A czekaliśmy
bardzo długo. Czas mijał i mijał, a Alojzego jak nie było, tak w ogóle nie
było. W ogóle to trochę nudno było w tej komnacie. Ciemno, cicho i nic do
roboty. Jednak, w pewnym momencie, ponownie świat zaczął rozmazywać mnie się
przed oczami. Chwilę potem, pojawiła się kolejna, brutalna wizja…
Bowiem
zobaczyłam, że w niedalekiej przyszłości nasze Imperium zostanie zniszczone
przez Pana Kleksa oraz jego sprzymierzeńców, a Wyspa Wynalazców znowu będzie
wolna. My, nie chcą zginąć, uciekniemy na planetę Mango i owiniemy sobie wokół
palca miejscowego gubernatora. Na początku będzie nam się powodzić, Lecz, w
którymś momencie, Wielki Elektronik zostanie zabity przez Pana Kleksa i jego
sprzymierzeńców. Ja przeżyję, ukrywając się za obecnymi tam komputerami, po
czym cicho ucieknę i trafię do… Krainy Grzybów.
Widząc to,
jako iż nie mogłam rozpłakać się ze smutku (Wielki Elektronik NIGDY nie
wychodził z tego pomieszczenia, więc zawsze byliśmy we dwoje, a ja bałam się
jego reakcji), podparłam głowę dłonią, spuściłam wzrok i zaczęłam rozmyślać o
przyszłości, którą znów zobaczyłam. Czasem wolałam nie mieć tej umiejętności
bowiem wiedziałam przez to, że choćbym nie wiem co zrobiła – znowu skończę
samotnie, bez ukochanej osoby. Wiem, że wy chcielibyście mieć taką umiejętność,
ale uwierzcie mi, że to nie jest przyjemna umiejętność. Fakt, można zobaczyć co
cię czeka, ale jednak nie można tego zmieniać, więc to boli tym bardziej, gdy
przyszłość jest smutna. W dodatku widzi się tą przyszłość, szczególnie złą, w
momencie największego szczęścia.
Jednak,
Elektronik najprawdopodobniej zauważył, że się czymś martwię, gdyż w pewnym
momencie usłyszałam, jak pytał mnie:
-
Hej…Ramoninth…Co ty taka zamyślona? Wyglądasz, jakby się coś stało.
- A nie
powiesz o tym nikomu? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Wolałam aby to
zostało między nami. Tak samo jak kiedyś, kiedy zobaczyłam nieuchronny koniec
Kombinatu jeszcze na długo przed jego nastąpieniem.
- Nie powiem.
Obiecuję. – Odpowiedział
- Dobrze. Na
razie nie stało się nic, ale za jakiś czas się stanie. Bowiem wierz mi lub nie,
ale ja umiem widzieć przyszłość. Jednak, co najgorsze, nie potrafię jej
zmieniać. A obecnie widziałam bardzo smutną przyszłość. – Odparłam
- Spoko, mnie
już na tym świecie raczej nic nie zdziwi. W ogóle, to aż taka ta przyszłość
zła? A jak ona wygląda?
- Tak. –
Odpowiedziałam, po czym zaczęłam myśleć o tym, co zobaczyłam. W tym momencie,
te obrazy zaczęły przewijać się na jednym z ekranów głównego komputera
sterującego Centrum Dowodzenia. Kiedy pokaz widzianej przeze mnie przyszłości
się skończył, nastała cisza. Słychać było, dosłownie, ciszę. Kilka chwil potem,
Wielki Elektronik rzekł:
- Jasna
choleera! A nie można tej przyszłości jakoś zmienić lub jakoś jej ominąć? Jakoś
nie spieszy mnie się do śmierci, szczególnie z JEGO rąk!
- Właśnie
najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie. Bo gdybym mogła ją zmieniać lub
pomijać, Kombinat nadal by istniał i by mnie tu nie było. – Odpowiedziałam
- Świetnie wiedzieć,
że niedługo zginę.
- Sam chciałeś
wiedzieć.
- Nie no, nie
mam ci tego za złe, tylko kuźwa nie chcę umierać tak młodo i to jeszcze z jego
rąk.
- Młodo…
Powiedział ten, co już wiele wieków żyje.
- Czy ty
musisz wszystko psuć?
- Ale ja
wszystkiego nie psuję. Tylko mówię, jak jest.
Po tej
rozmowie, nastała cisza. Zaczęliśmy ponownie oczekiwać na przybycie Alojzego. I
w końcu doczekaliśmy się…
____________________________________________
Uwaga... Wyjmujcie Crunchips i robimy imprezę, bowiem... Zaczęły się wakacje, a to znaczy rozdziały, rozdziały, rozdziały! :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń