze z czasów Kombinatu, które naładowałam do pełna i pistolet dziewięć milimetrów.


Tak uzbrojona, po cichu wydostałam się z naszej części 2Fort i podeszłam jak najciszej mogłam na parę metrów od drugiej części fortu. Będąc tam, ukryłam się za jednym kontenerem i lekko wyjrzałam, aby zobaczyć, jak miała się sytuacja u naszych przeciwników.


Snajper, jak zwykle, stał na straży i czekał na zestrzelenie intruza. Inżyniera i Medyka nie widziałam, co znaczyło, że najprawdopodobniej byli gdzieś w środku budynku. Żołnierza widziałam za jednym z okien, a Gruby stał przy drzwiach. Skaut natomiast patrolował teren. Szpiega przeciwnej drużyny nigdzie nie było, tak samo jak Demomana oraz Pyro.


Widząc to, na nowo schowałam się całkowicie i zaczęłam obmyślać plan działania. Na początku postanowiłam zestrzelić Snajpera kulą energii, a później chciałam zająć się Skautem. Po zrobieniu tego, zamierzałam zabić Grubego, dostać się do środka i wykończyć Żołnierza oraz Inżyniera. Potem już tylko do Inteligencji.


Od razu zaczęłam wdrażać mój plan w życie. Wzięłam moje działo pulsacyjne i ustawiłam je w kierunku, w którym widoczny był Snajper, a następnie wychyliłam je zza kontenera, wystrzeliłam w jego kierunku i szybko schowałam się. Po paru chwilach, usłyszałam dźwięk uderzenia i dezintegracji. Od razu, delikatnie, tak aby nikt mnie nie zauważył, wychyliłam się. Najprawdopodobniej dźwięk był donośny, gdyż ujrzałam, że wszyscy zaczęli się rozglądać, ale nikogo podejrzanego nie zauważyli. Parę minut później, wrócili do swoich poprzednich zajęć.


Widząc to, wzięłam głęboki oddech i przeskoczyłam za drugi kontener, robiąc przy lądowaniu efektywnego fikołka. Po zrobieniu tego, zaczęłam zauważać światło latarki za kontenerem. Od razu chwyciłam swój pistolet i uderzyłam nim w ścianę kontenera, aby zwabić Skauta. Rzeczywiście, parę minut później, zobaczyłam owe światło po mojej stronie. Widząc to, wycelowałam w niego pistoletem i, gdy się odwrócił oraz zauważył mnie, strzeliłam mu kulkę między oczy. Zdążył krzyknąć, jednak ja myślałam, że tutaj nikt nie zajrzy.


Po rozprawieniu się z drugim z dziewięciu członków BLU, spojrzałam w, z mojej perspektywy, prawą stronę. W tym momencie, zobaczyłam że kontenerów już nie było. Teraz musiałam radzić sobie bez kryjówek. Wyjęłam więc zza siebie Portal Gun i wybiegłam, po czym strzeliłam pod nogi Grubego niebieski portal. Ten najprawdopodobniej usłyszał dźwięk strzału, gdyż odwrócił się w moim kierunku. Widząc mnie, strzelił w moim kierunku, ale tylko raz, gdyż strzeliłam pomarańczowym portalem najwyżej, jak się dało. Przez to, Gruby został przeteleportowany na dużą wysokość i z niej spadł, zabijając się na miejscu.


Niestety, ja też zostałam ranna, ale nie ciężko, gdyż strzelił mnie w rękę tak, że nabój nie przebił się przez mą kończynę, a drasnął ją tak, że zrobił po prostu krwawiącą ranę. Czując pieczenie, syknęłam z bólu, ale postanowiłam się nie poddawać. Już prawie połowa wrogiego zespołu była zabita. Od razu, cicho, dostałam się do środka.


Na parterze, ujrzałam rozglądającego się Medyka, który najprawdopodobniej słyszał dźwięk zdezintegrowania Snajpera, krzyk Skauta oraz dźwięk uderzenia o ziemię Grubego. Widząc go, po cichu wyjęłam miecz i przebiłam mu serce. Po paru sekundach, osunął się martwy na ziemię. Moim skromnym zdaniem, Medyk był najłatwiejszym celem do załatwienia.


W następnej kolejności, dostałam się na piętro. Kiedy cicho szłam przy jednej ze ścian, słyszałam dźwięk działka strażniczego Inżyniera. Cholera, przydałby się teraz Szpieg i te jego elektrosapery, no ale jego tu nie było, więc musiałam radzić sobie sama. Od razu przywołałam ogień, podeszłam do wejścia i lekko wychyliłam się. Obecnie Inżynier stał odwrócony, więc mogłam łatwiej zniszczyć jego działko. Wystrzeliłam więc w jego kierunku kulą ognia, wysadzając je.


Po wybuchu, Inżynier odwrócił się, a ja ujrzałam jeszcze Żołnierza i Pyro, którzy zwabieni wybuchem, przyszli w to samo miejsce. Chwilę potem, Żołnierz spytał:

- Co się stało?

- Ramoninth zniszczyła moje działko. Tylko nie wiem, gdzie ona jest. – Odpowiedział Inżynier.

W tym momencie, wyjęłam moje działo pulsacyjne, wycelowałam w Inżyniera i wystrzeliłam kulą energii.


Kiedy został zdezintegrowany, Żołnierz i Pyro odwrócili się w kierunku drzwi. Ja, wiedząc że już i tak wiedzieli o mojej obecności w tym miejscu, wyjęłam pistolet, wyszłam zza ściany i powiedziałam:

- Witam

A następnie wycelowałam w Żołnierza i, nim zdążył jakkolwiek zareagować, wystrzeliłam mu w głowę, przez co zginął na miejscu.


Widząc to, Pyro wyjął siekierę i podbiegł do mnie, z zamiarem zaatakowania. Jednak, gdy zamachnął się we mnie, ja odsunęłam się na bok, przez co tylko przeciął powietrze. W tym momencie, wyjęłam miecz i zaczęliśmy ze sobą walczyć. Dziwnie musiała wyglądać walka kobiety ze sztucznym okiem i mężczyzny w masce przeciwgazowej, z czego jedna walczyła mieczem, a drugi siekierą.


Mimo wszystko, parę minut później, silnym kopniakiem wybiłam mu siekierę z ręki, gwałtownie zamachnęłam się mieczem i przecięłam go na pół. Po zrobieniu tego, jego obie połowy upadły na prawą i lewą stronę, obryzgując część mego kombinezonu krwią. No, to teraz zostali mi jeszcze Demoman i Szpieg.


Po zabiciu Pyro, udałam się w, z mojej perspektywy, lewą stronę. Jednak, nie przeszłam zbyt dużo kroków, gdyż przed pokojem, nad którym wisiała wielka, podświetlona na niebiesko tablica z białym napisem „INTELLIGENCE”, zauważyłam Demomana. On najprawdopodobniej mnie nie dostrzegł, gdyż był zajęty piciem alkoholu. Widząc to, uderzyłam mieczem w ścianę i, gdy to zrobiłam, dostrzegłam że Demoman chwycił w prawą rękę butelkę, jednak od drugiej strony, a w drugą dłoń broń i zaczął się rozglądać.


Chwilę potem, dostrzegł mnie i od razu zaczął biec w moim kierunku. Ja jednak, zamachnęłam się mieczem i, gdy ten podbiegł do mnie, gwałtownie przecięłam go w pasie, oddzielając tułów od nóg. Kiedy obie jego części opadły na podłogę, przy okazji znowu obryzgując mój kombinezon oraz część twarzy i włosów krwią, podeszłam do wejścia do pokoju z teczką, weszłam tam, podeszłam do biurka i już chciałam chwycić owy przedmiot, ale w tym momencie, poczułam przystawioną do tyłu mojej głowy lufę jakieś broni.


Czując to, odwróciłam się i, po zrobieniu tego, ujrzałam Szpiega, który celował we mnie swym rewolwerem. Widząc to, odruchowo nieco odsunęłam się i wyjęłam swój pistolet.

- Czy czasem nie zakazano ci przychodzić tu samotnie, Ramoninth? - Spytał

- Może i tak, ale co poradzisz. Przyszłam tu, czy tego chcesz, czy nie. – Odpowiedziałam

Jednak, chwilę potem, zaczęliśmy ze sobą walczyć. Szczerze powiedziawszy, pierwszy raz walczyłam ze Szpiegiem z BLU w pojedynkę.


Jednak, przejdźmy do rzeczy. Najpierw ja wystrzeliłam w jego kierunku ze swojego pistoletu, lecz on był szybszy i odskoczył na bok. Chwilę potem, on wystrzelił w moim kierunku ze swego rewolweru, ale ja osłoniłam strzał mieczem. W tym momencie, kopnął mnie w brzuch i, gdy zgięłam się z bólu, przygniótł mnie za ramię do ściany, i chciał strzelić mi w głowę. Jednak ja, kopnęłam go w krocze, tak, wiem że tak się nie robi, przez co krzyknął i zgiął się z bólu, przez co ja stanęłam za nim, przytrzymałam go, aby nie mógł się ruszyć, przystawiłam miecz do szyi i podcięłam gardło. Gdy zginął, puściłam go i pozwoliłam jego ciału bezwładnie opaść na podłogę.


Lecz, nie byłam głupia i wiedziałam, że to nie był koniec. Byłam świadoma tego, iż posiadał on ten swój zegarek, dzięki któremu miał drugie życie, dlatego jeszcze nie tryumfowałam. Rzeczywiście, nie myliłam się, gdyż po paru sekundach poczułam, że Szpieg przytrzymał mnie i przystawił nóż do szyi. W tym momencie, ponownie kopnęłam go w krocze i, gdy puścił mnie, odwróciłam się, po czym wycelowałam w niego pistoletem. Chwilę potem, wystrzeliłam, lecz on znowu odskoczył na bok. Następnie, kopnął mnie tak, że wylądowałam pod ścianą. Nie zdążyłam wstać, gdyż wycelował w moim kierunku rewolwerem.

- Może i zabiłaś innych, ale zostałem jeszcze ja, a ja nie dam się tak łatwo zabić. – Powiedział

W tym momencie, ujrzałam przez fragment dachu księżyc. Widząc go, przypomniało mnie się to, jak oficjalnie pokonałam Whetley’a. Po przypomnieniu sobie tego, szyderczo uśmiechnęłam się, wyjęłam zza siebie Portal Gun i spytałam:

- Jesteś pewien? A co powiesz na podróż na księżyc?

Po czym, wystrzeliłam pod zdziwionego Szpiega niebieski portal, a pomarańczowy w kierunku naturalnego satelity ziemskiego oraz szybko wytworzyłam wokół siebie barierę z ognia.


Dzięki temu, ja nie zostałam wessana, ale Szpieg już tak, dzięki czemu zginął. Po chwili, kiedy zniknął w przestrzeni kosmicznej, zresetowałam portale i opuściłam ogniste pole ochronne. Chwilę potem, wstałam, podeszłam do teczki, wzięłam ją i, aby było szybciej, za pomocą portali wydostałam się z siedziby BLU.


Jakiś czas potem, kiedy dotarłam do siedziby RED, czyli mojej drużyny, weszłam do środka i odłożyłam moje bronie na miejsce. Kiedy zamykałam szafkę, usłyszałam głos Skauta, który mówił:

- O, Ramoninth. Już wróciłaś.

Kurwa, no znowu on. Mimo wszystko, odwróciłam się i, gdy zobaczył, w jakim byłam stanie, spojrzał na mnie z przestrachem i spytał:

- Co ci się stało?

- Noc zapadła, księżyc świecił, sowy pohukiwały, a ja pozbawiłam życia dziewięciu matołów. – Odpowiedziałam, po czym uśmiechnęłam się i dodałam:

- Przespacerowałam się do BLU i podpierdoliłam Inteligencję, przy okazji zabijając ich wszystkich.

- Uuu…Gratulacje! Twoja pierwsza, samodzielnie wykonana akcja! – Zawołał

- Ćśśś…Nie chcę, aby Szpieg o tym usłyszał. Ma się zdziwić, gdy zobaczy zakrwawioną mnie z teczką BLU. – Rzekłam szeptem, rozglądając się.

- Sorki…Nie wiedziałem. – Odparł szeptem.

Mimo wszystko, po tych słowach, poszłam do pomieszczenia, w którym ostatnio był Szpieg. Po dojściu tam, zobaczyłam że nadal siedział w tym samym miejscu, tyle że z nogami na stole oraz czytał jakąś gazetę i, co u niego było normalne, palił papierosa. Od razu, cichutko podeszłam do biurka i, w wolnym miejscu, położyłam Inteligencję na tyle głośno, aby to usłyszał.


I faktycznie, chwilę potem, opuścił gazetę i spojrzał w moim kierunku. Po zobaczeniu mnie, patrzył zaskoczonym wzrokiem to na zakrwawioną mnie, to na teczkę. Chyba nawet zapomniał, że sam najbardziej pilnował, abym jej nie dotknęła. Chwilę potem, ujrzałam że ze zdziwienia opadła mu szczęka tak, że aż papieros wypadł mu z ust. Widząc to, pomachałam w jego kierunku i uśmiechnęłam się.

- Proszę! Zrobiłam coś dobrze! – Zawołałam, a następnie, palcem, zamknęłam mu opadającą szczękę.

- Jak ty to tak szybko zrobiłaś? Nawet godzina nie minęła, odkąd ostatni raz tu byłaś. – Rzekł zdziwionym głosem.

Szczerze powiedziawszy, podejrzewałam że spytałby się o to, dlaczego zrobiłam coś, co było mi zakazane. Jednak, od razu odpowiedziałam:

- Robiłam wszystko, w miarę możliwości, po cichu. Skauta rozstrzelałam, Żołnierza zresztą też, Pyro przepołowiłam na pół mieczem, dosłownie, Demomana przecięłam wpół mieczem, oddzielając jego nogi od tułowia, Grubego zabiłam za pomocą portali i wysokości, Inżyniera zdezintegrowałam kulami energii, Medykowi przebiłam serce mieczem, Snajpera również zdematerializowałam za pomocą działa pulsacyjnego, a Szpiegowi najpierw poderżnęłam gardło, a potem odesłałam w przestrzeń kosmiczną za pomocą Portal Guna.

- To, szczerze powiedziawszy, naprawdę szybko ci poszło. A poza tym, czy ty czasem miałaś tam sama nie chodzić? – Spytał

Cholera, musiał zadać to pytanie, bo bez tego by chyba nie przeżył. Mimo wszystko, szeroko uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:

- Hehe…Wiesz…Chciałam pokazać, że ja też coś potrafię.

W tym momencie, zauważyłam że przewrócił oczami i rzekł:

- Oj Ramoninth, Ramoninth…No, ale teraz idź się przebrać i umyć sobie twarz, bo jesteś cała we krwi.

Po tej rozmowie, on wrócił do czytania gazety, a ja udałam się do łazienki.


Przynajmniej pokazałam, że ja również jestem odpowiedzialna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.