Jednak, w kolejnych dniach po odkryciu tego,
co odkryliśmy, nie działo się nic wartego uwagi. Nadal ja i mój zespół
dążyliśmy do przejęcia teczki BLU, i tak dzień w dzień. Nadal było to
przyjemne, jednak moje dni tutaj nie wyglądały już tak samo jak kiedyś. To
znaczy nie zrozumcie mnie źle, nadal podobało mnie się to, co dotychczas
robiliśmy, ale zaczęłam się bardziej zastanawiać nad wydarzeniami z poprzednich
dni. W każdym razie, po około miesiącu, stało się coś wyjątkowego.
Otóż, jak co dzień dążyliśmy do przejęcia
teczki BLU. Jednak, tym razem, ja i Szpieg postanowiliśmy, nie jak dotychczas
działać w duecie, tylko rozdzielić się i sprawdzić, jak po tak długim czasie
wspólnego pomagania członkom naszego zespołu udałoby nam się wykonywać to samo
zadanie w pojedynkę. Kiedy zaś zaczęła się właściwa, że tak to nazwę,
rozgrywka, ja na początku zlikwidowałam Snajpera przeciwnej drużyny używając do
tego Portal Gun. Kiedy zaś spadł on z wysokości na ziemię i się zabił, unikając
ostrzału Grubego z BLU, wbiegłam na drewniany most, który dzielił dwie części
2Fort i, za pomocą działa pulsacyjnego, zdezintegrowałam Grubego i Medyka przy
okazji.
Kiedy nasi przeciwnicy byli pozbawieni trzech
najistotniejszych osób, ujrzałam że Skaut zabił wykonującego rakietowy skok
Żołnierza. W tym momencie ja, za pomocą lewitacji, wleciałam na pobliski dach.
Kiedy to robiłam, usłyszałam że Gruby z naszej drużyny kogoś zastrzelił, jednak
nie zauważyłam kto to był. Chwilę potem, Demoman przeciwnej drużyny został
rozgromiony przez naszego Snajpera. W tym momencie, ja zleciałam niżej i
wleciałam do budynku. Gdy to robiłam, usłyszałam dźwięk umierającego Pyro, co
znaczyło, że ktoś z naszej drużyny go zabił.
Ja zaś, zaczęłam szukać kogoś, komu mogłabym
pomóc. Z tego co widziałam, na zewnątrz radzili sobie dobrze, więc tam już nie
byłam potrzebna. Chwilę potem, kiedy już chciałam zawrócić, gdyż nie widziałam
ani nikogo z mojej drużyny, ani nikogo z przeciwnej drużyny, kogo można byłoby
pokonać, usłyszałam za sobą taki dźwięk jaki słychać było, gdy Szpieg się
teleportował, a po sekundzie strzał. Słysząc to, gwałtownie odwróciłam się i,
po zrobieniu tego, ujrzałam martwego Szpiega z BLU oraz tego z mej drużyny.
Chwilę potem, powiedziałam:
– Dzięki
– Nie ma za co. Trzeba
sobie pomagać. – odparł
Po tych słowach, jako
iż widziałam, że trzymał w ręku teczkę BLU, za pomocą mej pirokinezy
przeniosłam go i siebie do miejsca, w którym leżała nasza. Będąc tam, położył
ją na biurku, dzięki czemu znów wygraliśmy.
Dzisiaj to wszystko
poszło zbyt prosto. Przez to, zaczęłam przeczuwać, że w najbliższych dniach nie
byłoby już tak łatwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie i obserwujcie szczerze. Chcę poznać prawdziwe opinie na temat tego, co tworzę. I pamiętajcie, że do gówna typu LBA nominacji nie przyjmuję. Usuwam je, choćbym była na drugim końcu Polski.