Kiedy szłam w kierunku drzwi, rdzeń od razu
dodał:
- Popatrz tylko! Żadnej szyny, która by nam
mówiła, gdzie mamy iść! Wspaniale! Możemy iść, gdzie tylko chcemy! Zaraz,
chwila, moment, gdzie my idziemy? Poważnie. Sekundkę, niech się zorientuję w
terenie. Hm. W zasadzie to wystarczy iść wzdłuż szyny.
Spokojnie, ja też nie wiedziałam, gdzie szłam.
Mimo wszystko, po chwili, podeszłam do drzwi, które się otworzyły. Kiedy je
przekroczyłam, ujrzałam przed sobą przejście zrobione z zawieszonego w
przestrzeni, metalowego, krętego balkoniku. Od razu ruszyłam przed siebie, przy
okazji przechodząc przez niewielki korytarz.
Kiedy byłam po jego drugiej stronie, w rurze
ujrzeliśmy wieżyczkę, której laser migał. Po chwili, powiedziała ona:
- Halo?
- O nie… - Odparł rdzeń.
- Halo?
- Cześć, cześć! Nie możemy się zatrzymać!
- Co proszę?
- Pod żadnym pozorem nie nawiązuj kontaktu
wzrokowego…
Te słowa rdzeń wypowiedział do mnie. Zaś wieżyczka
znowu powtórzyła pytanie:
- Halo?
- Nie, nie, dzięki! Nic nam nie trzeba! Miło,
że pytasz! – Odparł rdzeń.
- Dziękuję mimo wszystko…
- Nie zatrzymuj się, nie zatrzymuj się…
Te słowa również skierował do mnie. W tym
momencie, po prostu ruszyłam przed siebie. Szczerze powiedziawszy, był to
pierwszy, jako taki dialog, który usłyszałam od tylu lat.
Jednak, po chwili, dotarłam do kolejnych
drzwi, a gdy się otworzyły, na końcu niedługiego korytarza były kolejne, takie
same. Kiedy i je przekroczyłam, ujrzałam korytarz, łudząco podobny do tego,
przed wejściem do silosu z GLaDOS, tylko dość zmieniony. Rdzeń zaś, rzekł:
- W tym momencie powinienem ci chyba o jednej
rzeczy powiedzieć. Żeby uciec, musimy przejść przez JEJ komorę. A ona
prawdopodobnie nas zabije, jeśli nie będzie…uśpiona.
Czyli jednak musieliśmy przejść przez ten
nieszczęsny silos. Od razu ruszyłam przed siebie, skręciłam w prawą stronę i
przeszłam przez ten zniszczony, oszklony, tak zwany rękaw i podeszłam do drzwi
na końcu. Kiedy się otworzyły, rdzeń rzekł:
- Powiem prosto z mostu: nie chcę tego robić.
Nie chcę tam wchodzić. Nie…nie wchodź tam…Jest wyłączona. Jest wyłączona!
Koniec paniki. Jest wyłączona. Idziemy dalej.
No skoro nawet rdzenie się jej bały, to
musiała być dobrym zarządcą. Mimo to, gdy weszłam do silosu, ujrzałam że był
cały zarośnięty, a podłoga była zalana. Ale GLaDOS…ona wyglądała inaczej niż
wtedy, gdy ją zniszczyłam. Jej tułów był białoczarny, a głowa była takim
sztucznym okiem, jak moje, tyle że jej było większe. Nie wiedziałam, jakim
cudem mogła wyglądać inaczej.
Lecz, kiedy podeszłam do niej, rdzeń rzekł:
- Oto ona…Ta to miała paskudny charakter.
Naprawdę. Prawdziwa psychopatka. A wiesz, kto ją w końcu…Wiesz, kto ostatecznie
ją załatwił? Nie uwierzysz. Człowiek.
„Dzień dobry.” – Pomyślałam, a rdzeń
kontynuował:
- Wiem! Wiem, sam bym nie uwierzył. I podobno
ten człowiek uciekł i ślad po nim zaginął. Potem jakby był taki długi szmat
czasu, gdy nie działo się absolutnie nic, a potem zaczęliśmy uciekać. No i to w
zasadzie cała historia, już wszystko wiesz. Tylko niczego nie dotykaj.
„Ten człowiek nie uciekł. Stoję przed tobą,
idioto.” – Pomyślałam i ruszyłam przed siebie, wokół zniszczonej GLaDOS.
W którejś chwili, przeszłam obok wlotu do
spalarni i zeszłam po schodach, a rdzeń powiedział:
- Dobra, schodami w dół.
Kiedy zeszłam, ujrzałam oderwany fragment
podłoża. Po podejściu do niego, mój towarzysz rzekł:
- Skacz! W zasadzie jak się tak przyjrzeć to
dość wysoko, prawda? Wiesz co? Skacz śmiało. Masz wzmocnienia na nogach. Choć na
ramionach już nie. Będziesz musiała polegać na zwykłej, ludzkiej krzepie, żeby
utrzymać urządzenie, a tym samym i mnie. Więc trzymaj. Pamiętaj o utrzymywaniu
uchwytu. Jeszcze jedna uwaga: na kręgosłupie też nie masz wzmocnień. Więc na
nim nie ląduj. Ani na głowie. Z tej wysokości trzasnęłoby jak melon. [nerwowy
chichot] Skup się, żeby na pewno wylądować na nogach.
W tym momencie, zeskoczyłam oczywiście na
nogi. Kiedy leciałam w dół, rdzeń zaczął wrzeszczeć. Jednak, kiedy stałam na
ziemi i nic nam się nie stało, mój kompan znowu się odezwał:
- Nadal mnie trzymasz! Nadal trzymasz. Super.
Zastosowałaś uchwyt. Nic nam nie jest. Wspaniale.
Po tych słowach, ruszyłam przed siebie, przez
zniszczone części korytarzy. Kiedy przechodziłam przez kolejny, metalowy balkonik,
rdzeń spojrzał w dół, a następnie gwałtownie w górę i odparł:
- AAA! Właśnie spojrzałem w dół. Nie polecam.
A po chwili zrobił to samo i zawołał:
- AAA! Znowu to zrobiłem.
Wkurwiała mnie już trochę ta jego gadatliwość.
Hej, chciałam skupić się na mych myślach, a on ciągle ględził. Jednak, gdy
zeszłam ze schodów, dotarłam do jakiegoś niewielkiego silosu z wieloooma
przyciskami i jakimś okrągłym podłożem.
Po wejściu, wysunęło się jakieś coś, z tym
czymś do podłączania rdzeni. Zaś mój towarzysz wyjaśnił:
- To główna sterownia elektryczna. Szukaj
przełącznika z napisem KAPSUŁA RATUNKOWA. Jasne? Nie dotykaj NICZEGO innego.
Nic innego nas nie interesuje. Nie dotykaj NICZEGO innego. Nawet nie patrz na
nic innego, tylko…Znaczy, oczywiście musisz patrzeć na inne rzeczy, żeby
znaleźć napis KAPSUŁA RATUNKOWA, ale jak tylko spojrzysz na coś i tam nie jest
napisane KAPSUŁA RATUNKOWA, to patrz na coś innego, znaczy na kolejną rzecz.
Jasne? Ale niczego innego nie dotykaj ani nawet nie patrz…To znaczy patrz, ale
nie…No rozumiesz.
W tym momencie, zaczęłam się rozglądać, ale
niczego nie widziałam. Po chwili, rdzeń spytał:
- Widzisz to gdzieś? Bo ja nic nie widzę. Hm.
Wiesz co? Podłącz mnie, to zapalę światło.
Po czym, dotychczas zasłonięte miejsce do
podłączenia rdzenia, otworzyło się i ja podłączyłam go. Kiedy to uczyniłam,
światło się zapaliło, a rdzeń skomentował:
- „Niech stanie się światłość”. To ten…Bóg.
Tak, Boga cytowałem.
Chwilę potem, podłoże obróciło się, a rdzeń
rzekł:
- Oj! Patrz. Obraca się. Niepokojące. Ale to
raczej nic. Dopóki nie zacznie jechać w górę. A więc kapsuła ratunkowa…kapsuła
ratunkowa…
A podłoże zaczęło sobie w górę jechać, przy
okazji włączając wszystkie przełączniki. Zaś rdzeń skomentował:
- Jedzie do góry.
No co ty nie powiesz…On coś tam dalej mówił,
ale ja już nie słuchałam, szczególnie gdy podłoże zatrzymało się w silosie z
GLaDOS, a znany mi z początku, komputerowy, męski głos rzekł:
- Rozpoczęto przywracanie zasilania.
I GLaDOS…zaczęła się naprawiać.
„NIE!” – Krzyknęłam w myślach.
Teraz mogłam patrzeć, jak się uruchamiała i
nie mogłam nic zrobić. Po jakichś paru chwilach, męski, komputerowy głos
powiedział:
- Zakończono przywracanie zasilania.
- OK, OK, słuchaj: nowy plan. Zachowuj się
naturalnie. Nie zrobiliśmy nic złego.
Po czym GLaDOS skończyła się uruchamiać, po
czym spojrzała na mnie i, widząc moją osobę, odparła:
- A…to ty.
- Ty ją ZNASZ? – Spytał rdzeń.
- Dawno się nie widziałyśmy. Co porabiałaś?
„Wyspałam się za wszystkie czasy.” –
Odpowiedziałam w myślach.
- Ja byłam bardzo zajęta byciem martwą. Po
tym, jak mnie zamordowałaś, jeśli sobie przypominasz. – Dodała GLaDOS.
„JA PIERDOLĘ, MASZYNY NIE DA SIĘ ZABIĆ!!!” –
Krzyknęłam w myślach.
- Że CO zrobiłaś? – Spytał rdzeń.
Po czym, w moim i rdzenia kierunku wysunęły
się szczypce GLaDOS i uniosły nas do góry. Aż działo portalowe wypadło mi z
rąk, ale w sumie było jednoportalowe, więc mała strata. Zaś moja przeciwniczka
nieco zgniotła rdzeń i powiedziała do mnie:
- Dobra, posłuchaj. Obie mówiłyśmy różne
rzeczy, których będziesz żałować. Ale sądzę, że pora zapomnieć o różnicach,
które nas dzieliły. Dla dobra nauki. Ty potworze.
„I kto to mówi.” – Pomyślałam
A następnie gwałtownie zgniotła rdzeń i
odrzuciła go na bok. Mnie zaś, zaczęła przesuwać w kierunku wlotu do spalarni,
w czasie tego mówiąc:
- Nie da się jednak zaprzeczyć, że skoro tak
się namęczyłaś, żeby mnie obudzić, musisz naprawdę, ale to naprawdę uwielbiać
testowanie.
„No kurwa, nie. Weź mnie po prostu już zajeb.”
– Pomyślałam
- Ja też je uwielbiam. Ale najpierw musimy się
zająć jedną drobną sprawą. – Kontynuowała, a wlot do spalarni otworzył się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.